Browar Amber

20:17

Drugiego dnia pobytu w Sopocie byłem umówiony na zwiedzanie Browaru Amber. Do tej pory nie wiem, co mi do łba strzeliło, by ustawiać się na godzinę 7:00. Oznaczało to, że - biorąc poprawkę na poranny ruch uliczny - musiałem po 6 rano wsiąść za kółko i dojechać jakieś 12 km na południe od Gdańska. Ponura nadmorska pogoda nie dostarczyła mi odpowiedniej energii, ale koniec końców wyszło tak, jak chciałem - miałem dużo czasu na miejscu, szczególnie że dużo czasu poświęcił mi mój przewodnik po zakamarkach i historii browaru - Marek Skrętny. Zapraszam do Bielkówka, gdzie działa fascynujący browar.

Browar Amber z mojej perspektywy był zawsze. Był jednym z tych, który wpłynął na moje zainteresowanie lepszym piwem, ale też minął mi jeszcze zanim w ogóle zastanawiałem się, skąd bierze się piwo. Pierwsze Ambery piliśmy z kolegami w czasie wakacji w Krynicy Morskiej w 2002. Były tańsze niż piwa z dużych browarów i smakowały zupełnie inaczej, lepiej. Jaraliśmy się tym, że pijemy lokalne piwo, którego reklamy widzieliśmy na bilbordach w na dworcu Gdańsku. Ale to jeszcze nie było świadome picie. Na to istotny wpływ miało piwo Koźlak. Przed ponad dziesięciu laty produkowane było jeszcze w stylowej i mrocznej butelce z nadrukowanym motywem kozła. W tamtych czasach była to potężna odskocznia i powiew świeżości dostępny w hipermarketach. To właśnie Koźlak z Ambera był jednym z moich piw przełomowych. Podobnie jak Grand Imperial Porter, jeden z moich ulubionych porterów bałtyckich. 


Wspomniane przeze mnie "zawsze" to 1994 rok. 24 listopada powstaje pierwsza warka piwa będącego spełnieniem marzenia Danuty i Andrzeja Przybyłów. Wcześniej prowadzili gospodarstwo rolne i browar był pomysłem na coś zupełnie nowego w okresie raczkującego kapitalizmu. Po prawdzie zaczęło się już nieco wcześniej, bo przez kilka lat działała tam rozlewnia piwa. Dziś Browar Amber w dalszym ciągu jest firmą rodzinną, pracuje w nim już drugie pokolenie Przybyłów. Oprowadzający mnie Marek śmieje się, że do dziś pierwszą osobą przychodzącą do browaru i tak jest Pan Andrzej. Większa część pracowników pracuje w browarze od dawna, są tacy, którzy pracują w nim od początku. Nawet dwójka głównych piwowarów pracuje w browarze ponad 20 lat. 


Browar jest wielki, jak na standardy rzemieślnicze oczywiście. Sam przeszklony od frontu biurowiec, na dach którego zresztą weszliśmy, jest większy niż większość kraftowych browarów. Część produkcyjna znajduje się w budynku widocznym na pierwszym zdjęciu, a to nie wszystko. Leżakowanie piwa odbywa się w budynku obok. Warzelnia to czteronaczyniowy kolos, na którym można uwarzyć do 190 hl piwa jednorazowo. Produkcja (no głównie chodzi o filtrację, czyli najwęższe gardło) zaplanowana jest tak, by wybić nawet 10 warek na dobę. Czy to jeszcze rzemiosło? Nie chce mi się tu wdawać w nieustającą dywagację, ale dopóki browar robi takie a nie inne piwa, to trudno mi go traktować inaczej niż innych rzemieślników. 


Browar od bardzo wielu lat dysponuje własnym laboratorium i stacją propagacji drożdży. Namnaża je nie tylko dla siebie, ale udostępnia wielu małym i średnim browarom. Zboża na słód pochodzą z własnych i okolicznych upraw i tylko chmiel trzeba kupować z zewnątrz. Marek bardzo długo opowiadał o aktualnych i nieistniejących już piwach (nigdy nie wypije Remusa), butelkach, puszkach, kontaktach z innymi browarami i tak dalej, i tak dalej. Nasza rozmowa zdecydowanie nadawała by się na godzinny program telewizyjny. 


Browar zasłynął ze swojego piwa Żywego, czyli niefiltrowanego i niepasteryzowanego piwa, którym podbił kraj. Ważnymi piwami były Pszeniczne, Johannes, Amber Pils, Złote Lwy czy rzecz jasna Grand Imperial Porter. W 2015 na rynku pojawiły się pierwsze piwa z serii Po Godzinach. Te nowofalowe piwa były odpowiedzią na rewolucję piwną - pojawiły się Koźlak Pszeniczny, Altbier, AIPA, India Pale Lager, Cherry Milk Stout, a później Saison, RIS, Barlewine, czy wędzonka ze śliwką. Bardzo się cieszę, że browar nie poszedł w ślady niektórych browarów "regionalnych", które zupełnie nie zauważyły rewolucji i nie dostosowały się do rozwijającego się rynku. Dziś piwa są eksportowane m.in. do USA, Danii czy krajów Afryki. Trochę tych Amberów już wypiłem, ale największe wrażenie ostatnio zrobiło na mnie Bezalkoholowe IPA, które bez wahania nazywam najlepszym bezalko, jakie piłem w życiu. 


O tym, że Browar Amber ma RiGCz niech świadczy to, że gdy tylko zaczęła się pandemia i lokale musiały się zamykać, browar skupował/odbierał sprzedane wcześniej piwo. Postanowił w ten sposób pomóc przeżywającej ogromne trudności gastronomii. 

Nie ukrywam, że jestem pod ogromnym wrażeniem browaru i podejścia do produkcji piwa. Szczególnie cieszy mnie, że można dążyć do kompromisu i połączenia sporej produkcji, szerokiej dostępności i warzenia interesujących piw. Dzięki za poświęcony czas i do zobaczenia!

Przy okazji - poniżej tekstu są tagi - jeśli klikniecie sobie "Kaszuby" to zobaczycie wszystkie odwiedzone przez nas tego lata tamtejsze browary. Polecam

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy