W sobotę 24 września na specjalne zaproszenie wybrałem się do Dobrego Zbeera, multitapu w Gliwicach. Po południu rozpoczynało się celebrowanie Zwanze Day, organizowanego z inspiracji Browaru Cantillon święta piw dzikich. Dziś opowiem wam o tym, czym jest Zwanze, dlaczego odbywało się w Zbeerze, czego można było się napić i jaka panowała atmosfera.
W ubiegły łikend po raz drugi w Polsce i po raz pierwszy także poza Warszawą mieliśmy szczęście uczestniczyć w święcie dzikich piw rodem z Belgii. Celebracja lambików, czyli właśnie Zwanze Day, miała miejsce w katowickim Browariacie, który z tej okazji zgromadził całe rzesze miłośników dobrego piwa. Zapraszam na relację z tego wydarzenia!
Wreszcie! Zapraszam na degustację trzynastu lambików prosto z Belgii. Na panel o uroczej nazwie "Zatopieni w kwasie" zaprosiła w połowie października katowicka Absurdalna, a ja od razu zgłosiłem akces do udziału w wydarzeniu. Nie dość, że liczba dzikusków - jak są nazywane lambiki - była zacna, to jeszcze cena - pozbawiona jak się okazało marży Absurdalnej - bardzo, ale to bardzo zachęcająca. W ostatniej chwili z zabawy wypadł Remik, właściciel absurdalnego przybytku, więc musieliśmy nieco dopłacić, by cieszyć się piwem w większej ilości na głowę. Pod jego nieobecność zostałem głównodowodzącym, a przyboczny Maciej - większy znawca tematu - ułożył piwo w potencjalnie odpowiedniej kolejności - na przemian pić mieliśmy piwa wymagające mniej i więcej RiGCzu*. Przeczytajcie więc, które są najdziksze, które najkwaśniejsze, za które warto się zabierać, a które odpuszczać - bo i takie niestety tu były. Browarów było sześć - Boon, Gueuzerie Tilquin, 3 Fonteinen, Cantillon, Hanssens i Girardin. Panie i Panowie, pierwszy wpis od "wcholerę" czasu.
Jeśli próbując piwa wykrzywisz z obrzydzeniem twarz, język zesztywnieje Ci od kwaśności, twój nos wypełni się zapachem sugerującym jakieś okropne miejsce pełne spoconych zwierząt gospodarczych, a gardło będzie cierpieć od cierpkości, to znaczy, że najprawdopodobniej pijesz piwo w stylu lambic. To piwa dla prawdziwych fanatyków, szaleńców, wariatów. Romantyczne warki, które w dalszym ciągu powstają dokładnie tak samo jak setki lat temu, są samoistnie zarażane przez drobnoustroje. Produkcją piwa nie sterują komputery i nie leżakuje ono w tankofermentorach. Lambic jest najbardziej tradycyjnym z tradycyjnych piw. Dziś zabieram was do leżącego w sercu Brukseli rodzinnego Browaru Cantillon, którym jestem oczarowany.
Po wizycie w Cantillon nikt nie pozostanie obojętny na lambika. Albo go pokochasz, albo znienawidzisz.