Fabrica Rara

10:30

Fabrica Rara to piwna inicjatywa z Cieszyna, pod którą podpisują się (na butelkach nawet dosłownie) dwaj piwowarzy domowi - Michał Kochaniewicz i Paweł Fiedor. To właśnie im przeszkodziłem w pracy wpraszając się w sobotnie przedpołudnie na zwiedzanie browaru, w którym działają oraz na rozmowę.


Cieszyn kilka lat temu zaczął wyrastać na browarniczą Mekkę - podobnie jak każde miasto, które ma więcej niż jeden browar w swoich granicach. Oto do Browaru Zamkowego dołączył Cieszyński Browar Mieszczański, a tuż za granicą lano piwo pod marką Sachsenberg (choć piwo warzono w Kozlovicach) z poważnym zamiarem stworzenia tam minibrowaru. To drugie nie wypaliło i dziś nie ma śladu po Sachenbergu (niestety!), a i Browar Mieszczański nie przetrwał kuchennych rewolucji. Dobrą informacją jest oczywiście swoiste "wydzielenie się" Browaru Zamkowego z grupy Żywiec, a przez to uzyskanie większej autonomii. Jeszcze lepszą jest reaktywacja sprzętu browarniczego, na którym warzono w Browarze Mieszczańskim. Tu właśnie warzy Fabrica Rara.

Michał nie śpi, bowiem pilnuje tanków...

Można by rzec, że Fabrica Rara to browar kontraktowy, ale czy to rzeczywiście taki klasyczny kontrakt? Pewnie kontraktowcy wysyłający receptury do browarów będą mieć ból odwłoka i krzyczeć: "kontrakt to kontrakt!", ale w Cieszynie sytuacja ma się całkiem inaczej. 

Po pierwsze warzelnia stała już od dawna nieużywana. Kilka miesięcy zajęło chłopakom dojście z nią do porozumienia, wyczyszczenie, odpicowanie, a nawet zakupienie nowego wymiennika ciepła. 

Po drugie tam już nie ma działającego browaru, moce produkcyjne nie są wykorzystywane wtedy, gdy nic się nie dzieje, bo po prostu nic się nie dzieje. Nie ma tam żadnych pracowników, nie ma osobnego piwowara. Nikt się nie kręci, nie przeszkadza...

Ergo po trzecie Fabrica Rara robi tu wszystko od A do Z, a spanie obok kadzi nie jest tylko przykrym i nieprawdziwym hasłem reklamowym. Michał i Paweł są alfą i omegą - przygotowują więc receptury, warzą, mieszają, wyrzucają młóto i butelkują - choć tu mają wsparcie wspólników, bo w sumie za całym przedsięwzięciem stoi pięć osób. Od początku do wyjścia produktu z browaru mają więc nad nim kontrolę.

Kontrakt to kontrakt? I don't think so!

Z racji mej emocjonalnej bliskości z Cieszynem byłem w Browarze Mieszczańskim niejednokrotnie i muszę przyznać, że obecnie wygląda smutno. To był naprawdę uroczy lokal, ale Cieszyn chyba nie był na niego gotowy. Teraz wszystko przykryte jest mocno zakurzoną folią, nie słychać odgłosów bawiących się dzieci, nalewanego piwa ani pękającej piany...

Paweł też nie śpi, bo lepi babki z piasku...

Dobrze, że sam browar żyje. Pod dwoma miedzianymi płaszczami warzelni nie kryją się dwa kotły. Okazuje się, że jeden z nich to atrapa i skrywa jedynie sterowniki. Kocioł to tylko nieco ponad 300 litrów, więc przygotowanie jednej warki musi trwać, szczególnie że tanki leżakowe mają po 10 hl. Są trzy.

Fabrica Rara zasłynęła dwiema rzeczami. Pierwsza to piękne butelki o pojemności 750 ml. Od razu rzucają się w oczy, mają ładny kształt i piękne etykiety (Michał jest grafikiem i sam je projektuje). Druga to herbata, bo jest ona wykorzystywana do macerowania piwa. Jest to oczywiście dobra, gatunkowa herbata. 

Jak już napisałem piwa jednorazowo powstaje ok. 1000 litrów, więc póki co nie jest łatwo dostępne, ale jak pokażą dwa poniższe przykłady zdecydowanie warto za nimi pojeździć, a jeśli zobaczycie w multitapie, to nie ma przebacz - trzeba spróbować.


Na początek Jasmine - Orange Summer Ale czyli piwo z dodatkiem zielonej herbaty Hua Cha z kwiatem jaśminu. To w rzeczy samej lekkie, letnie piwo (10,5° blg i 4,3% alkoholu). Dodano do niego skórkę słodkiej pomarańczy oraz Citrę i Amarillo. Już w zapachu pojawia się jaśmin, wyraźne nuty herbaciane i cytrusy. Ten bardzo ładny aromat dobrze komponuje się z wytrawnym smakiem. Jest to bardzo lekkie piwo, w którym herbata robi świetną robotę, a piwo pozostaje piwem, a nie naparem ze śmieciowego Tetli. Czad!


Brown to Brown Porter. Z dodatkiem szlachetnych brytyjskich chmieli. W aromacie i smaku to bardzo klasyczne i stylowe piwo. Dominują w nim nuty czekoladowe i kawowe, są bardzo wyraźne i przyjemne. Towarzyszą im lekka nuta pieczonego chleba i toffi. Jest lekko i wytrawnie, a przede wszystkim rześko. Nieprzesadne wysycenie sprawia, że piło mi się go świetnie!

Dwa piwa pokazują, że o kolejne będę się bił jak Batory pod Pskowem. Jeśli tylko dowiem się, że jest gdzieś lane, to pakuję się i jadę! Było można ich spróbować na Brackiej Jesieni (klik), na której oczywiście byłem i spróbowałem kolejnych piw RARY.

W 2016 roku Fabrica Rara wróciła z nowymi pomysłami na piwo, a mnie udało się dopaść ten reglamentowany towar w moje łapki!


Całkiem niedawno Fabrica RARA zaprezentowała swoje najnowsze piwo Kaszmir. Został określony mianem imbir imperial saisona z dodatkiem herbaty Aromat Kaszmiru. Oczywiście imperial saison to wciąż lekkie piwo, ale skoro przekracza widełki stylu, to nie widzę problemu w określeniu imperial. Już sama butelka jest imperialna, wygląda jeszcze lepiej niż do tej pory z uwagi na nieco inne kształty, a etykieta jest już standardową wisienką na torcie w Fabrice. Cudo. Poza imbirem w kotle wylądowała suszona skórka słodkiej pomarańczy i kardamon oraz oczywiście wspomniana herbata. Efekt? Jedno z najciekawszych piw ostatnio, a w kategorii piw lekkich bezkonkurencyjne. Aromat jest niezwykle złożony – zaczyna się sporą przyprawowością z dominującą nutą imbirową, przechodzi w soczyste brzoskwinie, przyjemną gumę balonową i klimaty herbaciane. Kardamon pojawił się bardziej w smaku. Samo piwo jest lekkie, ale absolutnie nie puste. Banany podkreślają pszeniczny charakter piwa, wzmacniają odczucie słodyczy i sprawiają, że piwo wydaje się tęższe. Kaszmir jest gładziutki, rześki, całkiem wytrawny w finiszu i niespodziewanie rozgrzewający. Cena tego piwa nie jest mała (ok. 20 zł.), ale w tym przypadku całkowicie uzasadniona jakością. 8,5/10.



Walentynki okazały się dobrym powodem do wyciągnięcia kolejnej pięknej butelki Fabryki RARA z lodówki. Pepper to american pale ale z dodatkiem zielonego pieprzu. Ten zielony pieprz to nie są ilości homeopatyczna, ale wystarczające do tego, by zapach był wyraźnie pieprzowy, a i w smaku delikatnie podgryzało w usta i gardło. Za amerykę odpowiadają tu Mosaic, Simcoe, Citra i Cascade i ta kompozycja daje bardzo przyjemny, nienachalny efekt. Są cytrusy z mocnym grejpfrutem na przedzie. W sam raz na APA. Gorycz także jest bardzo stonowana i dostosowana tak, by piwo było pijalne. Bo jest bardzo smakowite. Czy tu cena jest uzasadniona? Biorąc pod uwagę, że to APA z pieprzem (w sensie nie ma udziwnienia pod postacią herbaty), to cena (też ok. 20 zł.) nie wydaje się być uzasadniona. No ale piwo nadrabia efektownym wyglądem. 7/10.


Sprawa jest w dalszym ciągu jasna  - Widzisz na półce Rarę / otwierasz gębową szparę / choć portfel nieco wyschnięty / Ty będziesz wniebowzięty.

Zobacz także

4 komentarze

  1. Narobiłeś mi apetytu ! Na Bracką jadę obowiązkowo . Do miłego zobaczenia
    Jacek

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacku, to miód na moje oczy!! Cieszę się, że się zobaczymy (po latach)! :D Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  3. A czy te dwie pierwsze propozycje można jeszcze dostać na mieście?;) bo wzbudziłeś moją piwną ciekawość i żal ścisnął, że jestem uboga w to doświadczenie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, pojedziemy zobaczymy. Chyba, że coś z Cieszyna wykradnę! :P

      Usuń

Obserwatorzy