Buxton znów nad Przemszą
08:30
Nie mogę uwierzyć, że to już dziewięć miesięcy minęło od poprzedniego wpisu o piwach z browaru Buxton! Mam wrażenie, że czas pędzi nieubłaganie i nie bierze jeńców. Tutaj (klik) opisałem siedem piw z tego angielskiego browaru, które zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Grudniowe poszukiwanie różnych piw zaowocowało znalezieniem trzech kolejnych piw z Buxton Brewery. Tym razem miało być równie ciekawie, co za pierwszym razem. Do piwnego koszyka wpakowały się dziarsko berliner weisse, india pale ale oraz imperial stout. Czyż nie zacnie?
| Jedyne grupowe zdjęcie "przed" |
Bez dalszych wstępów przejdę więc do pierwszego piwa, a był nim...
Red Raspberry Rye czyli buxtonowy berliner weisse. Co to jest berliner weisse? - zapytasz. Ano na tyle rzadki styl, że nie piłem go z pewnością odkąd mam bloga (chyba). Daaawno. Ale wcześniej mi się zdarzyło i myślałem, że do niego nie wrócę. O naiwności! Specjalność regionalna prosto ze stolicy wiecznych agresorów. Ochrzczone zostało "szampanem północy" przez prące na spotkanie z lodową śmiercią wojska Napoleona początkiem XIX wieku. Szampanem dlatego, że piwo jest bardzo mocno nasycone i przez to musujące. To dziwne pszeniczne piwo jest fermentowane bakteriami powodującymi skwaśnienie piwa. To oczywiście stan pożądany. Ma być kwaśno i cierpko. Dlatego też w Reichu podaje się to piwo najczęściej z sokiem (najpopularniejszy jest malinowy - czerwony oraz z marzanki wonnej - zielony) i w tym jedynym przypadku nie jest to faux pas. Ten berliner weisse jest malinowy i żytni (to nie jest typowe). Ponoć na litr piwa szło 100 gramów malin. Pachnie jak Jogobela malinowo-truskawkowa, bardzo ładnie. Piwo jest bardzo lekkie i mocno wysycone, bąbelki aż wychodzą przez nos. W smaku jest kwaśno i wykrzywiająco z malinowym posmakiem. Przeszkadzała mi lekka siara, która pozostawała w posmaku. Takie piwo to jednak bardzo miła odmiana.
Wild Boar to india pale ale, ale zaraz po powąchaniu nie ma wątpliwości, że przedrostek american można dostawić z czystym sumieniem. Spod tej potężnej czapy doszedł mnie piękny zapach mango, mandarynki i brzoskwini. Dzik nie jest dziki, dzik nie jest zły. Dzik ma średnio gorzkie kły. Jest przy tym piwem lekkim i przyjemnie zbalansowanym. Jakby jeszcze producent zbalansował ilość piwa w butelce do 0,5 l., to byłoby znacznie lepiej. Dobre!
Wild Boar to india pale ale, ale zaraz po powąchaniu nie ma wątpliwości, że przedrostek american można dostawić z czystym sumieniem. Spod tej potężnej czapy doszedł mnie piękny zapach mango, mandarynki i brzoskwini. Dzik nie jest dziki, dzik nie jest zły. Dzik ma średnio gorzkie kły. Jest przy tym piwem lekkim i przyjemnie zbalansowanym. Jakby jeszcze producent zbalansował ilość piwa w butelce do 0,5 l., to byłoby znacznie lepiej. Dobre!
Rain Shadow to nie cień deszczu, a Cień Opadowy - region czy obszar dotknięty zjawiskiem pogodowym bardzo małych opadów (związane to jest z prądami powietrznymi zatrzymywanymi przez góry). A piwo to stout imperialny zawierający 11,8% alkoholu. Piwo sprawia wrażenie bardzo gęstego, jest czarne i przykryte potężną brązową pianą. Ta opada do krążka, ale mimo pt prezentuje się godnie. W zapachu kolejno dostrzegałem ziarno kawy, czekoladę, paloność słodową i wanilię. Forpocztą smaku jest piekielnie mocna paloność, prawie jak popiół. Kawa w smaku sprawia wrażenie mocnej i lekko kwaskowatej. Gdzieś w tle majaczy wiśnia, a obecny alkohol nie jest natarczywy. Bardzo dobre piwo i bardzo dobry RIS. Gorąco polecam.
Rain Shadow miał się znaleźć w innym, przyszłym wpisie o rosyjskich stoutach imperialnych, ale jest wcześniej - po prostu w przyszłości się do niego odniosę.
Buxton po raz kolejny przekonał mnie, że robi bardzo dobre piwa. O ile Dzik nie robi efektu wow na rynku zalanym przez aipa, to Rain Shadow polecam każdemu piwnie doświadczonemu, bo inni będą kręcić nosami...
4 komentarze
Miałem kiedyś przyjemność skosztować i wspominam niebiańsko... :P
OdpowiedzUsuńKtóreś szczególnie?
UsuńWild Boar, oczywiście :P
UsuńA widzisz! Dla mnie Rain Shadow bardziej oczywiste... ;)
Usuń