Przegląd Tygodnia #3

17:15

Przegląd Tygodnia numer 3 oznacza, że od ozdrowienia minęły trzy tygodnie. Kolejny tydzień przyniósł kilka bardzo ciekawych piw. Dziś na blogu zagościły: Funky Fluid wespół z angielskim Brew By Numbers, Komitet (2), Kingpin, Majstersztyk, Monkey, Pinta (2), RockMill wespół z ukraińskim Didko oraz Zamkowy z Cieszyna. Serdecznie zapraszam!

Na swoją kolej doczekał się Green August z Browaru Pinta, przez kilka tygodni zagrzebany pod stosem innych puszek w lodówce. Pionier polskiego kraftu tak przyzwyczaił do wysokiego poziomu swoich piw, że kiedy pojawia się piwo przeciętne, trudno jest w to uwierzyć. A Zielony Wrzesień z serii Pinta Miesiąca jest takim piwem, które pewnie znacznie lepiej sprawdziłoby się w knajpie do picia bezrefleksyjnego. DDH wheat IPA (16,5° Blg / 6% alko / HR: 15,5 g/L) jest bowiem klarowne, lekkie i zaskakująco gorzkie. Refleksja przychodzi przy aromacie i smaku kompozycji chmielu - dominujące nuty kokosowo-waniliowe są w moim doczuciu zbyt słodkie i mulące. Piwo sprawia wrażenie przeperfumowanego. Akcenty gruszki i słodkich tropików w posmaku nieco ratują to piwo. Moja ocena: 3.0/5.


Podobnie długo na swoje wypicie czekała kolejna Pinta Miesiąca, czyli Orange October. Tu byłem już bardzo podjarany, bowiem to hazy (choć delikatnie tylko) west coast IPA (15° Blg / 6,4% alko / HR: 18 g/L). Piwo wszystkim tym, co rozumiemy pod pojęciem crispy - specyficzne połączenie średniej pełni, nieco podwyższonego wysycenia i dużej wytrawności. Gorycz jest średnia, w smaku białoowocowa z albedo w posmaku. Piwo jest bardzo pijalne, ale w sumie niewiele się w nim dzieje. W knajpach na pewno kończyłoby się szybko. Moja ocena: 3.3/5. 


Katowicki Bierland znów ma konkurencję, a ta jest zawsze dobra. Przy okazji pierwszej wizyty w Kraftece (klik!), do koszyka wpadły potężnie przecenione wheat wine'y z Browaru Komitet. Jest to spowodowane niestety końcem działalności browaru prowadzonego przez sympatycznych Gosię i Marcina. Le Petit Prince (24°Blg / 10,2% alko) w wersji złotej (czy coś tędy) był leżakowany w beczce po czerwonym winie Chateau Fombrauge. Piwo jest zaiste gęste i treściwe, świetnie sprawdziło nam się, gdy Gosi nagle (rozumiecie, NAGLE!;)) skończyło się wino. Jest też nieco alkoholowe, ale w ten drapiący sposób. W profilu dominują suszone owoce w typie fig i daktyli. Jest to fajne, stylowe piwo z delikatnym wpływem beczki, nieco winne. Moja ocena: 3.3/5.


Pilsa Browaru Kingpin wcześniej nie piłem, a do kupienia go zmotywował mnie brązowy medal, który piwo otrzymało w czasie niedawnego Brussels Beer Challenge. To rzeczywiście bardzo fajne piwo. Zaczyna się od delikatnego słodowo-ziołowego zapachu, ale sam jest już bardziej wyrazisty. Choć piwo jest lekkie, to cechuje je spora, charakterna wytrawność i mocno ziołowa goryczka. Minus? Szybko się kończy. Pyszka! Moja ocena: 3.7/5.


Drugi Le Petit Prince Browaru Komitet był leżakowany w beczce po czerwonym winie Chateau Margaux. Był rozlany blisko dwa lata temu, kilkanaście miesięcy później niż jego bliźniak. No i to czuć w ułożeniu i delikatności piwa. Jest mocno winne, dominują w nim czerwone owoce, jest gładkie i ma sporą pełnię. Jest nieco szorstkie beczkowo, przebijają się nutki drewniane, ale alko ukryte jest doskonale, bardzo spoko rzecz. Szczerze polecam. Moja ocena: 3.8/5.


Oto debiut Browaru Majstersztyk na blogu. Choć przestałem się jarać kolejnymi nowymi kontraktami, to ten zdaje się być szczególnie ciekawy. Otóż Majstersztyk warzy swoje piwa w Browarze Roch w Nowych Rochowicach (klik!). Stacja Ameryka jest niezwykle udanym debiutem! To new england IPA (14° Blg / 5,6% alko) nachmielone Citrą, Galaxy, Mosaikiem i Simcoe. Białe owoce i cytrus przełamany owocami tropikalnymi wręcz buchają z piwa. Faktura piwa jest mięciutka, piwo jest grzeczne i pijalne, a gorycz średnio mocna i bardzo krótka. Niekoniecznie super soczkowe, ale bardzo dobre to piwo. Moja ocena: 3.8/5.


Born To Be Hoppy Citra - Mosaic to drugie piwo z Browaru Monkey, które zagościło w mojej paszczy. Bardzo spodobało mi się, jak to piwo się zmienia w trakcie picia. Od razu czuć dużą bardzo przyjemną chmielowość. Wydaje się słodka, a nawet bardzo słodka - jest ananasowa, pomarańczowa, mandarynkowa i lekko naftowa. Gorycz uderza z opóźnieniem potrzebnym na przebicie się przez tę kompozycję, jest długa, ale bardzo przyjemna i w ogóle nie męcząca. Piwo jest gładkie, pełne i zdecydowanie godne polecania! Moja ocena: 4.0/5.


Dobry Początek z Browaru Zamkowego to tegoroczny Grand Champion, czyli najlepsze piwo Mistrzostw Polski Piwowarów Domowych 2020. To owsiany stout (13° Blg / 5% alko) autorstwa Andrzeja Poturalskiego. Jak mi takich piw brakuje! To gładkie, czekoladowo-zbożowe piwo, z nutką kawy i nutką paloną w posmaku. Piwo balansuje się w stronę wytrawną i może jedynie jest ciut za bardzo wysycony. Niemniej jednak pyszka! Moja ocena: 4.0/5. A już za kilka dni premiera Grand Championa 2019 - piwo w stylu quadrupel leżakowało od roku, bo też tego potrzebowało. Mam już kilka butelek w domu - premiera tym razem tradycyjnie 6.12. Będzie pite!


Funk Around: Brew By Numbers to kooperacyjne triple new england IPA (21° Blg / 9,2% alko / HR 22 g/L) Funky Fluid i angielskiego Brew By Numbers, a uwarzone zostało w Nepomucenie. Wygląd i zapach piwa to absolutne złoto - kokos, nuty tropikalne, grejpfrut i słodkie cytrusy. Piwo jest zaskakująco gorzkie, z lekkim hopburnem, ale ten szybko znika. Goryczka jest długa i fajna. Przy tej mocy wchodzi jak słowo boże. Polecam! Moja ocena: 4.1/5.


Końcem ubiegłego tygodnia pojawiła się informacja, że Friend or Foe, autorstwa kooperacji RockMill i ukraińskiego browaru Didko, otrzymało prestiżowe wyróżnienie BEST OF SHOW na Brussels Beer Challenge. W ten sposób zostało wyróżnione w gronie złotych medalistów w poszczególnych stylach, po zdobyciu tytuły najlepszej wędzonki. Oczywiście gratulacje! Udało mi się to piwo kupić w czasie piątkowego shoppingu we wspomnianej Kraftece. No i czym prędzej wypiłem. Piwo zostało uwarzone w Recrafcie, ma 30° Blg i 12% alko, a dużą cześć zasypu stanowi słód wędzony torfem. Objawia się to od razu w zapachu - mieszają się w nim nuty spalonych kabli, asfaltu i bandaży - jeśli lubicie te klimaty, będziecie zadowoleni. Na szczęście jest w piwie drugie dno - dużo gorzkiej czekolady, bardziej klasycznej wędzonki, ciemne owoce, paloność i wręcz popiołowość w posmaku. Bardzo fajnie to gra ze sobą, także dzięki potężnej gładkości, wręcz oleistości piwa. Alkohol się nie przebija, nie drapie. Właściwie szybko opróżniliśmy szklankę z Gosią na pół. Piękne piwo. Jeśli widzicie w sklepie, to bierzecie. Nie będziecie żałować. Moja ocena: 4.5/5.

Jeśli dwoma najsłabiej ocenianymi piwami są dwie Pinty Miesiąca, to znaczy, że w przełyku nie znalazły się piwa przypadkowe! Czytajcie, a potem bierzcie i pijcie!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy