Brauerei Spezial

17:00

Sobota, godzina 10:00. Nie powiedziałbym, że to rano. Raczej do południa. Rano delikatnie ćmiły mnie skronie, bo tournée bo browarach w Bambergu skończyliśmy grubo po północy. W konserwatywnych i starzejących się Niemczech wziąłem udział w największej ulicznej imprezie moich ostatnich lat. Na ulicy Dominikańskiej i jej przedłużeniu - Ob. Sandstraße, gdzie odwiedzaliśmy słynny pub browaru Schlenkerla, było tak dużo ludzi, że od jednego jej końca, do drugiego - dla nas był nim browar Ahornla - przeciskać się trzeba było przez tłum rozentuzjazmowanych ludzi. Szczęśliwie pragmatyczni Niemcy wynaleźli okienka szybkiego wydawana piwa - nie ma siadania za ławami, czekania na kelnera, rachunków, czy nawet wchodzenia do lokalu. Stoisz w sporej, szybko przesuwającej się kolejce do znajdującego się w bramie okienka, zostawiasz ojro lub dwa kaucji za szkło i odchodzisz ze szklanką pysznego wędzonego piwa kierując się na ulicę, gdzie trwa zabawa. Jedna osoba kasuje pieniądze, druga nieustannie napełnia szkło wędzonym piwem. To wszystko było wczoraj, ale wciąż na wspomnienie dnia uśmiecham się do Janusza, a on uśmiecha się do mnie. Obaj jesteśmy pełni zrozumienia dla naszej niespieszności, ale też obaj nie marnujemy czasu.

Urokliwa kamienica przy jednej z głównych ulic miasta magicznie przyciąga wzrok napisem BRAUEREI. Jasna elewacja uzupełniona ciemnym drewnem wygląda elegancko. Budynek ma wysokie, prawdopodobnie dwupiętrowe poddasze i liczne okna - na pierwszym piętrze z obowiązkowymi donicami, a na parterze z urokliwymi okiennicami oraz miejsce do przypinania rowerów wzdłuż budynku. Przecież to naturalne, że do browaru jeździ się rowerem. W bramie możemy iść w lewo - do restauracji lub w prawo - do Gastehausu, to drugie nas nie interesuje. Wrota po drugiej stronie korytarza prowadzą na dziedziniec, z którego wchodzi się do właściwego browaru. Niestety wszystko jest pozamykane i tylko przez okienko dostrzegam niemałą warzelnię. 

Jesteśmy w najlepszym browarze w Bambergu, ojczyźnie wędzonek. Spezial Brau Bamberg to jeden z dwóch browarów słynących z tradycyjnego piwa wędzonego. Pomimo wczesnej godziny ani nie jesteśmy pierwsi ani nie jest pusto. Nie ma na szczęście oschłej kelnerki, z którą pertraktowaliśmy dzień wcześniej zajęcie zarezerwowanego stolika na zaledwie jedno piwo. Jej odpłaciliśmy odpowiednio, płacąc każdy za siebie stosem drobniaków. Ta sytuacja jednak dobrze oddała zapełnienie lokalu w piątkowy wieczór. Było absolutnie pełno. Sobotnie "do południa" jest spokojniejsze. Jest starszy, bardzo uprzejmy kelner oraz takowa barmanka. Z Januszem siadamy tak, by móc obserwować wnętrze największej sali, w której tuż przy wejściu stoi bar. Bar pełni także funkcję recepcji dla znajdującego się nad naszymi głowami gościńca, o czym świadczą meldujący się goście i wiszące równiutko klucze do pokojów. Wnętrze wygląda jakby czas w nim zatrzymał się jakieś 150 lat temu. Ciemne drewno na suficie i ścianach, ciemne wysłużone krzesła, a pomiędzy tym przyciągający wzrok piec z zielonych kafli. Tylko blaty stołów odnowione i w jasnych barwach kontrastują z wszechobecną patyną. Wiszące pod sufitem poroża to nie jest szczyt wyrafinowanego designu, jednakowoż pasuje do całości, podobnie jak stare obrazy, zdjęcia czy stare kufle.

Ludzie cały czas się kręcą. Przy jednym stoliku zakupioną gdzieś obok kanapkę rozkłada emeryt i konsumuje ją popijając jasne piwo. Po kilkunastu minutach dołączają do niego jego rówieśnicy. Pod ścianą, obok nas, siedzi starszy jegomość. Gdy wszedł kiwnął tylko głową kelnerowi, a ten po chwili bez słowa przyniósł mu piwo. Ono także zostało skonsumowane bez zbędnego gadania. Stolik pod ścianą naprzeciwko to już inna bajka. Czterech gości żywiołowo dyskutuje. Wyglądają trochę jakby przyszli tu na spotkanie w czasie pracy, a może bardziej są kumplami ze szkoły na spotkaniu po dwudziestu latach? To tylko moje fantazje. Spora poranna aktywność może wynikać z tego, że Special w soboty jest otwarty od 10:00 do 14:00. I to ciekawe, bo weekendowo zazębia się ze znajdującym się naprzeciwko browarem. Na wprost, po drugiej stronie ulicy stoi browar Fässla. W soboty otwiera się o 14:00. W niedzielę też pracuje na przemian ze Spezialem, który swoje podwoje otwiera popołudniami.

Special jest jednym z najsłynniejszych niemieckich browarów. Także jednym z dwóch - obok Schlenkerli - które wciąż w Bambergu warzą tradycyjne wędzone lagery, tak samo od setek lat. Browar powstał w 1536 roku, a od 1898 jest w rękach rodziny Merz. To browar rodzinny. Miłośnikowi wędzonek łatwo zakochać się w tym miejscu. W ofercie jest zaledwie pięć piw w ofercie, z czego cztery dostępne są całorocznie - to Lagerbier, Märzenbier, Weissbier i od kilkunastu lat "Hell ungespundet" (z którego słynie inny bamberski browar). Jak widzicie totalna klasyka, lager - taki dość ciemnobursztynowy, marcowe, pszenica z nutą wędzoną i jasny keller, świeże, "piwniczne" piwo w wersji z niezaszpuntowanej beczki. Piątym, warzonym sezonowo piwem jest koźlak. Browar szczyci się używaniem zbóż tylko z ekologicznych upraw Górnej Frankonii i bawarskiego chmielu. Wędzony słód powstaje we własnej słodowni w tradycyjnym procesie. Nuty wędzone wynikają z niegdysiejszego procesu suszenia słodu za pomocą dymu ogniskowego, w tamtych czasach była to zwyczajna metoda i wszystkie piwa musiały mieć ten dymny sznyt.


Marcowe w Spezialu to najlepsze piwo w mieście i jedno z najlepszych piw wędzonych. Jest zarówno intensywne, jak i klasyczne, z wyrazistym charakterem marcowego, gorzkie i niesamowicie pijalne. Moją duszę skradł jednak lager, który swoim profilem i pijalnością, a zarazem wyrazistym charakterem jest najciekawszy w takim sensie, że czuję, iż można by pić i pić, od rana do wieczora i od wieczora do rana.

 

Niechętnie opuszczaliśmy browar po drugim piwie. By jednak pożegnać się godnie strzeliliśmy z Januszem po jednym mocniejszym. Do wyboru były dwa, więc od razu uzgodniliśmy podział. Obaj byliśmy podobnie zaskoczeni wyglądem kieliszków. O ile bierbrand z piwa pszenicznego wyglądał jak normalny bierbrand, to likier (słodki i ziołowy) Siebenhügeltropfen podany został z bitą śmietaną. Po szybkim toaście lecieliśmy w drogę, bo dzień zapowiadał się bardzo intensywnie. O kolejnych browarach odwiedzonych w Bambergu i okolicy przeczytacie wkrótce.

Zdjęcie autorstwa Dominika Friedka / Browar Kazamar

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy