Andělský pivovar

16:00

Andělský pivovar za pierwszym razem mnie odrzucił. Wspólnie z Michałem chcieliśmy wbić tam w piątkowy wieczór, by poczuć atmosferę śródmieścia, a okazało się, ze odbywa się tam impreza zamknięta i nie można nawet wypić piwa. Nic to. W kolejny wieczór już nam się udało. Zapraszam do tego niepozornego miejsca.

Andělský pivovar nazwę swoją wziął od Andelu, nowoczesnej, ruchliwej, tętniącej życiem części Smichova. To rzut beretem od Starego Miasta i od Malej Strany. Samochody, pędzące we wszystkie strony po brukowanych ulicach tramwaje i masa ludzi. Można tu dojechać metrem, stacja Anděl jest nieopodal browaru. 
 
 
Ten mieści się na ulicy Lidickiej. Stacja metra budowana była i oddana została jako Moskiewska i wciąż są po tym artefakty. Co ciekawe równie nieopodal mieści się największy browar w Pradze - Staropramen. Ble. No ale wracamy na brukowaną Lidicką. Pivovar jest wciśnięty między optyka i bramę i wygląda na ultra malutki. Pozory. Po wejściu do faktycznie niewielkiego pomieszczenia z warzelnią (około 200 litrów), które to nietypowo wita gości restauracji schodzimy niżej. Znacznie niżej, by rozejść się po zaskakująco rozległej piwnicy.

Piwnice zostały odkopane, wyremontowane i zrewitalizowane. Mają jednak fantastyczny charakter. Wykończone cegłą tworzącą łukowe sklepienia, są rozległe i przytulne jednocześnie. Jasne drewniane meble i nisko wiszące lampy budują sympatyczną atmosferę. Jest prawie pełno. Jeśli gdzieś jest wolny stolik, to jest zarezerwowany. Nie mając rezerwacji zasiadamy przy niewielkim stoliku koło baru nad którym wisi świecąca aureola. Wszak anděl to anioł.

Fajnie trafić na tak sympatycznego barmana, który nawet mając ręce pełne nalewanego piwa wpuścił mnie na zaplecze. Tam znajduje się reszta sprzętu, czyli tanki. Trochę widać przez szybę, stąd wiedziałem, gdzie się pchać. Leżakowania jest klaustrofobiczna i "nabita jak PKS do Lichenia w 2005". Dostępne są cztery piwa, ale nie tylko. To wszak restauracja ale też piekarnia. Fajne jest to, że piwa są bardzo fajnie opisane. Pijemy jedenastkę Andělský Ležák i IPA 14. Oba bardzo, bardzo fajne. Jako że pora była już słuszna nieszczególnie miałem ochotę na dalsze łojenie.


No i z tego wynika mój niedosyt. Koniecznie muszę tam wrócić, bo wrażenia i wspomnienia zostały bardzo dobre. Wam też serdecznie polecam to miejsce. Warto tam podjechać, szczególnie że nie ma z tym problemu. Na zdravi!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy