ΧΑΡΜΑ - the first beer of Chania

08:00

Nasza Kreteńska przygoda zaprowadziła nas na zachód największej greckiej wyspy, bo chcieliśmy poszwendać się po Chanii. Z Retymnonu wyjeżdżamy mając na azymucie Góry Białe. Zanim jednak zwiedziliśmy to piękne miasteczko, pojechaliśmy na prowincję, do browaru Charma. Browar nie dość, że położony jest na totalnym pustkowiu, to jeszcze jest największym odwiedzonym przez nas przybytkiem tego typu. Miejscowość Ζουνάκι z trudem zasługuje na osobną nazwę i kropkę na mapie. Poza pojedynczymi domostwami nie ma tam nic. Poza browarem. Niemałym.


Góry Białe (Lefka Ori) wzięły swoją nazwę od bardzo długo zalegającego tam śniegu. Wypożyczając auto dowiedziałem się jednak, że w maju śniegu już zwykle nie ma. To że w tym roku szczyty oślepiają intensywną bielą to ewenement. To niesamowite wrażenie, kiedy nad ciepłym morzem panuje temperatura 30°C, a nieodległe góry pokryte są bielą. Droga pozostawia nieodległe góry na południu. Bardzo chcieliśmy jechać na plaże Elafonisi i Balos, odpowiednio na południowym i północnym-zachodzie, ale te marzenia odkładamy na półkę z napisem: Hania będzie nieco starsza i spokojnie wytrzyma w samochodzie taką trasę, bo musielibyśmy liczyć się z 2,5-3 godzinami w samochodzie - w jedną stronę. Mijamy więc Chanię i przez zielone pagórki kierujemy się w stronę Ζουνάκι. To już całkiem niedaleko.


Ten browar znajduje się dosłownie pośrodku niczego i zupełnie nic nie kazało mi przypuszczać, że to taki duży i nowoczesny browar. Przycupnięty jest na dość stromym zboczu, przy wąskiej asfaltowej drodze wijącej się między gajami oliwnymi, winnicami i skałkami. Od frontu wygląda raczej niepozornie, choć szykownie, elegancko i nowocześnie. Dopiero wejście pod dach umożliwia zobaczenie jego skali. Najbardziej w oczy rzuca się duży taras wyglądający jakby czekał na biesiadę. Wypełniona jest białymi i brązowymi stołami i ławami, a rozciągnięte markizy nie zasłaniają widoku na okoliczne wzgórza. Klimatyczne miejsce. Tuż obok przez wielkie okna można zajrzeć do hali produkcyjnej. Ta z uwagi na ukształtowanie terenu położona jest piętro niżej, a jej spora wysokość pozwala pomieścić wielkie tanki. Sam zakład jest niedostępny, ale spokojnie można go obejść dokoła i wszystko zobaczyć. 


Nowoczesny sprzęt robi wrażenie - warzelnia ma 20 hektolitrów jednorazowego wybicia, a wielkość tanków waha się od 40 hl do 160 hl. Szczególnie ta druga wartość i tym samym wielkość zbiorników robi wrażenie. Wszystko w błyszczącej i lśniącej nierdzewce. Goście lokalu mogą swobodnie obserwować pracę piwowarów z góry. Kiedy my rozsiedliśmy się i zaczęliśmy degustację, do browaru dojechała wycieczka. Szybki wstęp Pani z browaru, szybka degustacja i zanim się obejrzeliśmy całej hałastry nie było. W browarze działa kuchnia, menu jest typowo kreteńskie - wieprzowina, jagnięcina, kurczak, a ceny w porządku. Dla nas było zbyt wcześnie na jedzenie, ale nie na picie.


Piwo jest na solidnym poziomie. Zdecydowanie wyrasta ponad poziom: będzie mi smakować wszystko, co nie jest eurolagerem. Przy okazji, gdyby nie ciekawość poznawcza i bottlesharing w wydaniu północnoniemieckim, to nie spróbowałbym żadnego grackiego korpolagera. A zainteresowanie sympatycznego Hamburgczyka pitym przeze mnie przy hotelowym basenie piwem, sprawiło, że wiem iż także po Alfę czy Mythosa nie warto sięgać nawet po to, by się nawodnić. Wracamy do Charmy. W stałej ofercie są trzy piwa: Blond lager, Pale ale i Dunkel. W ramach warek specjalnych dostępne były: Cretan ale i Belgian golden ale. Najlepszym piwem okazał się Dunkel. Był tak klasyczny, że przyjeżdżający Niemcy musieli się w browarze czuć jak u siebie w gasthausie. Skórka chleba, karmel, przyjemna paloność niewiele słodyczy. Bardzo, bardzo dobre piwo! Podobnie wyróżniał się Belgian golden ale, wyraźnie belgijski, mocny, lekko przyprawowy i kwiatowy. Lekko alkoholowe i wytrawne. Ja takie piwa lubię. Blond lager i pale ale różniły się od siebie subtelnie, lekkie, troszkę ziołowe, biszkoptowe. W Anglii piłbym jak szalony ciesząc się z klasycznie angielskich piw, tu brakowało mi jednak nuty nowofalowej. Gdyby nie nazwy, to nie domyśliłbym się, że jedno to górna, a drugie dolna fermentacja. Oba smakowały jak pale ale. Cretan ale najbardziej bez historii, taki zwyczajny górniak, lekko kwiatowy, subtelnie chmielowy. W upał wchodzi. Dunkel i Begian golden gorąco polecam! 


Dobre i przyzwoite piwa sprawiają, że warto się pokulać do tego browaru. Trudność w dotarciu tam (brak komunikacji publicznej w pobliżu) możemy uznać za wadę, ale położenie i co za tym idzie widoki, jakie serwuje taras browaru, zrekompensują Wam podjęty wysiłek. Każdy miłośnik piwa powinien się do tego browaru wybrać!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy