W krafcie wieje nudą?

07:57

W sobotni wieczór biegałem po Biedronce w jednej ręce trzymając wózek z Hanią, a w drugiej koszyk z zakupami. Do teraz nie wiem, w jaki sposób udało mi się trzecią ręką trzymać telefon z włączonym Youtubem i słuchać pierwszego profesjonalnego livestreama z wręczenia nagród w poznańskim Konkursie Piw Rzemieślniczych. Wreszcie było coś słychać, a i ogólna oprawa i przebieg stały na godnym poziomie. Trzecią rękę zawdzięczam oczywiście Gosi. Jeszcze nigdy też nie zdarzyło mi się tankować auta z włączoną transmisją. Bije mi na starość. Niemniej jednak ostatni wynik usłyszałem już rozpakowując zakupy w domu i... szeroko się uśmiechnąłem. Czemu? Otóż najlepszym piwem, tzw. Kraftem Roku, zostało piwo, którego nikt się nie spodziewał.

Konkurs Piw Rzemieślniczych to najznamienitszy piwny konkurs w Polsce. Pierwsza edycja miała miejsce w 2007 w czasie festiwalu w Żywcu (Birofilia forever!). Sprawdźcie sobie, jakie wtedy piwa wygrały i będziecie wiedzieć, ile zmieniło się w naszym kraju jeśli chodzi o piwo rzemieślnicze. Firmowany przez Tomka Kopyrę tegoroczny konkurs był rekordowy pod względem liczby kategorii (aż 49!) oraz liczby zgłoszeń - 631 piw i miodów pitnych (blisko dwukrotnie więcej niż w 2016 roku!). Warto zauważyć, że nie w każdej kategorii przyznano 3 medale, nawet gdy zgłoszono dostateczną liczbę piw. Aby otrzymać medal, piwo musiało być na odpowiednim do tej nagrody poziomie.

Zdjęcie z profilu FB browaru Trzech Kumpli

Abstrahując od wyboru Kraftu Roku bezsprzecznym zwycięzcą konkursu jest Browar Trzech Kumpli. Piotr Sosin musiał unieść aż 10 medalowych blach - sześć brązowych, dwie srebrne i dwie złote. Miazga. Następni multimedaliści mają "jedynie" po cztery nagrody - są to browary Łąkomin, Nepomucen i Widawa. To chyba tylko potwierdza stałą wysoką jakość piw warzonych w Żywcu w Zapanbracie. Oczywiście gratulacje dla całej ekipy! Przez chwilę pomyślałem, że być może Browar Trzech Kumpli, który ja wymieniam na początku, gdy ktoś pyta o najlepszy polski browar, zebrał nagrody za wszystko, co wysłał na konkurs. Zapytany o to Piotr Sosin rozwiał moje wątpliwości:

- Wysłałem ich zdecydowanie więcej, bo 19, a posłałbym jeszcze więcej, gdybym znalazł im odpowiednie kategorie. Lubię konfrontować ich jakość z profesjonalną oceną, to uczy na przyszłość. I jeszcze dodaje: "Nie wysyłam tylko tych, które mają absolutnie szansę na medal. Wysyłam również te, w których wiem, że jest coś do poprawy. Potem dostaję metryczkę, która często pomaga mi sprawdzić czy jestem na dobrym tropie. Medale fajnie jest dostawać, ale mnie kręci bardziej ta "kuchnia" za nimi". Nie wiem jak na was, ale na mnie takie podejście robi ogromne wrażenie.

Wśród nagrodzonych moją uwagę zwróciły oczywiście browary, których wcześniej nie znałem - założony w tym roku In Brand ze Skokowa (aż dziwne że nie trafiłem tam w czasie wakacyjnych wojaży, bowiem właściwie byłem obok, w Zakładowym), Browar Podborze (koło miejscowości Ostrów Mazowiecka - a że planuję Mazury w 2019, to na pewno tam zajrzę po drodze), czy Browar Sady. Na brawa zasługują też liczni nagrodzeni debiutanci, aczkolwiek nie zaryzykuję wymieniana nazw, bo się jeszcze okaże, że działają od pewnego czasu, a ja ich nie znam. Bo to, że nie piłem ani jednego piwa z wielu nagrodzonych browarów, to mnie już mniej dziwi - wymienię tylko Mazurski, De Facto, Green Head, Incognito, czy Monsters

Wciąż zastanawiam się, z jakiego powodu niektóre browary nie pojawiają się na konkursie. Nie ma wśród nagrodzonych między innymi Artezana, Pracowni Piwa, Deer Beara, Radugi, Piwnego Podziemia, Szałupiw, Stu Mostów, stąd wnioskuję, że nic nie wysłali. Szkoda, ale nieobecni nie mają racji.

Korzystając z okazji zapytałem o to Piotra Sosina: "To, że inne browary nie wysyłają piw, to ich sprawa, nie mi to oceniać, choć oczywiście zachęcam wszystkich, by słali. Im więcej próbek, tym konkurs bardziej wiarygodny. Ja wysyłam piwa, bo po pierwsze chcę dostać profesjonalne ich oceny i podzielić się nimi z piwowarami, po drugie lubię współzawodniczyć, po trzecie chcę zobaczyć, czy to jak nam w danym roku poszła sprzedaż, ma korelację z obiektywną jakością piw. I owszem, ma! To czwarty rok z rzędu, gdzie przyrost liczby medali KPR mniej więcej pokrywa się z przyrostem sprzedaży. Oczywiście nie jest to jedyny czynnik wpływający na wzrost zainteresowania naszymi piwami, ale laury KPR na pewno w sprzedaży nie przeszkadzają". 

Janusz Moczywąs - etykieta z internetu

Kraftem Roku, a więc najlepszym piwem, wybieranym spośród złotych medalistów poszczególnych kategorii, został Janusz Moczywąs z Browaru Waszczukowe. I tu zaczyna się mała jazda bez trzymanki i hurr durr. Jest to boweim piwo zgłoszone w kategorii niemiecki jasny lager, a browar podpisuje go jako dortmunder export. Jak powinien smakować dortmunder? Lekko słodowo, lekko chmielowo, z niezbyt długą i wybitną goryczką; powinien mieć czysty profil. Coś Wam przypomina taki opis? Czy nie brzmi to trochę niczym koncernowy bieda lager, piwo wyprute ze wszelkich smaków? Przeciwieństwo piw bogatych w aromaty, miażdżące kompleksowością smaków? Wszystko to, z czym piwna rewolucja walczy? Notabene w naszym kraju w ogóle pojawiło się zaledwie kilkanaście piw w tym stylu.

Polskie dortmundery - sami zobaczcie :-)

Pojawiły się dość liczne głosy, że jak to? Zdrada ideałów! Jak to może być, że Janusz Moczywąs jest lepszy niż najlepszy porter bałtycki, najlepszy leżakowany w beczce RIS, najlepsze IPA? Czy komuś coś się zdrowo popieprzyło? Jak to świadczy o polskim krafcie, skoro najlepszym naszym piwem jest jasny niemiecki lager. Otóż gdybyśmy podchodzili do tego w tak prosty sposób, że wygrać musi piwo najbardziej złożone, o totalnym aromacie i smaku, to pewnie co roku wygrywałby jakiś leżakowany w beczce RIS lub porter bałtycki. Niewiele stylów może się z nim równać w tych kategoriach. Wygrało jednak piwo prawdopodobnie ogromnie pijalne, poukładane, mega sesyjne  i smaczne pomimo prostoty. Nie bez powodu mówi się, że dobry pils jest ukoronowaniem pracy piwowara w browarze. Stylem najtrudniejszym do poprawnego uwarzenia. Oczywiście jest to wybór mocno polityczny. Z jednej strony ukłon w stronę tendencji zza oceanu, gdzie lagery powoli przejmują rynek piw rzemieślniczych, a z drugiej kontrrewolucja i reakcja na zachłyśnięcie się coraz mocniejszym udziwnianiem piwa na siłę. To swoiste mrugnięcie okiem do tych, dla których piwa z dodatkiem ogórków, pomidorów, buraków, orzechów, naturalnych aromatów, czy leżakowane w kilku beczkach to jest zbyt wiele. To ukłon w stronę poszukujących codziennych, prostych i jednocześnie smacznych piw. Beergeecy ultrasi nigdy nie będą stanowili większości nawet wśród osób poszukujących ciekawszych smaków. Browary chcąc się rozwijać będą pewnie musiały dotrzeć do ludzi szukających świetnego piwa, ale niekoniecznie wykręcającego twarz i niszczącego gardło.

Ubiegłoroczna nagroda za Kraft Roku - zdjęcie z profilu FB Browaru Czarna Owca

Mnie ten wybór nie tylko nie dziwi, ale jeszcze cieszy. Pewnie nie tylko mi się przejadło milionowe IPA, warzone przez kolejny browar. Nie tylko ja mam dosyć mieszania piw z owocami i sokami, które w prosty sposób przykrywają wady uwarzonego piwa. Dla mnie znacznie ciekawsze są dobrze uwarzone klasyczne i nowofalowe piwa bez udziwnień, niż pojechane na maksa twory. Ostatnie wakacje pokazały mi, że znacznie lepiej wspominam takie właśnie piwa. W czasie wojaży po południowo-wschodniej Polsce miałem okazję wypić wiele świetnych piw - IPA, portery, RIS-y. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak Pils Dukielski pity w firmowym Pubie Dukla. Jest to o tyle ciekawe, że Marek Zajdel zdradził mi, że to jest specjalna wersja o zmniejszonej goryczy warzona na lokalny rynek. Dla mnie było to ukoronowanie dnia, piwo doskonale poukładane, przemyślanie i zbalansowane. Słodowe, chmielowe, goryczkowe i zapadające w pamięć. Dla ścisłości dodam, że byłem między innymi u Trzech Kumpli, w Łańcucie, Piwnym Podziemiu, czy Browarze Zakładowym i wszędzie byłem raczony świetnymi piwami. 

Oczywiście nigdy nie porzucę piw nowofalowych, dla mnie nie ma już drogi powrotnej do byle jakiego piwa. Kto rozsmakował się w piwie rzemieślniczym nie wróci do koncernowego szajsu. Nie ma bata. Niemniej jednak - podsumowując - podoba mi się taki odważny i kontrowersyjny wybór sędziów KPR. Oczywiście mam też przekonanie graniczące z pewnością, że za rok znów wygra piwo znacznie bogatsze i w teorii ciekawsze.

Czas też poszukać Janusza Moczywąsa!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy