Browar Wieżyca

16:00

Jaki jest najlepszy crossover we wszechświecie? Piwo i góry. Taka była geneza piwnych podróży i bardzo lubię wracać do korzeni, pić piwo na szczytach i delektować się widokami. Apogeum piwnej radości staje się możliwość wypicia smacznego piwa rzemieślniczego tuż po zejściu z góry, ale jeszcze na szlaku. Taką szansę daje nam pierwszy polski browar rzemieślniczy zlokalizowany w schronisku górskim. No precyzyjnie to obok. Zapraszam na żółty szlak z Sobótki na Ślężę, gdzie od dawna działa Dom Turysty PTTK "Pod Wieżycą", a od niedawna Browar Wieżyca.


Sobótka to miasto na Dolnym Śląsku, a jej historia sięga XII wieku (nazywała się bardzo ciekawie - Sabath). Położona jest bardzo malowniczo, u stóp górującego nad całą okolicą masywu Ślęży. Była ona ośrodkiem kultu solarnego pogan od epoki brązu. Do dziś zachowały się kamienne rzeźby (w tym najsłynniejszy niedźwiedź) stworzone prawdopodobnie przez Celtów.


Już na początku XII wieku na szczycie powstał klasztor augustianów, ale szybko przeniesiono go do pobliskiej Górki. Na początku XIX wieku pojawił się na szczycie pierwszy obiekt turystyczny, a niecałe sto lat później powstał obecny - Dom Turysty PTTK na Ślęży. Nie o nim jednak dziś. Przy żółtym szlaku, na Przełęczy pod Wieżycą w 1927 roku powstało schronisko, które jest bohaterem dzisiejszego wpisu. W 2018 roku działalność rozpoczął tu browar.


Wieżyca to wyraźna kulminacja w masywie Ślęży (choć jedynie 415 mnpm), na której od początku XX wieku stoi jedna ze 172 zachowanych do dziś Wież Bismarcka. Te proste budowle miały wyrażać niemiecką dumę narodową i sławić Ottona von Bismarcka, a ta na Wieżycy służy dziś jako wieża widokowa.


Dom Turysty "Pod Wieżycą" jest spory, ma 50 noclegowych miejsc i dwie duże sale dla turystów. Obok jest park linowy dla młodszych, tor do zjazdów i oczywiście budynek browaru, po którym oprowadził nas gospodarz schroniska, pod nieobecność piwowara, z którym się umawialiśmy. Pisząc my mam na myśli nie tylko Gosię, ale także Piwnego Turystę z żoną. To było nasze pierwsze spotkanie i mam nadzieję, że nie ostatnie, bo to ogromnie doświadczony piwny wagabunda. 

Ja i Marcin :-)
Wnętrze browaru jest naprawdę malutkie. Lśniąca nowością warzelnia (5 hekto) w jednym pomieszczeniu i tanki fermentacyjno-leżakowe (6 po 10 hekto) w drugim. Więcej miejsca już nie ma. Właściciel poza umiłowaniem piwa jest fanem żeglarstwa, co widać w wystroju wnętrza. 


Na kranach dostępne były (to był ostatni dzień kwietnia) dwa piwa - klasyki - jasne 12° i ciemne 13°. To świeżutkie jeszcze funkiel nóweczki uwarzone przy wsparciu Pawła Fityki z chorzowskiego Redenu, który służył pomocą przy rozruchu browaru. Zresztą od niego dowiedziałem się, że taki browar powstał, bo chwalił się warzeniem. 


Oba piwa okazały się bardzo przyjemne. Jasne dla mnie nieco zbyt słodowe, a za mało goryczkowe, ale za to miało za fajną pełnię. Ciemne okazało się bardziej stylowe, ciekawe, ciut karmelowe, ciut chlebowe, mocno słodowe, delikatne -  właśnie takie, jakie powinno być czeskie polotmave, bo taki jest kolor tego piwa. Piwa są pijalne i gdyby nie to, że byłem kierowcą, to chętnie wypiłbym więcej. Jedziesz choć piłeś? - powiecie. Nie dziwcie się. Oczywiście po tych dwóch piwach ruszyliśmy żółtym szlakiem na Ślężę, więc spaliłem i wypociłem cały alkohol. Don't drink and drive!

Miejsce oczywiście polecam i mam nadzieję wrócić tam jak najszybciej! Dodatkową zachętą niech będzie fakt, że to przecież drugi działający browar w Sobótce. Pierwszy to oczywiście Sobótka Górka (klik!), który zlokalizowany jest bardzo blisko ruin Browaru Sobótka-Górka, zamkniętego po blisko 200 latach w 1997 roku.

Do zobaczenia na piwnym szlaku!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy