Brewski

20:05

Szwedzkie piwo do niedawna praktycznie nie istniało na naszym rynku. Mimo że w świadomości miłośników kraftu między Bugiem a Odrą było nieobecne, piwowarstwo rzemieślnicze w kraju Trzech Koron rozwija się prężnie, o czym niech świadczy liczba browarów. W liczącym ok. 10 milionów mieszkańców kraju jest ich kilka razy więcej per capita niż w Polsce. Dziś nazwy takie jak Dugges, Omnipollo czy tu opisywany Brewski są nam dobrze znane i wywołują różne, często skrajne emocje.


Pewnie nie sięgnąłbym po te piwa, gdyby nie stoisko Dobrego Zbeera na festiwalu w Poznaniu i łyk piwa, którym zostałem poczęstowany. To była soczysta, owocowa i chmielowa miazga. Dziś trzy piwa ze szwedzkiego Brewski, które przypomną Wam, jak smakuje lato.

Choć inny szwedzki browar, którego nazwa już zawsze będzie mi się kojarzyła z przyrodzeniem (pulok to po śląsku siusiak), osiągnął "mistrzostwo" w dodawaniu do piwa aromatów zbliżonych do naturalnych, to Brewski nie idzie tą drogą. Nie można go jednak nazwać ortodoksyjnym, bo niemieckie prawo czystości także ma za nic. Browar z Helsingborga do piwa dorzuca bowiem owoce. Do powyższych piw (nie wszystkich na raz) wrzucono brzoskwinie, mango, ananasy i marakuje. Co z tego wyszło?


Pango IPA to najlżejsze z trzech piw, ale wcale nie lekkie, bo zawiera 5,9% alkoholu. W tym mętnym choć bardzo ładnym piwie pływały marakuja, ananas i mango i pewnie stąd nazwa piwa. Z tropikalnego kolażu na początku najwyraźniejsza jest passiflora, co wprawiło mnie w ogromny zachwyt, ponieważ owoc ten wielbię ponad inne. Męczennica ciekawie łamie lekko mulącą słodycz mango i ananasa, a nad całością unosi się cytrusowa nuta grejpfruta. Piwo jest bardzo soczyste, wytrawne na finiszu, średnio pełne (wystarczająco, by nie kojarzyć się z wodnistymi APA i sreszyn IPA), soczyste i niezwykle pijalne. 7,5/10.


Mango Feber DIPA to ukłon w stronę osób, które uwagę swą kierują ku mocniejszym przedstawicielom piw gorzkich. 8% alkoholu może być totalnie zdradliwe, bo trudno się tej mocy domyślić w czasie picia. Niemniej jednak piwo jest znacznie pełniejsze niż poprzednik, a i goryczka dobitnie świadczy i podwójności tego piwa. Mango jest tu potężne i eleganckie, choć w trakcie picia nieco kryje się za innymi owocami egzotycznymi. Właściwie to pachnie i smakuje jak sok z owoców tropikalnych wzbogacony o istotną gorycz. Dla mnie bomba. Owocowa! 8/10.


Persiko Feber IPA to znowu IPA, ale tym razem z dodatkiem brzoskwini. Persiko jest znacznie bardziej klarowne i jaśniejsze niż dwa poprzednie piwa. Po raz kolejny zawartość alkoholu (6,5%) jest niemała i kompletnie niewyczuwalna i gdyby nie gorycz, to można mieć wrażenie spożywania soczku. Nagazowanie powyżej średniej sprawia, że piwo wydaje się ciut mniej soczyste, ale i tak ekspresowo znika ze szkła. Początkowa słodycz brzoskwini i owoców egzotycznych zmienia się w rześką cytrusowość, a goryczka jest wyraźna, ale krótka i bardzo owocowa. To niezwykle przyjemne piwo. 7/10.


Wszystkie trzy piwa polecam z czystym sumieniem. Każde kosztowało kilkanaście złotych i jest absolutnie warte tych pieniędzy. Browar Brewski trafia na moją listę chwały i po kolejne piwa będę sięgał ochoczo.

Zobacz także

1 komentarze

Obserwatorzy