Finał Beer Cup 2019

11:42

Ostatnia bitwa piwowarów domowych Kato Beer Cup 2019 za nami. 14 listopada odbył się finał, w którym najlepsi piwowarzy czwartego sezonu bitew pokazali swoje black IPA. W katowickiej Absurdalnej zebrali się miłośnicy dobrego piwa i kolektywnie wskazali, która była najlepsza. Czy to zwycięstwo demokracji? Jakie były czarne IPY? O tym w dalszej części tekstu.


Kiedy jadąc do Absu zastanawiałem się nad stylem, pomyślałem że z jednej strony będący jedną z forpoczt piwnej rewolucji styl jest wdzięcznym tematem. Jest charakterny, intensywny, mocny... Pijącego nie pozostawia obojętnym. Z drugiej strony nie ma wielu fanów, właściciele browarów nazywają black IPA piwami niesprzedawalnymi, lubianymi jedynie przez wąskie grono beergeeków. Jest też dość trudny do zrobienia, zbalansowania słodowości, paloności z akcentami chmielowymi, które powinny być mocno uwypuklone. Bardzo byłem ciekawy, jak poradzą sobie z tym zadaniem najlepsi z najlepszych.

Najlepsi z najlepszych
Najlepsi z najlepszych spory czas bitwy spędzili w absurdalnej kanciapie, czyli pokoju socjalnym, gdzie oddawali się degustacjom. Nie pili jednak piwa konkursowego, przynajmniej do końca głosowania - dopiero wtedy mogli spróbować. Objęci byli też swoistym embargo informacyjnym. Nie otrzymywali żadnych wiadomości z sali, nawet na temat tego, które piwo jest dobre, a które nie. Wszystko to, by nie było wątpliwości dotyczących uczciwości głosowania. Co ciekawe po degustacji poprawnie wskazali swoje piwa. Brawo! Wtedy jednak głosy były już policzone. 


Nie będzie przesadą jeśli napiszę, że Absurdalna pękała w szwach. Przyszło wielu stałych bywalców, mniej stałych blogerów (gdzie byłeś Trząski, jak Cię nie było?), piwowarów i ich kibiców. Organizatorzy wznieśli się na szczyt pomyślunku i - mimo pewnych obaw - wszystko przebiegło ultrasprawnie. Na finale jest troszkę inaczej niż zwykle. Piwowarzy, autorzy piw, są zamknięci na tyłach lokalu a piwa polewane są przez sierotki z PSPD. Tym razem nie były roznoszone do stolików, co rok wcześniej trwało potwornie długo, a wydawane były chętnym wprost z zaplecza, gdzie nalewanie się odbywało. Choć korytarz koło kibli nie jest najszerszy, nie zrodziło to szczególnych problemów, a i sama kolejka nie przeszkadzała w poruszaniu się po lokalu. 


Jedyny zarzut można mieć do samych konkursowych piw. Black IPA okazały się nieszczególnie ciekawe. Sam miałem kłopot z wyborem drugiego piwa, a i mój pierwszy wybór nie był powalający. Wyszło na to, że to trudne do zrobienia piwo. Z rozmów przeprowadzonych przy różnych stolikach wyłonił się obraz sporego rozstrzału głosów. Niemniej jednak większość ma tutaj rację. 





Mimo że najważniejsza jest dobra zabawa, a ta była wyśmienita, to pewnie interesują was wyniki. Oto one (w głosowaniu wzięły udział 142 osoby!):

  1. Daniel Śledzikowski - Browerij Venom - piwo numer trzy - 101 głosów!,
  2. Łukasz Kipka - Brogar - piwo numer 5 - 56 głosów,
  3. Mateusz Ryba - Browar 335 - piwo numer 4 - 45 głosów,
  4. Łukasz Wróblewski - Browar Bastion - piwo numer 1 - 44 głosy,
  5. Agnieszka Morawiec i Paweł Wróbel - Browar Citra - piwo numer 2 - 38 głosów.
Zwycięskie piwo uwarzone będzie w browarze Kraftwerk. Tam jeszcze nie byłem, bo mnie nie lubią.

Bez wątpienia to Daniel zrobił najlepsze piwo! Brawo Danielu! Jako że zaraz po ogłoszeniu wyników udałem się do sąsiedniej sali na sesję zdjęciową, przegapiłem zwycięstwo drugiego Daniela. Otóż mój świetny kumpel został wylosowany przez Olę i wygrał sztosa (Jeszcze bardziej Jezus ze Złego Bliźniaka), którego nie omieszkaliśmy wypić. Przegapiłem też informację, o kolejnej edycji... Nie potwierdzam więc i nie zaprzeczam. Nie wiem, czy będzie.

Tym samym kończę czwarty sezon pisania i relacjonowania katowickiego Beer Cupu. Ave!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy