Mleczny pojedynek

13:28

Piątkowy wieczór po męczącym tygodniu to idealny czas na wypicie dwóch delikatnych piw. Nie musiałem się długo zastanawiać na co mam ochotę, gdyż w lodówce pustki, a dwa dni temu zagościły w niej dwa - wyszarpane z lodówki na Mariackiej, po epickiej walce porównywalnej z pojedynkiem Gandalfa z Sarumanem - milk stouty. Za kilka dni minie rok, od kiedy opisywałem pierwszy (i do tej pory właściwie jedyny) sweet stout (bo tak są one również określane) na blogu. Był to sweet cow i tu kryje się link do niego.

nie mam koncepcji na zdjęcie główne, więc wrzucam intrygujące foto
(nie moje /niestety/, nie wiem czyje)

Zakupiłem sobie więc Herę z Browaru Olimp oraz Milk Stout z Browaru Reden. W dalszej części tekstu nieco o stylu milk stout oraz wrażenie z degustacji obu mlecznych stoutów.

Szybko sprawdziłem ekstrakty oraz zawartość alkoholu, aby mieć pewność, iż zaczynam od łagodniejszego. Rozpoczynanie degustacji od mocniejszego, a przez to prawdopodobnie bardziej intensywnego w smaku, może spowodować, że nie poczuję niuansów w aromacie i smaku kolejnego, słabszego piwa.

Browar Olimp jest jednym z nowych browarów kontraktowych w Polsce - warzy swoje piwa w Browarze Krajan. Jest inicjatywa Michała Olszewskiego i Marcina Ostajewskiego - pierwszy jest piwnym przedsiębiorcą, drugi piwowarem domowym. Hera z Olimpu to kolejne piwo browaru, który nieco poślizgnął się na swoim - nie za fajnym - Prometeuszu, którego ani pierwsza, ani druga warka mi nie posmakowały. Sceptycyzm przed wypiciem rozlał się po salonie i usadowił  obok weekendowego rozprężenia. Sam Olimp określa Herę jako coffe milk stout. A przecież miłośnicy kawy wiedzą, że dodawanie efektu dojenia do kawy to herezja;) Po raz kolejny fatalna etykieta, której dosłowność, gruba kreska i kolorystyka do mnie zupełnie nie przemawiają. Butelka euro, goły kapsel, no ale ok... to początki... Psssst...


Do nonica przelało się mroczne piękno, z ładną piano w kolorze ecru (goście od marketingu z przemysłu farb nazwaliby ten kolor pewnie Puszystą Chmurką znad Doliny Muminków). Żona Zeusa jest czarna jak czeluście Tartaru, ale pod światło łagodnieje i jest już "tylko" bardzo ciemnobrązowa. Aromat bogini płodności okazał się być bogaty w kawowość, paloność oraz całkiem wyczuwalną laktozę. Sądzę, że gdybym pił od razu po wyciągnięciu z lodówki, to kompletnie nie czułbym tego, a piwo stało sobie na niej i ogrzewało ponad godzinę w temperaturze kuchennej. Etykieta (choć brzydka) informuje na szczęście o idealnej temperaturze serwowania (14°C) oraz o dodanych do piwa laktozie i ziarnach kawy arabskiej. Piwo jest dosyć wodniste (tego się trochę obawiałem, bo z bardzo niskiego ekstraktu i Salomon nie nawarzy gęsto), ale przeszkadzało mi to tylko przez dwa pierwsze łyki. Wszystkie kolejne poświęciłem na delektowanie się aksamitnością Hery oraz intensywną kawą w smaku. Cholernie mi ona przypadła do gustu...

Gdy ostatnie aromaty Hery rozpełzły się po kątach, rozochoconą dłonią sięgnąłem po Milk Stout z Browaru Reden. Reden to minibrowar, gdzie piwowarem jest Łukasz Łazinka, a swoje piwa serwuje on przede wszystkim na miejscu w lokalu, ale na szczęście od jakiegoś czasu część jest rozlewana do butelek. Etykieta nie różni się od pozostałych z chorzowskiego browaru. I bardzo dobrze, bo jest wyjątkowo gustowna, stonowana, spójna i po prostu ładna. Goły kapsel odpada z obiecującym psst...


Od razu widać zmianę koloru. Zdecydowanie nieprzejrzysta brązowa barwa z ciemnobeżową obfitą i bardzo ładnie wyglądającą pianą. Także aromat jest odmienny - przoduje intensywna gorzka czekolada, tuż za nią wpada w nozdrza laktoza i paloność. Generalnie pachnie bardzo świeżutko - takie mam skojarzenie. W teksturze baaardzo aksamitnie, jakby niebo przelewało się przez gardło... Bardzo przyjemny smak łączący w sobie czekoladę, lekką paloną kawę i posmaki mleczne jest zwyczajnie niezwykły.

Nie szczymia! Zwycięzcą mlecznego pojedynku jestem ja! Oba milk stouty tak bardzo mi smakowały, że muszę przeanalizować ranking swoich ulubionych stylów piwnych. Widocznie za mało ich piłem jeszcze. Jeśli inne słodkie stouty smakują podobnie, to będę musiał częściej po nie sięgać. Spokojnie i z czystym sumieniem polecam oba. Stoją na wysokim poziomie!

Hera

Styl: coffee milk stout
Butelka: 0,5 litra
Ekstrakt: 12,1°
Alkohol: 4,0%
IBU: 25
Producent: Browar Olimp / Browar Krajan
 
 
 
 
Reden Milk Stout

Styl: milk stout
Butelka: 0,5 litra
Ekstrakt: 14,0°
Alkohol: 5,1%
Producent: Reden

Zobacz także

6 komentarze

  1. Nigdy jakoś nie przepadałem za piwkami, ale już widzę, że to dlatego, że kojarzyłem to z picie tych szczyn z masowej produkcji. Ostatnio się wkręcam w lepsze piwka i już wiem co jutro po pracy sobie zafundować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moi drodzy, może ktoś polecić jakiś sklep we Wrocławiu, w którym jest naprawdę duży wybór piw?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja polecam mikla z Left Hand, na azocie. Fenomenalne piwo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodam że hera mi wchodzi... ale jest to piwo, w którym czuje że czegoś brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. W Redenie w weekend lali tego milkstouta. Kto ma blisko - polecam wycieczkę na piwko :

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy