Tattooed Beer

09:00

Z piwami Tattooed Beer spotkałem się po raz pierwszy w czasie katowickiego Silesia Beer Fest 2015. Kompletny brak wiedzy o tym browarze czy nawet szczątkowych informacji, będący raczej przyczyną zakłopotania niż coś czym można się chwalić, sprawił, że w natłoku innych piwnych okazji nie spróbowałem tego, co oferuje. Możliwość taka zaskoczyła mnie nagle w Jaworznie, w najbliższym mi (mej pracy właściwie) sklepie z kraftem, więc ochoczo zakupiłem obie nowości. Jest to też świetna okazja by nawiązać kontakt z browarem i zadać piwowarowi kilka pytań.


Zapraszam więc na dwie nowości uwarzone w browarze restauracyjnym Marysia w Szczyrzycu.

Założycielem Tattooed Beer jest Łukasz Kubicki, piwowar domowy z Krakowa. Swoją pasję postanowił zamienić na warzenie w większej skali i teraz poświęca temu cały swój czas. Nad nazwą długo się nie zastanawiał, bo – jak mówi – lubi „wydziarane laski”. Koniecznie trzeba wspomnieć, że tatuażem zajmuje się na co dzień Iza, która jest autorką etykiet, a te – przyznacie – są niezwykłej urody.

Łukasz zaczął warzyć w 2013 roku, ale piwowarstwem rzemieślniczym zainteresował się znacznie wcześniej.
- 5 lat temu przeprowadziłem się do Krakowa i odkryłem na Ruczaju sklep z piwem regionalnym, jeden z pierwszych z bardzo bogatą ofertą piwa. Zacząłem próbować innych piw. Wtedy jeszcze ciężko było o jakieś krafty. Początkowo próbowałem głównie piw czeskich i niemieckich, które niewyobrażalnie różniły się smakiem od eurolagerów dostępnych w ogólnej sprzedaży. Z czasem po prostu przestało mi smakować to co proponowały koncerny.

Łukasz był bardzo zadowolony ze swoich pierwszych piw, zaczął więc nieśmiało myśleć o warzeniu na większą skalę. „Pierwsze działania podjąłem w 2014 roku – mówi - jednak sporo czasu musiało minąć nim wszystko ogarnąłem”. Od samego początku brał udział w konkursach piw domowych, gdzie zaczął odnosić sukcesy. Największy z nich przyszedł w 2015 roku, gdy na IV Warszawskim Konkursie Piw Domowych zdobył Grand Prix w kategorii barleywine. Browar Pinta uwarzy je na wiosnę.

Te piwa, które wpadły mi w łapki, to smash IPA oraz czekoladowy lager. W założeniu lekki sesyjne piwa. Jest to za pewne pokłosie upodobań piwowara Tattooed Beer, bo na pytanie o ulubione style bez wahania odpowiada - „Czeski pils! Poza tym lubię piwa kwaśne i wszystko co mocno chmielone.” Pierwszymi piwami z wydziaranymi laskami z Tattooed Beer, które ujrzały światło dzienne, były Rusałka (grodziskie), Beach Girl (summer ale) oraz Foxy Lady (american rye).

Bohaterki dzisiejszego wpisu zostały poczęte – jak wspomniałem - w browarze Marysia w Szczyrzycu, ale pierwsze piwa powstały w Slezskym Pivovarze w Hawierzowie, w którym całkiem niedawno byłem (klik!). Łukasz jednak z wielu powodów nie chciał kontynuować tej współpracy i nie chce wchodzić w szczegóły. Piwa jednak – szczególnie te z festiwalu w Katowicach – przyjmowane były raczej dobrze. „W Szczyrzycu współpraca układa się całkiem dobrze, to bardzo porządna ekipa, choć niedługo będę musiał pomyśleć o zwiększeniu produkcji.” - mówi piwowar.

Komercyjne warzenie piwa to cała masa roboty i Łukaszowi nie zostaje już zbyt wiele czasu na jego wielką pasję, którą jest muzyka. Nie spędza mu to jednak snu z powiek, „bo – jak mówi – nie ma nic lepszego, niż zobaczyć soje własne piwa na sklepowej półce”.

W 2016 roku będzie się działo. „Planuję dużo premier, będzie wiele ciekawych piw, które nie miały jeszcze swoich odpowiedników na polskim rynku. Muszę też zwiększyć produkcje, tak by piwo było szeroko dostępne w całym kraju”. Ja życzę Łukaszowi jak najlepiej. Czemu? Zobacz poniżej jak smakowały mi dwa jego piwa, a będziesz wiedzieć.


Black Witch bardzo groźnie się nazywa, ale to przyjemny w smaku czekoladowy lager. Styl niezbyt popularny, ale okazuje się dosyć ciekawy. W składzie znajduje się niepatriotyczna, wegetariańska i rowerowa ekologiczna łuska kakaowca z Peru. Prezydent podpisze i zdelegalizuje. Póki co jednak otrzymałem piwo, które przepięknie pachnie aromatyczną czekoladą. To zapach, którego pozazdrościłoby każde black IPA – wspaniała baza do chmielenia na zimno. Piwo jest bardzo lekkie w odbiorze, w smaku wciąż mocno czekoladowe z delikatnie zarysowaną goryczką, ale jednak wytrawne w posmaku. Powiedzieć o nim "kobiece", to skrzywdzić je, bo mi też bardzo smakowało, ale powinno przypaść do gustu szczególnie osobom nieprzepadającym za udziwnieniami! 7/10.

Sailor Girl to smash IPA czyli single malt and single hop india pale ale. IPA uwarzona z jednego rodzaju słodu i przy użyciu jednego tylko chmielu – Simcoe. Co dostajemy w efekcie? Proste i bardzo pijalne piwo. Nie więcej, ale i nie mniej. Sailor Girl nie ma urywać marynarzowi dupy, ale dopieścić go po długim rejsie. Za sprawą nienachalnych cytrusów i średniej pełni (ekstrakt 15°, alkohol 6,2%) zaspokaja pragnienie, kołysze do snu, towarzyszy oglądaniu filmu. Gorycz jest spokojna i stonowana (wskazane 72 IBU niewyczuwalne). Ot, dobre, fajne piwo – dobre. 6/10.


Oba piwa zaskoczyły swoją bezpretensjonalnością. W założeniu miały być sesyjne i dokładnie takie są. Prezentują to, do czego piwowarstwo rewolucyjne wraca, po romansie z wszelkimi udziwnieniami. Tego też nam na rynku trzeba!

Kolejna wizyta w jaworznickim Alko Shopie i w me łapki wpada następne piwo z Tattooed Beer. Foxy Lady to american rye.


Mankamentem tego piwa jest to, że wygląda jak błoto. Takie buro-brązowe błocko, woda z kałuży. Zawdzięcza to zapewne udziałowi słodu żytniego w zasypie oraz braku filtracji. Piwo zostało uwarzone z dodatkiem czerwonego pieprzu brazylijskiego i coś dziwnego unosi się w jego aromacie, ciekawy niuans uzupełniający karmelowo-zbożową słodycz i aromat cytrusów. Piwo zaskakuje lekkością, bo breja wydaje się być cięższa i gęstsza. W smaku jest przyjemnie owocowo, aczkolwiek nad wyraz gorzko. Niezłe, choć najmniej poukładane z tych trzech piw Tattooed Beer. 5/10.


Czwartym piwem Tattooed Beer jest Slava. Słowiańskie pozdrowienie to solidnie przyprawiony hołd dla chmielu z tej części Europy - Iunga (PL), Dana (SLO) i Kazbek (CZ). To taka słowiańska IPA. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie nieoczywisty aromat tego piwa - jest tu słodycz, jest cytrus, są także i zioła. Kompozycja jest nietypowa i warta zaniuchania. Slava jest średnio pełna i ponadprzeciętnie gorzka, a gorycz głównie ziołowa i zupełnie niemęcząca. Podbudowa słodowa oparta jest o opiekane nuty chlebowe. Całość tworzy smaczną kompozycję. Sława dla słowiańskich chmieli. 6/10.


Póki co Tattooed Beer dostarczyło nam cztery piwa i można powiedzieć, że jest dobrze!

Zobacz także

2 komentarze

  1. w jakim sklepie w Jaworznie si ę zaopatrzyłeś w browary?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy