Wakacje z rodziną, a w szczególności z dziećmi, to sztuka wyboru. Czasem należy się rozdzielić. Oto pewnego ranka zawiozłem moje dziewczyny do Centrum Edukacji i Promocji Regionu (miejsca, do którego bardzo szybko wrócę na blogu) w Szymbarku, gdzie miały radośnie spędzić pół dnia, a ja pognałem na zachód, do Bytowa. W czasie pobytu na Kaszubach do tego browaru miałem właśnie najdalej i nie chciałem narażać laseczek na bezsensowną z ich perspektywy wyprawę. W Bytowie działa Browar Kaszubski i rzecz jasna to do niego dziś zapraszam.
Wielopak jest takim tworem, który na dobrą sprawę mógłby pojawiać się na blogu raz w tygodniu. Aby tak się działo, nie muszę wcale więcej spożywać, piję wystarczająco. Muszę mieć więcej czasu na stukanie palcami w klawiaturę. Wakacje są takim okresem, w którym mogę robić to z częstotliwością Najmana klepiącego w matę. Póki co robię wszystko, by nie podsumowywać swoich wakacji w Anglii. Po trosze dlatego, że układam sobie wszystko w głowie, a częściowo nie chcę jeszcze w pełni stamtąd wracać.
Dziś na blogu pięć piw nie tylko dla mnie nowych i jedno, które bardzo dobrze wspominam z festiwalu spod Krakowa i koniecznie chciałem odświeżyć w dzień upalny. Kolejno są: Browar Maryensztadt, dwukrotnie Browar Kaszubski Bytów, Artezan, Gentleman i Faktoria. Niespodzianek brak.
Trudny to dla mnie okres na pisanie bloga. Oblężony zostałem pracą zawodową i naukową, trwam w swym przyczółku pomysłów na kolejne wpisy wykraczające nieco poza recenzje, ale czasu na faktyczną ich realizację praktycznie brak. Jeszcze miesiąc z hakiem i wróci czas beztroski i piwnych wakacyjnych podróży. Tymczasem zapraszam na kolejny Wielopak, cobyście nie mieli wrażenia, że praca powoduje abstynencję. Co to to nie! Wieczorne piwo jest najsmaczniejsze. Hitem było wieczorne piwo wypite rano (w całości) i było bardzo dobre - o nim innym razem.
Dziś na tapecie orientalnie usposobiona Raduga, Solipiwko w ogrodzie dobra i zła, poczwórny Oktawio, Polska Nadzieja ze Zwolenia, bytowski Chopin bez C i dysonans poznawczy Pinty. Dziś na blogu debiutuje drugi zawierciański browar.
Dwudziesty wielopak pokazuje, że z naszym kraftem nie jest wcale tak źle, jak chcieliby to widzieć niektórzy. Przypadkowo zestawione piwa prezentują całkiem wysoki poziom. Wychodzi na to, że idąc do sklepu można spokojnie, bez spinki, wybrać kilka piw, które nie wywołają grymasów na twarzy i nie spowodują refluksu, choć i takie się zdarzają. To nie jest tak, że pomijam te słabsze w swoich wpisach. Motywacja do pisania o nich jest wprawdzie niższa, bo wolę pokazywać pewne pozytywne trendy, ale i takie wkrótce pojawią się na blogu.
Dziś zapraszam ajpę, ejpę, dipę, dwie pipy i milk stouta. Będą więc Olimp, Dukla z Babą Jagą, Pracownia Piwa, Browar Kaszubski (debiut na blogu!) oraz dwurotnie Solipiwko. Zaskoczeń jest kilka.