Rebel Assault 2

09:00

Dawno temu, w odległej galaktyce... Imperialne siły mrocznego triumwiratu zalewają rynek masą bezsmakowych lagerów. Rozbite i zdziesiątkowane punkty oporu nie mają szans w starciu z kroczącymi gigantami, niszczącymi kolejne browary. Niszowe piwa dają odpór atakując z nowych przyczółków i odnoszą pierwsze zwycięstwa. Ścigany przez agentów Imperium Wielki Mistrz Bractwa Piwnego Yo... tzn. Marek Suliga tworzy plany i rozpoczyna warzenie piw, które przywrócą równowagę i wolność w piwowarskiej galaktyce.


Czy nowa broń spod znaku piwa rzemieślniczego Rebel ma szansę odnieść zwycięstwo w batalii o gardła piwoszy? Czy nastał czas Nowej Nadziei?


Sulimar jest spółką, do której należy znajdujący się w Piotrkowie Trybunalskim Browar Cornelius. Browar istnieje w świadomości wielu, niekoniecznie maniakalnych piwoszy, właśnie dzięki linii piw Cornelius, w ramach której raczej powszechnie dostępne są piwa pszeniczne (np. grejpfrut, banan). Piwa te cieszą się sympatią osób, które nie gustują w tak ekstremalnie goryczkowych piwach jak Harnaś czy Okocim. Lubią je więc kobiety i lubią je fani piw pszenicznych. Ja nie zaliczam się ani do pierwszych, a już na pewno nie do drugich. Dziełem browaru są także piwa Kiper, do których mam wielki sentyment za sprawą knajpy o tej nazwie, która niegdyś mieściła się w Węgierskiej Górce... Około rok temu z butelkowni w Piotrkowie Trybunalskim wyjechała nowa seria piw, sygnowana przez Wielkiego Mistrza Bractwa Piwnego (Piwu Cześć!) Marka Suligę (Piwu Cześć!) - Rebel (niestety nie Gebel). Rebeliantami były Rebel Dunkel Lager, Rebel Bohemia Pilsner, Rebel Vienna Lager i Rebel Lager Miodowy. Etykiety prezentowały się nieźle, dobrze opisane i gotowe do walki o atencję birofilów. Zryw powstańczy spotkał się z dużym oporem i ostatecznie chyba nie przyniósł spodziewanych efektów. Dla mnie te piwa były zbyt nijakie, by wypić je więcej niż raz.

Rok 2014 przyniósł Drugą Rebelię Piotrkowską. Zmobilizowane zostały Rebel Kolendra, Rebel Podwójnie Chmielone i Rebel Pszenica Dubeltowa!! Nie ukrywam, że to ostatnie zabrzmiało dla mnie mega ciekawie! Jak wygląda sytuacja na froncie?

Na pierwszy rzut poszła oczywiście Pszenica Dubeltowa i muszę przyznać, że trafia do mnie lepiej niż seria z shotguna AA-12. Kiedy Borussia spodziewanie obrywała od Realu, ja zachwyciłem się aromatem podwójnej pszenicy. Na czym polega jej dubeltowość? Ano na tym, że przy potężnym jak na weizena ekstrakcie 18,1° ma aż 8% alkoholu, co w pszenicach się nie zdarza! Jak widać na załączonym obrazku pieni się ładnie, może nie bardzo trwała jest to czapka, ale za to brudzi szklankę lepiej niż dziecko ręce. Kolor też jest zacny - ciemnopomarańczowy i mętny płyn z pływającym osadem drożdżowym prezentuje się świetnie. A jak pachnie!! Bardzo intensywna guma balonowa i coś w stylu skórki pomarańczowej, a z czasem dochodzi alkoholowa bryza. Piwo jest raczej lekko wysycone jak na pszenicę i jest dosyć treściwe - ja uwielbiam treściwe pszenice, takie które można gryźć, więc ta trafiła do mojego serca przez żołądek! W smaku jest wyraźnie zbożowe i czuć jego moc. O to chodzi! Alkohol się uwydatnia, no ale halo... 8%. Mnie to piwo bardzo posmakowało! Ktoś to dobrze przemyślał i umieścił je w małej buteleczce (bączek 0,33 l.), bo przy tej pijalności większe butelki mordowały by niepostrzeżenie niczym polska służba zdrowia.

Na drugą połowę i drugą nóżkę otworzyłem Rebel Podwójnie Chmielony. Nazwa kojarzy mi się źle, z tandetną reklamą z telewizorni. Z opisu wynika, iż to "intensywnie goryczkowy pils" o ekstrakcie 12° i zawartości alkoholu 5%. Jest bardzo klarowny z ładną pianką, która niestety zniknęła szybciej niż optymizm Dortmundczyków na awans do półfinału LM. Zaskoczył mnie in minus lekkim aromatem słodowym, który w dodatku nie należy do przyjemnych. O goryczce można powiedzieć, że jest na drugim planie, skrzętnie kryje się za słodową bazą, jest nieco trawiasta, nietypowa, mnie zaciekawiła i skłoniła do wydania wyroku, że mi się nie podoba. Piwo nie wnosi nic ciekawego do środowiska eurolagerów. Ja do niego nie wrócę, ale niska cena może zachęcić hipsterów do lansowania się z piwem, którego wielu innych hipsterów może nie znać.

Rebel Kolendra to popularny wit-srit i rękawica rzucona Żywcowi i jego Białemu. To tak jakby Kliczko rzucił wyzwanie początkującemu bokserowi wagi muszej z Górnika Sosnowiec. Kolendra niszczy Białe pierwszym ciosem. W butelce wydawało się być klarowniejsze, ale po przelaniu widać, że jest mętne i ładnie pomarańczowe. W składzie nie ma niesłodowanej pszenicy, więc jest to dziwny witbier, bo chyba za takiego chce uchodzić zawierając ziarna kolendry i jej... TADAM... aromat. Kiedy to przeczytałem, pojawił się u mnie sceptycyzm. Ale tylko na chwilę. Zapach jest wybitnie słodki i bardzo mocno kolendrowy, ale też cytrusowy. Bardzo ładny i nie taki płaski, jak się spodziewałem. Kolendra dominuje też w czasie smakowania, a towarzyszy jej delikatna kwaskowość, która stara się przebić spod mocnej bazy słodowej. Piło się ok, smakowało, ale w połowie mnie już męczył. Z tym że ja nie jestem fanem witów i na to mogę zrzucić pojawiającą się niechęć. Na pół z kimś z radością kiedyś obalę.

Muszę przyznać, że Insurekcja Suligowska wygrała bitwę o moje podniebienie. Do jednego piwa wrócę niechybnie, do jednego pewnie tak, ale jedno jest niewypałem. I tak jest dobrze! Wszystkie 3 kosztowały razem mniej niż 11 zł., więc jest radość.

Zobacz także

1 komentarze

Obserwatorzy