Lud pracujący Browaru Zakładowego

08:00

Wybierając się do katowickiej Kontynuacji na kranoprzejęcie Browaru Zakładowego miałem dwa cele. Po pierwsze chciałem spróbować wszystkich piw, w których nie miałem jeszcze okazji zasmakować. Po drugie w mojej głowie zaświtała myśl o wywiadzie z ekipą z Poniatowej. Cichym bohaterem wydarzenia był mój nowy telefon i aplikacja dyktafon, którą w sobotni wieczór odpaliłem po raz pierwszy. Sprzęt spisał się na medal - w knajpianym gwarze i przy grającej muzyce wszystko było słychać doskonale.

Michał, Jarek, Bartłomiej i Beata

Zapraszam na rozmowę z ludem pracującym w Browarze Zakładowym, a także krótki przegląd spróbowanych piw.

Pojawiłem się w Konti po 19:00. Adzia skrupulatnie zapisywała na tablicy kolejne podpinane piwa spod Lublina, Michał skupił się na docinkach związanych z pojawiającymi się błędami, a Daniel niespodziewanie wyrósł za moimi plecami. Wracając z Pilska zahaczył o pub i uratował mnie przed samotnością. Kiedy uciekł na busa, ja przeniosłem się do stolika VIPów, bo rozmowa dostała zielone światło.


Przy stoliku siedziała ekipa browaru - Bartłomiej, Michał, Jarek i Beata, wspierani przez Łukasza. Oto co mówili:

- Przez kilkunastu blogerów zostaliście wymienieni wśród najlepszych debiutujących browarów w 2016 roku w Polsce. Jak się z tym czujecie?
- Mamy się z tym bardzo dobrze, bardzo nam miło - mówi Bartłomiej Czarnomski - Robimy co robimy, staramy się robić to dobrze i jest to dla nas ogromne wyróżnienie, ale też i w pewnym sensie zaskoczenie. Warząc piwo według swojego gustu i patrząc na to z perspektywy zakładu pracy, nie do końca jesteśmy w stanie ocenić odbiór naszych piw przez ogół. Do swojego piwa dość trudno podchodzić w pełni obiektywnie. Widzimy na przykład na Ratebeer, że nasza pozycja jako młodego browaru jest całkiem niezła, ale czasem pojawiają się odmienne opinie. Jeśli pytasz, czy jesteśmy zaskoczeni, to tak - jesteśmy.

- Wasze piwa są przede wszystkim klasyczne w formie, nie ma tu modnych udziwnień, nietypowych dodatków. Z czego to wynika i jaki macie stosunek do takich dodatków?
- Założenie na debiut i pierwsze piwa było takie, aby były to piwa stylowe, aby mocno plasowały się w granicach wyznaczanych przez styl. Od samego początku zależało nam na uzyskaniu maksymalnej powtarzalności smaków. W niektórych piwach wprowadzamy jeszcze małe korekty, ale jest już kilka takich, gdzie nie musimy nic zmieniać. Czujemy, że nie trzeba nic kombinować w Przerwie kawowej, Kolektywie czy Ciężkim ładunku. Żaden z nas - mówi Bartłomiej - nie jest ekstremalnym zwolennikiem tego, aby robić totalnie udziwnione piwa. Piwo ma przede wszystkim dobrze smakować i to jest najważniejsze. Nie ma dla nas sensu dominowania piw jakimiś ekstremalnymi dodatkami, nie tędy droga w czerpaniu przyjemności z piwa.
- Przez pierwszy rok chcieliśmy wybadać sprzęt, żeby wiedzieć co możemy osiągnąć, a najłatwiej sprawdzić to na klasycznych piwach - mówi Michał Pater - Na jaki możemy sobie pozwolić Balling? Co wniosą poszczególne składniki, jak skórka pomarańczy, a co zastosowanie określonych chmieli w poszczególnych etapach tworzenia piwa

- Które z Waszych piw powtarzaliście najczęściej do tej pory?
- Najczęściej Produkt wzorcowy, Pierwszą zmianę i Ciężki ładunek - to klasyki, które wdarły się w nasze stałe portfolio. Spodziewamy się, że dojdzie do tego Wniosek urlopowy. Po pierwszej i drugiej warce (pierwsza poszła w całości w kegi, druga w butelki) wprowadziliśmy niewielkie korekty, dodamy więcej owoców (jeszcze więcej kiwi, mango i ananasa) i będziemy mieć nowe chmiele. W pierwszych warkach dodaliśmy tyle owoców i zestów, aby nie przesadzić, w kolejnych będzie ich już więcej. To piwo naszym zdaniem już jest świetne, ale wychodzi z nas chęć dążenia do doskonałości

- Michał powiedział, że pierwszy rok był na sprawdzanie sprzętu, czy drugi będzie czasem eksperymentów? 
- Pierwszym takim był już Wniosek urlopowy - mówi Michał - bo żaden z nas nie wiedział dokładnie, jak zagrają te owoce. Mamy też w planach kwasa.
- Teraz już kombinujemy z dodatkami - kontynuuje Jarek Oska- ale chcemy przede wszystkim utrzymywać jakość. Ciekawie było z Przerwą kawową  - mówi Jarek - to był taki złoty strzał. Chłopaki z KAP KAP CAFE dali nam najpierw do spróbowania różne kawy, bo musieliśmy mieć właściwą kawę do tego dość złożonego piwa. Zdecydowaliśmy się na kawę idącą mocno w stronę słodyczy i ona świetnie zagrała w foreign extra stoucie.
- Chłopaki parzyli kawę fajną metodą, bo na zimno - przerywa mu Michał - Pięć kilogramów grubo zmielonej kawy zostało zalane zimną wodą i przez dwie doby oddawała ona smak i aromat, ale nie kwaśność. Kawy tej - Santa Barbara - używa norweski mistrz świata baristów. My się tak bardzo na kawie nie znamy, a Kap Kap to świry kawowe, co nam bardzo pomaga. Zresztą bardzo podobnie było ze współpracą z brazylijskim piwowarem przy warzeniu Kolektywu, od którego uczyliśmy się korzystania z Amburany.
- Browar to taka płynna rzecz - mówi Jarek - staramy się aby coś się działo. To jest kraft. Dlatego też w sumie przestaliśmy warzyć w domu. Praca jest dla nas przyjemnością i tu realizujemy nasze pomysły. Wszystko co robimy w browarze rzemieślniczym, to przełożenie tego, co robiliśmy w domu. Dobrze nam się współpracuje, pojawił się pewien automatyzm, naturalnie podzieliliśmy nasze obowiązki, wiemy co który ma robić. Samo się to poukładało. Chodzi nam o to, by cały czas mieć z tego satysfakcję

- Mieliście w grudniu piwo barleywine, był też RIS. Czy planujecie kolejnych mocarzy? 
- Tak. Grubszy belgijski temat już fermentuje. Przygotowaliśmy go wspólnie ze znajomym piwowarem domowym, który poczęstował nas rocznym quadrupplem i piwo to nas zachwyciło. Będziemy obserwować dalszą fermentację i jego układanie się i zdecydujemy o terminie wypuszczenia. Jest szansa, że zaskoczy na Warszawski Festiwal Piwa. Myślimy też o porterze bałtyckim - kontynuuje Jarek - Od pewnego czasu odbywają się w Lublinie bitwy piwowarów Złote Kalesony, których od początku jestem współorganizatorem i zaplanowaliśmy, że główną nagrodą będzie uwarzenie finałowego stylu - właśnie porteru bałtyckiego - w Browarze Zakładowym. Będziemy sobie obserwować, jak zmienia się to piwo i pewnie rozlejemy je na jakąś imprezę.

- A jakaś beczka?
- Na pewno myślimy o tym. Póki co nasz browar nie jest na to przygotowany architektonicznie. Musimy odpowiednio zagospodarować przestrzeń, o którą nie jest łatwo. Mamy mało miejsca na leżakowni - jest dziewięć leżaków po 10 hekto, zamówiliśmy kolejne 4 "dwudziestki", a pomieszczenie nie jest z gumy. Chcemy by beczki leżały w tym samym miejscu i w tej samej temperaturze, co reszta piw. Planujemy zrobić stelaż pod sufitem, gdzie wózkiem widłowym będziemy układać te beczki. Plan taki jest. Myślę - mówi jeszcze Jarek - że grubszy temat beczkowy przygotujemy na Lubelskie Targi Piwa, których jesteśmy współorganizatorem. Chcemy by to z naszej strony ładnie wyglądało, bo festiwal odwiedza kilkanaście tysięcy ludzi.


- A od strony sprzedażowej jak to wygląda? Jaka część piw rozlewana jest do butelek?
- Problemów ze zbytem nie mamy, czasem trudność może wyniknąć z rezygnacji kontrahenta ze złożonego zamówienia, ale to bardzo rzadkie sytuacje. Nie są to też takie ilości, które mogłyby sprawiać kłopoty. Korzystamy przecież ze sprawdzonego sprzętu kupionego od Pracowni Piwa - kadź warzelna ma 10 hektolitrów i tak samo nasze tanki. Przy utrzymywaniu pewnego poziomu piw nie spodziewamy się kłopotów sprzedażowych. Staramy się też tak ustawiać naszą pracę, aby piwa w ofercie były odmienne, aby w każdym tygodniu zapewnić różnorodność i dostępność piw. 
- Co do kegów i butelek to zależy. W przypadku premierowych piw do kegów zawsze trafia większa część piwa. Możemy powiedzieć - mówi Jarek  - że - patrząc na rozlewy - do kegów lejemy około 40% uwarzonego piwa. Przygotowując się do rozlewu piwa rozmawiamy z knajpami, które wysyłają do nas zapytania. Informujemy o naszych następnych planach i rozlewach. Bierzemy to zawsze pod uwagę.

- Czy z Waszej perspektywy dostrzegacie związek między porą roku, a zapotrzebowaniem na określone piwa?
- Niekoniecznie. Ja - mówi Bartłomiej - patrzę na to też z perspektywy pubu i nie dostrzegam takiej specyfiki. Nie jest tak, że zimą wszyscy piją ciemne i ciężkie piwa, a latem lżejsze i sesyjne. Generalnie jesteśmy świadomi sezonowości i robimy piwa tak, aby latem nie warzyć imperialnych piw.

- Nie boicie się stagnacji i tego, że może okazać się, że będziecie musieli raz po raz warzyć te same piwa?
- W ofercie mamy tylko piwa, które dobrze się sprzedają. Pamiętajmy jednak o tym, że ludzie lubią nowości. Na razie udaje nam się połączyć jedno z drugim. Ta rewolucja dzieje się u nas bardzo szybko, ekspresowo nadrabiamy to, co w USA trwało kilkadziesiąt lat, więc trudno jest nam mówić, co będziemy robić za rok. 

- To jeszcze pytanie, które może nurtować piwnych podróżników, w tym mnie. Czy trudno jest się dostać komunikacją miejską z Lublina do Poniatowej?
- Bardzo łatwo. Co dziesięć minut odchodzą busy do miasta Poniatowa. Trzeba tylko pamiętać, by nie jechać do samego miasta, ale wysiąść przed - w strefie przemysłowej. Tam trzeba zaliczyć jeszcze spacer - około 2,5 kilometra. Zawsze można dać znać na Piwnym Lublinie (grupa na fejsie) i liczyć, że ktoś cię podwiezie pod sam browar. Na pewno w tym roku zorganizujemy znów majówkę w naszym browarze. To dobra szansa, aby ludzie - także z okolicy - zobaczyli czym się zajmujemy i jak warzymy nasze piwa.

Dzięki za miłą rozmowę i zaproszenie do Was. Z pewnością skorzystam!

Czas na wrażenia z wypitych piw, a te zajęły w pewnym momencie calutką tablicę w Kontynuacji. Premierowy Wniosek urlopowy to nie tylko świetne piwo, ale i genialna nazwa. To piwo pije się samo. Nic tylko brać zgrzewkę i składać wniosek u pracodawcy.


Jasne, lekko opalizujące piwo oferuje bogate chmielowe aromaty, pełne cytrusów i intensywne nuty owoców tropikalnych. Aromat kojarzy się bardzo słodko. Tropikalne ryżowa IPA jest gładziutkie w smaku i delikatne, co może zawdzięczać właśnie dodatkowi ziarna tego zboża. Poza tym jest intensywnie soczyste, grejpfrutowe, winogronowe, a na finiszu pozostawia nuty ziołowe. Gorycz jest bardzo stonowana i mocno owocowa. 7,5/10. Czekam na kolejne warki! Za wnioskiem stoi wysępione Hoppy tmave z Pinty, którego bardzo chciałem spróbować przed odpięciem. To jest tmave, jakie nie tylko nie powstydzili by się Czesi, ale i zabijali o nie. Nie powiela bowiem częstych dla czeskich piw błędów. Jest dość pełne (jak na takie piwo), mocno kawowe, orzechowe i czekoladowe i aksamitne w odbiorze. Uzupełnia to wyraźna Ameryka i nuty kwiatowe. Potężnie pijalne piwo. 7/10. Dalej z piwami jadę od lewej.


Czarna robota to solidny i pełny żytni stout owsiany. Oleisty mrok pachnie czekoladą, ciemnymi opiekanymi słodami i kawą. Paloność sprawia, że mocno odczuwalna jest wytrawność i gorycz. Całość jest jednak przyjemnie zbalansowana i dobrze się pije. 7/10. Dom wczasowy to pszeniczne IPA o gęstości początkowej 16° Blg. Bardzo lubię te gładkie i pełne w odczuciu interpretacje stylu. Duży plus za owocowy aromat kojarzący się mango i grejpfrutem, ale też słodyczą mandarynki. Słodowa pełnia jest przyjemna i znajduje kontrę w grejpfrutowej goryczce. Pije się samo. 7,5/10. Wypity Kolektyw to jak się okazało w czasie rozmowy wciąż pierwsza warka tego piwa. Jest pyszne. Imperialny porter cieszy mocną popiołowością, ułożonymi i stonowanymi nutami wędzonymi, ciemnymi owocami i pełnym ciałkiem. Wciąż 8/10. Ostatni jest Produkt wzorcowy czyli klasyczne AIPA. Jest smaczne, aromatyczne (tropiki i grejpfrut), mocno goryczkowe, z takim ziemistym sznytem i z nutką żywicy na finiszu. Solidne IPA. 7/10.

Czujny czytelnik, finalista olimpiady matematycznej w gimnazjum, zauważy, że opisałem cztery piwa z deski. Ano dlatego, że pod numerem 15 ukryło się piwo niezakładowe. To Back in black - dość nietypowe black IPA z hiszpańskiego Naparbier. Pierwsze co uderza to brak oczekiwanej żywicy w aromacie i smaku. Jest za to popiół, rodzynki, nuta lukrecji, zioła i kawa. Jest to bardzo intrygująca mieszanka, która sprawia, że z ciekawością sięga się po kolejne łyczki. Na koniec sięgnąłem jeszcze po Bumelanta, ale piłem w czasie rozmowy i zupełnie się na nim nie skupiłem. Wiem tylko, że mi bardzo smakował. Chętnie sobie do niego wrócę w domu. 7,5/10.

Mam nadzieję, że zaciekawił Was wywiad z Browarem Zakładowym. Jeśli tak, to zacznę nagrywać swoje rozmowy z przedstawicielami browarów i piwowarami. Koniecznie dajcie mi znać, co o tym sądzicie.

Zobacz także

2 komentarze

  1. Witam,
    zawsze przyjemnie spędzam czas podczas spożywania alkoholu, na tutejszym blogu. Wywiady ciekawa rzecz, szczególnie jeśli później można poczytać recenzje piw, których twórcy wcześniej "rozkładali na czynniki pierwsze swoje piwne pomysły".
    pozdrawiam
    artur996

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowo Artur. Miło że wciąż czytasz.

      Usuń

Obserwatorzy