Haandbryggeriet

08:45

Haandbryggeriet to norweski mikrobrowar znajdujący się w Drammen, liczącym ponad sześćdziesiąt tysięcy mieszkańców mieście, rzut beretem na południe od Oslo. Haandbryggeriet to ni mniej ni więcej Browar Ręczny. Prawdziwy rzemieślnik w kraju, który z produkcji piwa nie słynie. Dzięki mieszkającej właśnie w Norwegii, kraju kwitnących fiordów, towarzyskich fieldów oraz smakowitych Lofotów, Kindze przyjechały do mnie w krótkim odstępie czasu dwa piękne prezenty. Prawdziwie kraftowy, ręcznie przywieziony prezent.


Haandbryggeriet to inicjatywa czterech panów - Jens Maudal, Arne Eide and Egil Hilde oraz Rune Eriksen i to właśnie Rune odpisał na mojego maila. Pytania były oczywiście tendencyjne, ale z braku informacji w językach mi znajomych w Internecie łatwiej było mi uzyskać je bezpośrednio od zainteresowanych. Warzelnia w Haandbryggeriet ma 50 hl i tyleż mają poszczególne warki piwa. Browar swoją kraftową działalność zaczynał w 200 letniej drewnianej szopie, ale w 2014 r. przeniósł się do nowego budynku. Flagowymi produktami Norwegów są Fyr & Flamme IPA, Humlekanon (czyli Działo Chmielowe - IPA kalibru 160 IBU) oraz Humlesus (lekka IPA z Citrą). Szczególnie są także dumni z imperialnych stoutów Dark Force i Odin’s Tipple - ten drugi z dodatkiem dzikich drożdży.

Wszystkie norweskie piwa, które pojawiły się na blogu - dzisiejsze także, trafiły tu za sprawą Kingi, jej siostry Ani oraz Katarzyny. Dziewczyny z Jaworzna są super!! Dzięki!

Ardenne Blond to nie blond, to bardzo rasowy saison. Odkryłem to przy pierwszym niuchu i po pierwszym łyku. Piwo w szkle prezentuje się niezwykle ładnie, ale złocista opalizująca barwa nie wieńczy się nawet najmniejszą pianą, co nieco burzy wrażenie wizualne. Ale zapach... Mmmm... Delikatna kolendra miesza się z mocno cytrusowymi akcentami, lekką przyprawowością oraz nutą ziołową. W smaku miękka słodowość wsparta jest przyjemnie gryzącymi przyprawami, owocami i drożdżowym charakterem. Piwo jest całkiem mocne (7,5%), ale doskonale zbalansowane i zwyczajnie pijalne. Gdybym wcześniej pił takie saisony, to nigdy bym nie powiedział, że "nie jestem ich fanem". To najlepszy przedstawiciel tego stylu, jaki trafił do mej paszczy.

Norwegian Wood nazywa się jak powieść Murakamiego, japońskiego pisarza, którego dzieła przez pierwsze sto stron cieszą magicznym realizmem, roztaczają aurę niedopowiedzeń i tajemnic, a przez kolejne kartki już tylko męczą i irytują. Mnie. Zupełnie nie zmęczyło i nie zirytowało mnie za to piwo Browaru Ręcznego. Jest to wędzone ale z dodatkiem owoców jałowca. Ponoć tradycyjnie warzone na terenie Norwegii. Piwo ma barwę mocnej herbaty i jest mętne, a na górze utworzyła się bardzo ładna czapa piany. Zapach jest raczej płaski i dominuje w nim wędzona szynka oraz wyraźny i mi nie pasujący jałowiec. W smaku jest już znacznie lepiej i ciekawiej. Piwo jest pełne i gęste. Wędzonka gra pierwsze skrzypce balansując między szynką a dymem ogniska. Żaden jałowiec jałowo nie zakłóca mi odbioru. Jest tak smaczne i pijalne, jak tylko może być.

Te dwa piwa spokojnie polecam. A jak dostanę premię, to rozejrzę się za kolejnymi norwegami, bowiem wygląda na to że warto.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy