Browar Lubrow

10:30

Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo podoba się przyjęta niedawno strategia krótkich opisów zbiorczych wypitych piw, które najpierw publikuję na FB. Korzystając z czasu i przypływu weny mogę je wzbogacić o nieco większe podsumowanie na blogu i znacznie łatwiej mi się za to zabrać, gdy opisy są już gotowe. I odwrotnie - zdecydowanie łatwiej zabrać mi się za takie podsumowanie, gdy nie mam przed sobą perspektywy obrabiania zdjęć. Dziś przed wami - ponownie - Browar Lubrow i kolejny, drugi już, większy rzut piw puszkowanych na nowym sprzęcie. Jak wypadły te nieoczywiste piwa?

Nigdy nie liczyłem, ile czasu zajmuje przygotowanie wpisu na blog, ale nie jest to mało. Kiedyś myślałem, by zrobić o tym wpis, ale paradoksalnie szkoda mi czasu. Stał się dla mnie bardzo cenną walutą w ostatnich latach. W skrócie należy wykonać następujące czynności: (1) wykonać fotografię piwa aparatem, (2) wypić piwo (to akurat część lekka, łatwa i najczęściej przyjemna), (3) zrzucić zdjęcia na kompa, (4) obrobić je (nawet jeśli trzeba tylko delikatnie - dokadrowanie, balans kolorów, wyostrzenie - to i tak zawsze jest to czas), (5) wrzucić je na bloga (a od jakiegoś czasu Blogger to utrudnił - trzeba pojedynczo w przyjętym przeze mnie sposobie pracy), (6) przeklepać lub skopiować opisy i oceny - oczywiście odpowiednio je ubrać w słowa zrozumiałe nie tylko dla autora - to w zależności od miejsca zapisywania (UT, notatnik w telefonie), (7) przygotować wstęp, rozwinięcie i zakończenie tekstu. W przypadku przeglądu piw roboty i tak - jak widzicie - jest mało. (8) Jakaś korekta, dodanie tagów, linków. Wszystko to sprowadza się do jednego - by zabrać się za wpis muszę mieć czas. 

Browar Lubrow to dość specyficzny rzemieślnik. Powstał w 2012 roku w samiutkim centrum Gdańska otwarty w lokalu będącym głównie dyskoteką. Jeśli chcecie zobaczyć, jak ten browar wyglądał i co warzył, kliknijcie w poniższy link.


W ten sposób Lubrow działał do 2020 roku. Potem wyniósł swój sprzęt z Gdańska i przeniósł do Borcza - też na Kaszubach, ale tym razem w zabytkowej stodole, obok Hotelu Spichrz. Teraz, gdy tam pojedziecie, zobaczycie mniej więcej coś takiego.


Te pięć piw, które widzicie powyżej otrzymałem z Lubrowa całkiem niedawno, choć dziś wydaje się to być epokę lub dwie temu. Poprzednia epoka to mój urlop, a jeszcze poprzednia to ME w nogę, gdy te piwa spijałem. Oto kilka wrażeń na ich temat.


Kveik Fake Pils to w założeniu codzienne lekkie piwo, ale nie takie zwyczajne, bowiem fermentowane przy użyciu drożdży z rodziny kveik. Piwo jest bardzo fajnie (mocno) goryczkowe i ma świetnie ułożone nuty chmielowe. Drożdże naprodukowały nut borówkowych i nieco liściastych, przez co piwo - choć smaczne - szybko robi się zbyt ciężkie i męczące. Jedno można, ale więcej już chyba nie. Moja ocena: 3,4/5.


Praustbande to zaś IPA na kveikach. Szanuję za te eksperymenty, ale póki co ich piewcą nie będę. Ciemne owoce i kwiaty z lekkie piwa czynią cięższe w odbiorze. Spoko w tej pojemności. Więcej bym nie pił, po co? Moja ocena: 3,2/5.


Hop Feast Six to mój faworyt. Piwo z jednej strony nowomodnie bucha mandarynką i czerwonym grejpfrutem oraz guavą, z drugiej jest zaskakująco staroświecko gorzkie. Najlepsze połączenie w IPA.  Pomimo pozornej mocy (19° Blg i 7,5% alko oraz nieprzesadzonym hop rejcie - 23 g/L) pije się lekko i przyjemnie. Rewelka. Znika w kilka minut. Moja ocena: 4,1/5.


Hop Feast Three jednak zaskoczył mnie najbardziej. Piwo jest totalnie rewelacyjne. To triple black IPA (24° i 10%). Aromat chmielu jest potężny - kokosowy, iglakowy i cytrusowy, do tego czekolada i paloność. Gorzkie, wytrawne, ze świetnie ukrytym alkoholem. Najlepsze, w ogóle genialne piwo! Moja ocena: 4,4/5.

I’m not Pastry COCONUT PECAN to naprawdę nie pastry! Żodna ściema! To stout owsiany pełną gębą, ale z twistem w postaci naturalnych i nieprzegiętych dodatków. Piwo jest wyraźnie orzechowe w piękny naturalny sposób, kokosa jest nieco mniej, ale się przebija Wszystko to jednak skryte za klasyczną palonością i owsianą pełnią. Mniam. Moja ocena: 3,8/5.

Jak widzicie puszki są sprzedawane w dobrze znanych nam z amerykańskich filmów sześciopakach. To takie uchwyty spinające puszki i trzymające je w ryzach. Dobra sprawa!

Czekam na kolejne eksperymenty i ciekawe piwa! Widać Lubrow ma na siebie całkiem dobry pomysł! Czekam też na nowe szkło, bo moje - pamiątka z wizyty w Gdańsku w 2015 - średnio nadaje się do nowofalowych piw w mniejszych niż pół litra pojemnościach.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy