Biała Małpa na Olimpie

08:30

Albo sam gromowładny Marcin Ostajewski, niczym nawiedzający zapomniane rubieże Tracji Zeus, z wizytą w jedynym (niestety wciąż jeszcze) katowickim wielokranie. W sobotę odbywała się prapremiera, czy też beta testy dwóch nowych piw Olimpu. Jednym z nich jest Zefir, a drugim Satyr, będący owocem kooperacji z poznańskim SzałemPiw. Postanowiłem wykorzystać tę okazję i pogadać z twarzą Olimpu i głównym technologiem w Wąsoszu

Nie bez kozery powiem, iż nasz kraft i blogosfera są przystojne :v

W Białej Małpie było jak zwykle. Kiedyś napiszę o tym, dlaczego nie przepadam za nią, ale to jak mi się uleje. W krainie płynącej celtyckim ulepkiem i ciekłym metalem z Raciborza, wśród dymu papierosowego (można poczuć się jak w czasach liceum) odnalazłem wyżej wymienionego Marcina, w towarzystwie sympatycznych panów z Kraftwerka, którzy na mój widok kulturalnie zwolnili miejsca i poszli do domu. Pszypadeg? Tak. Nie dość, że miałem miejsce (a o to jednak trudno), to jeszcze obok Zeusa.

Zefir i Satyr są bliźniakami, nie jednojajowymi ale jednak. W ich żyłach płynie ta sama krew, oba zostały przyprawione na aromat nowofalowym polskim chmielem Oktawia. To właśnie ciekawość tego ostatniego sprawiły, że porzuciłem spokojne spijanie pychot w Browariacie i pomaszerowałem do Biołej Afy.

Po lewej Satyr, po prawej Zefir

Nie będę się bawił w opisywanie kolorów i pian. To co widzicie na zdjęciu, to oba piwa po jakichś 10 minutach (tyle czasu towarzyszyłem sławie w drodze do góry, robieniu zdjęć i rozdawaniu autografów) ściskania ich w rękach, a były początkowo strasznie zimne, jak to w knajpie.

Satyr to sesyjny blond, czyli fantazja na rasowo belgijski styl piwa z dwunastoma stopniami plato. Wciąż jeszcze nie istnieje etykieta tego piwa. Będzie ona złożona z dwóch części - jedna zaprojektowana przez grafika Olimpu, druga - SzałuPiw - dwaj satyrowie będą zderzać się rogami jak poznańskie koziołki. Piwo pachnie wspaniale choć delikatnie (a może to efekt piwa zimnego jak noc na Marsie). Bardzo przyjemna, egzotycznie owocowa chmielowość powtarza się znacznie mocniej jeszcze w Zefirze, do którego chmiel na zimno przywiozła wywrotka. W Satyrze dochodzą nuty przyprawowe i słodowo-drożdżowe. Po raz pierwszy odkąd pamiętam nie używam jednak słowa "przyprawowe" w negatywny sposób. Zwykle przyprawowość jest muląca, ale tu jest bardzo delikatna i nie wychodzi przed chmielową gorycz, która także jest lekka. Jest bardzo subtelnie i przyjemnie. W efekcie piwo jest bardzo lekkie, pijalne, a całkiem złożone w smaku i aromacie. Wychyliłem szybko. Podobało mi się.

Zefir cechuje się dokładnie takim samym charakterem aromatu, ale tu jest zdecydowaaaanie mocniej. Zapach aż lepi się od owoców egzotycznych i słodkich cytrusów. 13° blg sprawiło, że to polish pale ale jest słodkie jak pocałunki dziewczyny, a nawet bardziej. Zefir jest jednochmielem, więc 90 kg Oktawii to wszystko co znalazło się w garach. Jak na moje potrzeby jest nieco zbyt słodkie, przez co momentami przypomina w smaku landrynki, ale goryczka w posmaku pozostaje. Dla mojej Katarzyny była nawet zbyt duża, ale to przypadek piwnie stracony. Drugiego bym już nie wypił nie tylko dlatego, że to było czwarte piwo wieczoru, ale głównie temu, że poziom słodyczy był zbyt duży. Zefir znajdzie swoich fanów, ale raczej nie w hop-headach.

Co do przyszłości, to najbardziej zainteresował mnie jednak temat użycia przez Marcina wędzonych papryczek do piwa wędzonego, w którym nie było by ani grama słodu wędzonego. Pojawiła się nawet koncepcja, aby stworzyć dwa identyczne piwa, z których jedno zostało by "uwędzone" papryczkami. Oby okazało się to możliwe! Oby okazało się ostre!

Dżentelmeni sfery piwnej - ujęcie drugie

Musiałem być tego dnia bardzo zmęczony, a wykończony psychicznie miałem być po czym, bowiem po czwartym piwie wyglądałem ponoć znacznie gorzej niż normalnie. W ogóle tego nie czułem, ale ponoć zwykle bardziej nawalony wyglądam lepiej. To jasno pokazuje, jakim złem jest praca. Żart. Lubię.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy