Browar Absztyfikant

08:56

Choć pierwsze piwo z Browaru Absztyfikant miało premierę w ostatnich dniach 2016 roku, to pierwsze butelki wpadły mi w łapki dopiero niedawno. To bardziej objaw żenującej częstotliwości mojego bywania w sklepach z dobrym piwem. W międzyczasie zdarzyło mi się pić rewelacyjny słony porter bałtycki - Hydrozagadka i bardzo smaczne APA - UPU. Kiedy jednak w Dobrym Chmielu pojawił się rzut czterech butelek Absztyfikanta jednocześnie, to nie mogłem pozostać obojętny. 


Udało mi się pozyskać American Zośkę, czyli grodziskie chmielone ameryką, Jupikajej 2.0 - AIPA, Monument - imperialne IPA i Sour Mate - kwaśne APA. Co z tego wyszło? Jak mi smakowało? Wiadomo, że będzie o tym za chwilę. Najpierw możecie jednak zobaczyć unikalny tekst o Absztyfikancie - Łukaszu Szynkiewiczu. Tekst z czasów, gdy marzył już o własnym browarze, ale leżało to jeszcze w kwestii planów.




Nie trzeba uważnie śledzić bloga, by wiedzieć w jakim poważaniu mam piwo w stylu grodziskim. Czasem jednak i takiemu piwu uda się pozytywnie mnie zaskoczyć. Tak było w przypadku American Zośki. Wędzony dębem słód (to single malt) wsparty został lubianym przeze mnie chmielem Amarillo, a z zaledwie 7,7° Blg uzyskane zostało 2,7% alkoholu. Jak widzicie w prawilnym szkle piwo wygląda bombowo - jasno żółte, mętnawe i z fajną bielutką pianką. Klasyczny aromat soczystej szynki i dymu ogniskowego - tak typowe dla grodzisza - pogłębione zostały przyjemnymi cytrusami. Zośka jest wytrawna, ma wyraźną nutkę cytrynową, jest mocno wędzona, a przede wszystkim nie pusta w smaku i wodnista. Ma bardzo fajną zbożową słodowość, która zakończona jest lekką cytrusową goryczką. Nie spodziewałem się tego, ale to piwo to bomba. 7,5/10.


Jako że jestem psychofanem Szklanej Pułapki i Bruca Willisa z czasów, zanim zaczął rozmieniać się na drobne, Jupikajej 2.0 piłem w zakrwawionej białej żonobijce, uwalonych spodniach, a bosymi stopami przebiegłem po stłuczonej butelce. Chciałem jeszcze zrzucić kogoś z 40. piętra, ale w zasięgu szybkiego wypadu nie ma tak wysokiego budynku jak Nakatomi Plaza. Yippee ki yay to wariacja na temat modnych IPA ze wschodu USA. Choć jak na piwo w tym stylu początkowa gęstość piwa to zaledwie 14°, to nie musimy się martwić o pełnię - ta jest mocno podbita przez płatki pszenne i owsiane. Lubię właśnie taką pełnię w IPA, a jeśli - tak jak tu - dochodzi do tego aromat owoców tropikalnych i lekkich cytrusów i ułożona gorycz, to nie może być źle. Jeśli szukasz dobrego IPA, to sięgnij po to. 7/10. Yippee ki yay wydymańcu! 


Monument piłem z beczki w sosnowieckiej Cesarskiej (klik!) i z radością oznajmiam, że butelka niczym się nie różni. To solida podwójna IPA, która ma tylko jeden malutki mankament. 8% alkoholu wzięło się tu z 18° Blg i w smaku nie ma go tu zupełnie. Ginie w słodyczy owoców tropikalnych i białych. Choć gorycz jest konkretna, to ta słodycz jest ciut zbyt duża, jakby brakło tu balansu. Niemniej jednak kompozycja owoców bardzo mi się podoba, nawet z tą nutą cebulkową. 7,5/10. Ja jednak lubię imperialne IPA.


Sour Mate to póki co jedyne rozczarowanie. Nie jest złe, ale po kwaśnym APA spodziewałem się czegoś innego, na przykład kwasu. A tego tu nie było, gdzieś tam majaczyło coś w posmaku, ale o wiele za mało. Poza tym mamy tu nuty ziołowe, kwiatowe i ciutkę owoców. Gosi smakowało bardziej niż mi, bo mnie brak kontry dla podbudowy słodowej i delikatnego zamulenia przeszkadzał. 5/10. Bardzo mi się jednak podoba etykieta.

Jak i zresztą wszystkie etykiety. Trafiły w mój gust. Sądzę, że bez wahania mogę polecić piwa od Absztyfikanta. Jeśli sięgniecie po nie, nie będziecie zawiedzeni.

Zobacz także

3 komentarze

  1. Tak o tych etykietach pisałeś, że na końcu myślałem, że napiszesz, że bez wahania możesz polecić etykiety od Absztyfikanta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do Sour Mate i Zośki to miałem podobne odczucia, natomiast z Jupikajej chyba na złą butelkę trafiłem, bo moje było przegazowane i drożdżowe.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy