Rainbow Six: Nepomucen

16:15

Wydarzyła się rzecz niebywała! Taki zacny zestaw nowości z Browaru Nepomucen udało mi dość szybko opróżnić i mogę podzielić się wrażeniami. Robię to tym chętniej, ponieważ jestem bardziej niż kontent, a kropką nad i były dwa ostatnie wypite piwa. Zapraszam na tęczową szóstkę ze Szkaradowa.

Zestaw nie grzeszy różnorodnością, bo aż pięć piw to IPA. No ale jest west coast IPA, quad IPA, session hazy IPA, double forrest IPA (tak, z iglakami!) i najpopularniejsze obecnie DDH double hazy IPA. Do tego dochodzi imperial gose z owocami, które nie było moim faworytem. Barwne etykiety wpisują się w trend panujący obecnie w kracie. Te bardziej pstrokate nie są w moim typie, ale na przykład numer 4 i 5 na powyższym zdjęciu już bardziej mi leżą. Jest pięknie, kolorowo i tęczowo. Stąd też tytuł wpisu. 

Przy okazji przypomniała mi się niegdysiejsza fascynacja Tomem Clancym i jego techno-thrillerami, który to gatunek współtworzył i wywarł na nim ogromne piętno. Amerykański pisarz stworzył coś odrębnego, zgrabny miks wojskowości, powieści szpiegowskiej i polityki. Wydana w 1998 Tęcza Sześć była chyba ostatnią, którą czytałem z takim zapałem. A do dziś miło wspominam i Stan Zagrożenia, i Czas Patriotów, i rzecz jasna Polowanie na Czerwony Październik, którego adaptację filmową uważam za najlepszy film ever. Jest to też przykład, jak ze świetnej książki zrobić jeszcze lepszy film. Szkoda tylko, że to samo nigdy nie spotkało np. Bez Skrupułów (tegorocznego paszkwilu jeszcze nie widziałem) czy Suma Wszystkich Strachów, bo umówmy się - Ben Affleck nie dorasta do niczego ani Harrisonowi Fordowi, ani Alecowi Baldwinowi. Zresztą kreacja tego ostatniego jest zwyczajnie doskonała. Do filmów lubię wracać, a co do książek - wolę nie, zachowam wspomnienia nastoletniej fascynacji.

No ale wracajmy do piwa, jazda po kolei!


FAM to uwarzony dla/z ex-La Famiglia (obecnie właśnie FAM) west coast (hehehejzi) IPA, po którym spodziewałem się w sumie najwięcej i prawdopodobnie przez to odczuwałem pewne rozczarowanie. Jest to smaczne piwo, jednakowoż zbyt słodkawe, zbyt mało gorzkie. Określenie WC można z niego spokojnie usunąć i piwo na tym jedynie zyska. Moja ocena: 3,5/5.


Crazy Lines: The Special One za to wyrwał mnie z butów. Quad IPA (25° Blg i 10%) robi świetną robotę nachmieleniem i gładkością. Cała paleta owoców cytrusowych i egzotycznych kieruje myśli w stronę tropikalnych napojów, ale na szczęście goryczkowa kontra jest na miejscu i daje liścia pt. "to jest piwo, b*tch". Ultrapijalne, zero zamuły, zero ciężaru. Polecam 4,4/5


Hall of Hops, session hazy IPA, wypiłem w upalne popołudnie na ogródku. Nawet nie przelewałem, bo nie chciałem tracić czasu (shame, shame). Spełniło swoją rolę doskonale. Leciutkie, elegancko chmielowe, rzecz jasna za mało gorzkie, ale kto by się tym przejmował w takich warunkach i przy takiej pijalności? W kilka minut po piwie. Moja ocena: 3,8/5.

Double Forest One and Only to kolejny leśny sztos, który może nie zadowolić koneserów kostki toaletowej w kolorze zielonym. Ja uwielbiam te klimaty, więc z radością doczytałem, że za piękne nuty lasu odpowiadają tym razem gałązki daglezji zielonej. Chmielenie jest proste, ale satysfakcjonujące, bo połączenie jest rewelacyjne! Nuty iglaste nie są przesadzone, a bardzo ładnie grają nie tylko na pierwszym planie. Co ciekawe smak i szczególnie posmak skojarzyły mi się z jedzonymi z krzaka borówkami. Serdecznie polecam, ale wiadomo - jeśli nie przepadacie za piwem z pędami, możecie być zawiedzeni. Moja ocena 4,3/5.

Tropical Hurricane to wspomniany element odrębny w zestawie. Do gose dorzucono papki z guavy, calamansi, mango, limonki i marakui. To właśnie marakuja i calamansi grają mi najbardziej intensywne. Początkowa kwaśność szybko daje się porwać tropikalnym słodyczom, a sól jest lekka w tym zestawieniu, ale jest. Bardzo się tym piwem zaskoczyłem in plus! Fajny koktajl, chętnie spróbowałbym z Wyborową, bo to 8,1% zupełnie niewyczuwalne 😉 Moja ocena: 3,8/5.

Magnificient Three: Squeeze It! to kolejna odsłona serii - tym razem do DIPA wrzucono chmiele: HBC522, Citra (musi być!) i Cashmere. Efekt? Bardzo pijalne, dobre i przyjemnie gorzkie piwo. Soczyste, nieco ananasowe, troszkę leśne klimaty, troszkę białe owoce. Bardzo ciekawa kompozycja. Moja ocena 4/5.

Browar Nepomucen już od dawna znajduje się w wąskim gronie tych, przy których ciężko się pomylić. Trzeba mieć sporo niefarta, by trafić piwo słabe lub obarczone jakimiś wadami. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy