Kraftwerk

08:58

Pewnego listopadowego dnia (nie będę pisał, którego roku, bo wyjdzie na jaw, jak duże mam backlogi) wybrałem się na wycieczkę. To była bardzo, bardzo udana wycieczka. Odwiedziłem miejscowość, do której nigdy w życiu bym nie pojechał, a nawet prawdopodobnie nie przejeżdżał przez nią. Rzuchów. To gdzieś w połowie drogi między Rybnikiem i Raciborzem (kiedyś bardzo ważnego miasta, to jedna ze stolic Górnego Śląska). Istniejąca od XV wieku wieś dziś może pochwalić się nie tylko zabytkowym, zrujnowanym i odnawianym pałacem, ale przede wszystkim browarem. Tam bowiem, po latach działalności kontraktowej, wybudował się Browar Kraftwerk. Zapraszam do środka!

Browar to taka niepozorna, ale odpowiednio oznaczona hala produkcyjna z biurowo-magazynową przybudówką. Stoi przy głównej drodze, więc nietrudno tam trafić. Trochę nie wyrobiłem się z czasem, więc po tym, jak Paweł czekał na mnie, ja musiałem czekać aż on wróci z zakupów. No ale popstrykałem sobie fotki. Browar wygląda z grubsza tak, jak tamten czas. Szalejący Covid nie zachęcał do inwestowania w fasady. No ale dość marudzenia. Gdybyśmy żyli w przyjaznym kraju, wystarczyłoby wystawić kilka stolików, parasoli i od razu byłoby to inne miejsce.

Poniżej właśnie Paweł Solik, piwowar i współzałożyciel browaru, z którym spotkałem się w browarze. Kraftwerk powstał w 2014 roku z inicjatywy Pawła i Mateusza Bortela, początkowo warząc piwo w gliwickim Majerze, a potem także i głównie w Wąsoszu. Ekipa udowodniła tym samym, że da się tam zrobić dobre piwo (no ale pamiętajmy, że piwowarem/technologiem był tam wtedy Marcin Ostajewski). Część piw powstawała w Olbrachcie w Piotrkowie, a coś tam też w ReCrafcie. Własny browar chodził chłopakom od dawna, ale to nie taka tania sprawa. Udało się dopiąć temat w 2019. Browar ruszył 6 lipca.

Browar jest kameralny, ale ma potencjał na rozwój. Mały zresztą następował, gdy tam byłem. Jak miną smutne czasy PISflacji, największej zarazy toczącej nasz kraj od kilkudziesięciu lat, to jest przestrzeń, by browar się rozwijał. Obecnie dysponuje trzynaczyniową warzelnią o wybiciu 20 hl, sześcioma tankami fermentacyjno-leżakowymi - połowa ma 40 hl, druga połowa 20 hl, a gdy ja byłem to odbiory przechodziły dwa kolejne, umieszczone w browarze przez browar kontraktowy - Welders.

Ciężkie czasy sprawiły, że browar intensywnie rozwija współpracę z Kauflandem. I dobrze, za każdym razem jak piję Pilsa tam kupionego to jest bardzo dobry, a to zaspokaja moje potrzeby spontanicznie kupowanego piwa na wieczór. Gdy odwiedzałem browar, to całe wyprodukowane piwo opuściło tanki, zostało zabutelkowane, wpakowane w świąteczne kartony i przygotowane do wysyłki. Paweł mówi, że to był okres bardzo ciężkiej i intensywnej pracy. Wierzę.


W tym roku w browarze po raz kolejny odbył się oktoberfest, niestety byłem na północy. Chciałem się z tym wpisem uporać przed, ale krucho u mnie z motywacją ostatnio. Udało się jednak w końcu. Dzięki Pawle za Twój czas i opowieści. Mam nadzieję, że kiedyś "uda się" znów zrobić Headless Horsemena. To był sztos nad sztosy! Do zobaczenia!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy