Bardzo lubię kino. To moja bardzo duża pasja, znacznie starsza niż fascynacja piwem, górami czy rowerem. Od dziecka oglądałem filmy, wtedy na kasetach vhs, które wymieniało się na giełdzie, a tytuły na nalepkach rzadko pokrywały się z tym, co znajdowało się na magnetycznej taśmie. W owych, zamierzchłych czasach największą popularnością cieszyły się filmy akcji. Moje zainteresowanie nimi stopniowo malało na rzecz thrillerów, które obecnie uważam za swój ulubiony gatunek. Ma być mroczno, ciężko, intrygująco, przerażająco. Filmy akcji oglądam ostatnio najczęściej z politowaniem, bo to co się w nich wyprawia, to już czyste sajens fikszyn. Jednakowoż oglądam. Wielce ucieszyło mnie, że lubiany przeze mnie Robert Rodriguez (Desperado, Od zmierzchu do świtu, Oni, Sin City) złożył hołd filmom akcji klasy c i wyreżyserował Maczetę, a jeszcze bardziej zaskoczyło mnie, że włoski Browar Książęcy (Birrificio del Ducato) wypuścił piwo w stylu imperialne india pale ale (lub Double IPA) nazywającej się Machete.
Czy Double IPA Machete będzie w czymś przypominała znane z filmów Rodrigueza fikcyjne Szczynowate Czango (Cerveza Chango)?