Probus w Gorcach

08:00

Pierwszy raz byłem w Gorcach w 2008 roku. Zauroczyły mnie te góry swoim spokojem i widokami. Biegnąc z Rabki przez Luboń, Maciejową, Stare Wierchy na Turbacz doceniłem też ideę samotnego chodzenia po górach - mogłem sobie sapać ile i kiedy chciałem. Wracałem potem jeszcze na Turbacz czy Stare Wierchy (klik!), a tym razem postanowiłem spędzić noc na Maciejowej - z dwiema kobietami. Ale także z dwiema buteleczkami piwa z Browaru Probus, które przywiozłem sobie z Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa.

Jeden z ostatnich wiosennych wieczorów przed bacówką na Maciejowej

Łagodne i kopulaste Gorce ciągną się z grubsza od Rabki do Krościenka nad Dunajcem, a najwyższym punktem jest oczywiście Turbacz.
"Naprzeciw Tatr, między doliną nowotarską a wężowatą kotliną Raby, wspięło się gniazdo dzikich Gorców. Od romantycznych Pienin rozdzielał je wartki kamienicki potok, a od spiskiej krainy odgraniczył je bystry Dunajec. Samotnie stoją nad wzgórzami." (Władysław Orkan)
Gorce cechują długie i głębokie doliny, wodospady z progami, gruzowiska i takie ulotne coś kojarzące się z mrocznymi okolicami Nowej Anglii wymyślonymi przez Lovecrafta. Sądzę, że samotne podróżowanie z książką tylko pogłębia takie odczucia.


Spacer z Młodą nie miał być najdłuższy, ale planowany szlak uległ jeszcze skróceniu z powodu deszczu. Najkrótszy szlak do Bacówki na Maciejową jest zaiste krótki i w obie strony pozwolił nam uniknąć zmoknięcia, a - wierzcie mi - było czego unikać. Bacówka powstała w 1977 roku jako część większego planu budowy całej sieci bacówek w polskich Karpatach. Powstało ich jedenaście, ale jedna (zresztą w Gorcach, na Lubaniu) spłonęła jeszcze w latach siedemdziesiątych. Na ścianie Bacówki na Maciejowej jest tablica, na której oznaczone są wszystkie lokalizacje brane pod uwagę przy planowaniu sieci schronisk. Nie ukrywam, że gdyby choć połowa z nich wtedy powstała, to górska turystyka byłaby znacznie popularniejsza w naszym kraju. To taka klasyczna bacówka, w której może przenocować około 30 osób. Luksusów tam nie ma, ale chyba nikt rozsądny ich nie szuka w górach.


Jest za to to, co najważniejsze - ciepła woda, łóżko, cisza i bajeczne widoki od wschodu do zachodu słońca. Jest także pyszne jedzenie, a szczególnie sernik!! Schronisko stoi w takim miejscu (i co ciekawe nie jest to wcale Maciejowa), że widać z niego Luboń Wielki, Pilsko, Babią Górą i sporą cześć Tatr. To piękna miejscówka na nocleg, ale też na degustację.


W specjalne miejsca lubię zabierać wyjątkowe specjały. Wybór mój padł na dwa limitowane piwa z Browaru Probus z Oławy, z którego piwowarem uciąłem sobie pogawędkę na WFDP. To eleganckie buteleczki zawierające w sobie piwa - Amapea i Boreal.


Amapea to old ale leżakowane z płatkami po beczce sherry oloroso, uwarzone wspólnie z piwowarem domowym Amapem (Andrzej Pietrzyk). Ciemnobrązowe, ładnie pieniące się piwo sprawia wrażenie gęstego. Wyraźnie drewniane, karmelowe, mocno chlebowe z nutą prażonych orzechów i cukru trzcinowego, średnio pełne i gładkie. Pomimo początkowego słodkiego odczucia pozostawia niezłą gorycz i wytrawne posmaki znowu przywołujące skojarzenia z drewnem. Na samym koniuszku nuta kwasku. Ciekawe i fajne to piwo. 6,5/10. Boreal to owsiany imperialny stout o gęstości początkowej 24,6° i zawartości alkoholu 10,1%. Piwo to robi genialne wrażenie swoją gładkością i aksamitnością, które przywodzą na myśl najlepsze romantyczne erotyki. Lubię, kiedy mocne piwo jest puszyste, pełne i nisko wysycone. Lubieżnie je pochłaniam, będzie dobrze ocenione. W aromacie i smaku Boreala dominują czekolada, paloność, mocna wanilia i kawa. Wszystko to na doskonałej kremowej podstawie sprawia, że nuty alkoholowe schodzą na plan drugi. Czad. 8/10.

Pomimo kiepskiej pogody będę ten wyjazd wspominał dobrze i koniecznie wrócę tam jak najszybciej, może na jakąś dłuższą trasę, która marzy mi się od dawna.

Na koniec zdjęcia z 2008 roku. Fajnie było.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy