Trochę czasu zajęło mi ogarnięcie się po tamtym łikendzie, z którego najtrudniejszy był jak zwykle finał Ligi Mistrzów. Od wielu lat świętuję go wspólnie ze Słoniem, bo to też okres jego urodzin. Zwykle kończy się to wypiciem masy dobrego piwa i kacem-gigantem rano. Potem totalny nawał pracy i tak oto dopiero po tygodniu mogę spokojnie podsumować mój jednodniowy pobyt w Kra... mmm... Zabierzowie. Skupię się przy tym głównie na piwie, a o okolicznościach spożywania jeno wspomnę.
Warszawskie Bitwy Piwne 2025 – Koelsch
1 dzień temu