Browar Bury

08:30

Dziś zabieram Was popularną ostatnimi czasy mikropodróż. Mikropodróż to szukanie przygody i ciekawych miejsc w swojej okolicy - nad nieodległym zalewem, w starym zakładzie produkcyjnym, nad zakolem dzikiej rzeki, czy w kamieniołomie. Nie tylko moje miasto pełne jest takich miejsc, sprawdźcie sami swoje okolice. Moja wzbogaciła się niedawno o zupełnie nową atrakcję - browar. Do Browaru Bury w Jaworznie mam ok 1,5 km., kilkanaście minut piechotą, kilka rowerem. Pierwszy raz byłem w nim, kiedy jeszcze nie było tam żadnego sprzętu, a od tamtego czasu jestem częstym gościem. Mam blisko.


Jaworzno to niespełna stutysięczne miasto przy wschodniej granicy województwa śląskiego. Czasem z rozpędu utożsamiane jest ze Śląskiem, czasem zdecydowanie bardziej historycznie poprawnie z Małopolską, a czasem nawet z Zagłębiem, co jest nieporozumieniem. Jaworzno to oczywiście przemysł, z którego dziś pozostała kopalnia (nawet się rozbudowuje), jeszcze nie zajechany do reszty przez PKP węzeł Szczakowa, huta szkła i oczywiście Elektrownia Jaworzno, obecnie powiększająca się o nowy, gigantyczny blok.


Nawet widać go z dachu browaru - to w sumie blisko. Browar to nowoczesny, częściowo przeszklony, kilkupiętrowy budynek. Browar właściwy zajmuje dwa piętra. Na pierwszym znajduje się magazyn surowców i spory śrutownik, a na parterze cały właściwy browar - warzelnia, fermentownia z leżakownią, rozlew oraz magazyn produktu gotowego, a także działający w tygodniu sklep. Bardzo ciekawą atrakcją, choć jeszcze nie ukończoną, jest taras widokowy na dachu. Gdy położona zostanie podłoga i zamontowana markiza, będzie służył za miejsce odpoczynku i zabawy dla gości browaru. Na razie można po prostu wypić piwo z niezłym widokiem.

Mateusz - od wózkowego do dyrektora;)

Zarówno właściciel jak i piwowar - a o nich zaraz - przy planowaniu i budowie browaru bardzo dużo uwagi poświęcili jego nowoczesności. Jest więc czteronaczyniowa warzelnia, tanki z bardzo precyzyjnym sterowaniem temperaturą oraz automatyczną kontrolą ciśnienia, a tym samym nagazowania piwa, jest pasteryzator przepływowy oraz triblok do rozlewu, depaletyzator, etykieciarka z prawdziwego zdarzenia i pakowarka do kartonów. Wszystko dobrej jakości. Warzelnia ma pojemność 26 hektolitrów. Tankofermentorów jest siedemnaście - dwa mniejsze o pojemności ok 20 hektolitrów i piętnaście dwukrotnie większych. Całkiem sporo! Dlatego mile widzianym partnerem będą browary kontraktowe. Na mnie duże wrażenie zrobiły rozmaite rozwiązania proekologiczne i energooszczędne - kolektory słoneczne, odzyski energii, wykorzystanie gazu ziemnego do grzania.


Właścicielem Browaru Bury jest jaworznicki przedsiębiorca Robert Bury. Piwo domowe warzy od kilkunastu lat, zajmuje się też m.in. domowym wyrobem wędlin, myślistwem itd. Przez browar chce spełnić jedną ze swoich pasji i przenieść ją na wyższy poziom. Piwowarem jest inny domowy piwowar - Mateusz Matyaszek, z którym właściciel  już wcześniej spotkał się na drodze zawodowej. W czasie budowy i wykańczania browaru Mateusz, będąc głównym ogarniaczem, awansował na jego dyrektora. W warzeniu piwa ogromnym doświadczeniem wspiera go Marcin Strzelczyk, który przez lata pracował w browarze ReCraft.


Piwo z Browaru Bury ma być nieprzekombinowane. Właściciel chce robić piwo dla zwykłych ludzi, którzy nie mają się zastanawiać w knajpie, o co chodzi z nazwą stylu. Piwa mają być proste, choć oczywiście także nowofalowe, etykiety czytelne i zawierające tylko niezbędne informacje. I to w sumie pokazuje pierwszymi piwami. Na pierwszy ogień poszły mega klasyczne Desitka, Pilzner i Pszeniczne, popularny Milk Stout, w tym także w wersji z kawą i tonką oraz nieco bardziej na czasie Vermont IPA i New Zealand Session IPA.

Faworyt

Wszystkie piwa piłem na różnych etapach, w tym najmłodszego Session IPA już po ostatnim chmieleniu na zimno i przed rozlewem. Jestem pozytywnie zbudowany jakością pierwszych warek. Nie dość, że obyło się bez wtop, to jeszcze piwa prezentują bardziej niż dobry poziom. Moim faworytem została Desitka, którą już zachwycałem się na FB z uwagi na jej ultra klasyczność, lekkość i pijalność. Piwo doskonale pokazuje, że rzemieślniczy "lager" ciągle ma dużo do zaoferowania. Podobnie zresztą Pilzner, którego początkowo bardzo duża gorycz już się poukładała i teraz jest znakomitym przykładem piwa w tym stylu. Pszenica też klasyczna, bananowo-gożdzikowa z nutą kwaskowości. Milk Stout zaskakująco mało słodki i zdecydowanie ładnie balansujący między laktozą a palonością i czekoladą, a Sweet Stout (ten z dodatkiem kawy i tonki) z odpowiednio małą ilością tej ostatniej. Kawa jest uwypuklona, a fasola - której fanem nie jestem - pozostaje w tle, choć wyraźnym. Vermont bardzo ładnie nachmielony i rześki, z dość wyraźną, choć nie dużą, jak na styl goryczą. Session z uwagi na piękne nowofalowe chmiele rodem z antypodów może być dla mnie hitem.


Piwa - poza Session IPA - zadebiutowały 7 czerwca i w Jaworznie spotkały się z mega pozytywnym przyjęciem i prawdziwym lokalnym patriotyzmem. Kolejka w jaworznickim Jazz Club Muzeum była długa i przez całe godziny nie malała. Po godzinie 19:00 piwowar musiał jechać do browaru po kolejne kegi, a w sobotę trzeba było zrobić kolejną dostawę. Sam byłem zaskoczony tym faktem! Podobnie w czasie premiery butelek tydzień później, wystarczało jedno popołudnie i noc, by wymieść wszystko z półek sklepów. Cóż, oby tak dalej!





Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy