Powrót na Jurę

08:00

Moja poprzednia wizyta w Zawierciu i odwiedzenie miejsca, gdzie przy Karczmie u Stacha znajduje się Browar na Jurze (albo przy Browarze na Jurze stoi Karczma u Stacha) obciążone było jedną, ale za to podstawową wadą. Udało mi się wtedy zobaczyć tylko karczmę, bo na wchodzenie do browaru było zbyt późno. Wtedy też zresztą z nikim się nie umawiałem. Tym razem było inaczej. Piwowar Pinty - Paweł Masłowski - już kilkukrotnie zapraszał mnie do odwiedzenia Browaru na Jurze, zapewniał, że to żaden problem i nawet oferował podwózkę z dworca czy ewentualnie drugiego browaru. Z uwagi na presję czasu i godzin otwarcia przedszkola, obyło się bez tego. Moja wizyta u źródeł Pinty jest o tyle ciekawa, że browar ma za sobą najlepszy rok w swojej historii. Zaskoczył nas całą masą świetnych piw.


Zapraszam na wycieczkę do zawierciańskiego Browaru na Jurze oraz degustację niepasteryzowanych piw Pinty prosto z tanków. Warto!

Półtora roku wcześniej zbliżało się do Zawiercia upalne lato, a Karczma wyglądała wtedy nieco inaczej. Z zewnątrz. Zmiany wnętrza są tak subtelne, że prawie niezauważalne. Wyjątkowy eklektyzm zamkowej, weselnej, karczmo-daczy wzbogacony został modnymi elementami rustykalnymi, czy też czerpiącymi z północnoeuropejskiego hygge. Każdy znajdzie swój kącik. Hehe.

Karczma u Stacha latem. Browar znajduje się tuż za nią.

Paweł przyszedł po nas do karczmy, gdzie już dostawałem oczopląsu. Poprowadził nas prawilnie wejściem od strony bramy wjazdowej, z której właśnie wyjeżdżał do Zarzecza tir pełen Hoppy Tmavego, styczniowej Pinty Miesiąca. Zanim w 1997 roku powstał w tym miejscu browar, działała tu mleczarnia. Zapewne ułatwiło to wiele spraw pod względem architektonicznym. 


Zwiększające się moce produkcyjne browaru, w którym od początku piwnej rewolucji warzy Browar Pinta, sprawiły, że w hali jest dość ciasno. Warzelnia o pojemności 45 hektolitrów otoczona jest fermentorami. Piwa, które przyjęły się najlepiej - w tym oczywiście największy sprzedażowy hit Pinty od lat - Atak Chmielu - leżakują w sześciu największych - 100 hektolitrowych tankach. Ataku Chmielu wyjeżdżają cztery takie tanki w miesiącu. Czujecie? I to wciąż mniej niż realne zapotrzebowanie. Zaraz będzie pięć tanków miesięcznie, a w Radziechowach-Wieprzu, gdzie powstaje nowy browar Pinty, będą już na niego większe tanki. Prostopadle do tamtych (na zdjęciu oznaczone jako TF 13, TF 14 i TF 15) trzy tanki o pojemności 80 hekto. Oddzielone ścianką działową jest 6 tanków 4000 litrowych, które były tam jako pierwsze. Klimatyzowana leżakownia to dwanaście tanków po 90 hekto i dwa po 200 hekto.


Nie będę tu wielkim odkrywcą, jeśli napiszę, że pewnie znacznie mniej ludzi znałoby browar, gdyby nie było tam Pinty. Browar na Jurze słynął ze swojego Piwa Czekoladowego, które nie było czekoladowym, ale zwyczajnie zajebistym (wtedy najlepszym polskim) stoutem. Zresztą zmieniło swoją nazwę niegdyś na Stout Czekoladowy - i dobrze. W browarze wciąż znajdują się historyczne loga warzonego tam kiedyś piwa Boner. Ponoć chętnie sięgali po niego Anglicy odwiedzający nasz kraj. Boner w języku wyspiarzy to członek w stanie erekcji. Generalnie czuć ducha kraftu i historii w browarze. Czuć też owoce, którymi zajmują się tego dnia pracownicy, przygotowując jedno z kolejnych piw Browaru na Jurze. Pachniało niesamowicie! Browar czekają wkrótce bardzo istotne zmiany. Nowa linia rozlewnicza i pasteryzator to urządzenia, które mają bardzo duże znaczenie dla ostatecznego kształtu produktu. Sądzę, że ciekawą informacją jest to, że najprawdopodobniej zbudowanie nowego browaru w Radziechowach-Wieprzu nie spowoduje opuszczenia przez Pintę Zawiercia.


Paweł jest niezwykle sympatyczną osobą i chętnie o wszystkim opowiada. Nie słodzi i nie pudruje, a o różnych trudnościach mówi otwarcie. Bardzo chwali wieloletnią współpracę z zawierciańskim browarem, który zawsze wychodzi na przeciw oczekiwaniom kontraktowców. Pinta nie ma tam problemów z koniecznością poganiania piw i przedwczesnego ich wypuszczania, o czym czasem słyszy się z innych browarów. Proponuje też degustacje kolejnych  leżakujących piw. Niefiltrowanych i niepasteryzowanych (jeszcze). Atak Chmielu nie ma w sobie krzty karmelu, jest przepysznym i zbalansowanym piwem. O kolejny Kwas Epsilon też będziemy walczyć, bo to świetne piwo. Oto Mata IPA to już doskonały klasyk, który początkowo do mnie średnio przemawiał, to teraz doceniam szczególnie jego inicjacyjny charakter - smakuje wielu ludziom, którzy nie siedzą głęboko w kraftach. Świetnie smakuje też Imperator Bałtycki. Paweł zdradził nam, że w tym roku Pinta pokusi się o klasycznego RISa. Ogólnie poziom piw jest super! Różnicę między niepasteryzowanym piwem, a tym butelkowym, widać najbardziej w Ataku Chmielu. Pyszne.

To bardzo miłe, gdy przedstawiciel browaru nie tylko zaprasza, ale poświęca swój czas na spokojne pokazanie, jak wygląda praca w browarze. Dzięki Pawle za oprowadzenie nas po czeluściach Browaru na Jurze. Życzę, aby kolejne piwa były takimi sztosami, jak większość wypuszczonych w 2016. Swoją dobrą stronę ma też Karczma, piwa własne Browaru na Jurze są dostępne w rewelacyjnych cenach - zarówno na miejscu, jak i na wynos. O prezencie od Pawła nie mogę jeszcze napisać, bo otrzymałem przedpremierowo, ale napiszę, że warto czekać.

Ps. Na koniec dodam, że osoba Pawła (choć nie tylko) skłoniła nas do pewnych przemyśleń dotyczących naszych piwnych wycieczek. Niedługo poświęcę temu osobny wpis :-)

Zobacz także

2 komentarze

  1. Witam,
    pamiętam dawno temu (jeszcze przed atakiem chmielu) mając dość piw koncernowych, będąc w Bielsku w sklepie blisko dworca zauważyłem nieznane mi piwa; były to Zawiercie Bursztynowe I Rześkie z Kormorana. Wieczorem w Jaworzu pijąc te piwa zwróciłem uwagę jak bardzo gorzkie jest te Zawiercie. Póżniej odkryciem było Czekoladowe. Do dziś te 2 browary mają u mnie "wysokie noty".
    pozdrawiam
    artur996

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w czasach przedrewolucyjnych to były pewniaki. Zresztą wciąż są.

      Usuń

Obserwatorzy