Gzub

10:54

Koleżanka z Oblężonego Miasta pracująca w krakowskim Tap House to dobra motywacja, aby odwiedzić miasto smogu i maczet. Gdy jeszcze okazało się, że tego dnia odbędzie się mikro kranoprzejęcie "polsko-belgijskiego" browaru Gzub, to chęć ta znacznie urosła. 

Nie zmógł mnie nawet brak siedzących miejsc w busie relacji Sosnowieś -> Kraków, który tylko do Dąbrowy jechał nieco ponad pół godziny. Nie ma jak zdjąć kurtki, między nogami plecak, bo przecież nie ma przestrzeni, aby trzymać go w miejscu do tego przeznaczonym. Nawet jakbym zdjął kurtkę, to nie miałbym jej gdzie położyć, bo cały bus został zaanektowany przez grupę zorganizowaną (tu chętnie napisałbym kilka słów o tej wycieczce, ale niestety dogryzanie grupom defaworyzowanym to u nas faux pas i nawet ja tego nie uczynię publicznie, pedagogom nie wypada; chętnie rozwinę myśl w cztery oczy). Po plecach cieknie pot, bo kierowca grzeje jak powalony, a z nieszczelnego okna na dachu wciąż coś kapie. Dzieci drą ryje. Opiekunki siadły jak najdalej od nich mogły. Uratowały mnie słuchawki, ale co chwilę miła starsza pani szarpała mnie za rękę pytając "ile jest?" (Polska przegrała z "Katarem" /a właściwie swoistym połączeniem francy, kiły, kaszlu, anginy i tyfusa skompletowanych przez katarskich miliarderów/. Na taki Katar nie ma lekarstwa).

Wieczór zapowiadał się obiecująco, mimo że nie mogłem siedzieć zbyt długo. Starość nie radość, a komunikacja również. 

Tym samym - tęsknym, nieco melancholijnym - wzrokiem ja spoglądam na piwo.

Browar Gzub to póki co byt kontraktowy. Od innych tworów kontraktowych różni go jednak to, że od razu rozpoczął budowę własnego browaru z krwi i kości, prawdziwie rzemieślniczego. Znajduje się on we wsi Annopole, która słynie z festiwalu piwa i z niczego więcej. Będzie więc druga atrakcja. 

Karaoke po belgijskiu

Póki co panowie Jan i Wiktor Staszewscy, kuzyni o aparycji srogich towarzyszy Thorina Oakenshielda, uwarzyli swoje trzy piwa za granicą. Warzenie za granicą nie jest czymś nietypowym dla naszych kontraktowców, ale tworzenie swojego piwa w Belgii, to już  jest coś.

- Tak się złożyło, był to poniekąd przypadek. Tam mamy najlepsze kontakty i najlepszy klimat do rozmów. Chcieliśmy sprawdzić się na kontrakcie, ale na sprzęcie technologicznie zbliżonym do tego, w który my celujemy - mówi Jan Staszewski.

Tak, tak - piwa browaru Gzub powstały w Brasserie de Bastogne. Browar ten znajduje się w walońskim Vaux-sur-Sûre i w swoim logo ma pędzącego odyńca dosiadanego przez postać wyglądającą mi na młodego maga pokroju Radagasta. Do logo nawiązują nazwy dwóch pierwszych piw Gzuba. 

Panowie Staszewscy w swoim rzemieślniczym browarze w Annopolu pragną w dalszym ciągu warzyć style belgijskie, ale nie będą się do nich ograniczać.

- Belgijskie style były też poniekąd wymuszone szczepem drożdży, który jest używany w Bastogne, a praca na nimi to wielka przyjemność - mówi Janek i kontynuuje - Lubimy belgijskie style i belgijską filozofię warzenia, ale belgi będą jednymi z, a nie jedynymi stylami jakie będziemy warzyć.

Oczywiście musiałem spytać o ulubione style, bo to przecież jest najlepszy prognostyk na to, w co przede wszystkim będą celować piwowarzy. Odpowiedź jest krótka i konkretna, ale za to szeroka i obiecująca.

- RIS-y, Barley Wine'y, Sour'y, Saison'y, wędzonki - zwłaszcza Grodziskie. Szeroko pojęta Belgia i Wielka Brytania.

Gzub przy pracy...
 
Nowy wielkopolski browar będzie miał wybicie na poziomie 37 hektolitrów, więc możemy mieć nadzieję, że o piwa nie będzie bardzo trudno. Planowany start (na ten moment) to III kwartał 2015. Spodziewam się solidnego dubbla na święta. Moim skromnym zdaniem piwna Belgia jest stanowczo niedoceniona w Polsce.

Gzub - Officer Crabtree ty chwalybny pywryt jidnyj z gływnych postyci wspyniłygo syrjylu 'Allo 'Allo! Słynne "Dziń dybry" zawsze zapowiadało jakiś absurdalny dialog. Officer Crabtree to belgijskie ale o zawartości alkoholu 5,6%, ekstrakcie 12,9° oraz 35IBU. Jeśli to piwo miało być sesyjne, to udało się i jest wybitnie sesyjne. Pijalność się przydała, bo musiałem się spieszyć. Lekki aromat owocowo-drożdżowy uzupełniony jest średnim ciałem, niewielką słodyczą, delikatną goryczką oraz muśnięciem kwaskowatości. Jak wygląda widzicie, bo podświetliłem latarką... Nie jest to styl urywający dupę, ale wypiłem ze smakiem i uśmiechem na twarzy.

Gzub - Dwudzik to dubbel o ekstrakcie 17,5° i zawartości alkoholu 7,5%. Jak na dubbla to i w zapachu i w smaku jest zaskakująco kwaskowaty. Mnie się to spodobało, choć nie ukrywam, że lubię słodko-gorzkie, mocno owocowe klasyczne dubble. Ten tu jest nieco cieńszy w odbiorze, mniej tu ciała, mniej owoców, nikły aromat. Nie jest zły, ale smakował mi mniej niż np. Dubbel Cieszyński (choć chwalenie tego to kolejna wtopa, bo koncern), który był po prostu smaczny. Dwudzik ma drożdżowo-winny charakter, rodzynkowe posmaki, karmelową słodycz i ogólnie jest spoko


Gzub - Piknik z Dzikiem to pierwsze piwo browaru, uwarzone w nieco udziwnionym stylu saison. Póki co najlepsze z trzech, najciekawsze, najbardziej pijalne. I do tego dziwne. Piłem go tuż przed wyjazdem do Belgii i bardzo pozytywnie nastroił mnie przed tą wycieczką. To taki kwasiżurowy saison, lekko ino przyprawowy, ale za to wystarczająco kwaśny i derkowy, aby wykrzywić wszystkich innych, którzy go próbowali. Do tego bardzo fajnie komponował się aromat amerykańskich chmieli. Bardzo fajna, lekka, pijalna, a przy tym ciekawa kompozycja aromatu i smaku.

Piwa z browaru Gzub mają potencjał. Cieszą mnie też stylowe nawiązania do Belgii i chęć czerpania z tamtejszego piwowarstwa. Mam nadzieję, że wraz z otwarciem polskiego browaru będzie nadal równie ciekawie.

Na tę okoliczność przygotowałem fraszkę:
Chciałbym więcej piw od Gzuba, choćby dupa była gruba. 

Miałem jeszcze możliwość wypicia dwóch piw - Uśmiech Anieli z Browaru Podgórz, okazał się piwem tak dobrym, co płaskim. Bardzo mocno kawowe w aromacie i kawowe w smaku. W smaku pojawia się kawowa kwaskowość mocno palonej kawy. Ten stout świetnie smakował i świetnie się piło. Jest mega kremowy, aksamitny, ale mam wrażenie, że to nic porywającego.

Na sam początek wypiłem (nie wiem co mnie tknęło) Smoked Cracow by Sunrise z Pracowni Piwa, czyli kolejne grodziskie - tym razem wzbogacone amerykańskim chmielem. Jest to następna wersja grodziskiego, która mnie nie przekonała do siebie. Cóż, może triple grodziskie lub double imperial grodziskie, o gęstości co najmniej 12 blg., by mnie zachwyciło.Nawet nie robiłem fotki, szkoda filmu i wywoływania. Fanom grodziskiego będzie smakować;)

Wystrój w Tap House wciąż trąci myszką, jest zimny, nieprzytulny, nawet odpychający. Całkowicie go jednak rekompensują niezwykle urodziwe i sympatyczne barmanki. 11/10.

Zobacz także

3 komentarze

  1. Robiłeś zdjęcie piwu, czy paniom za końtuarem ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. could you pleas give me an email-adress of the gzub brewers to get in contact.
    Could not find any!
    thanks
    biermacherdo@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy