Browar Alteria
09:00Ostatnimi laty drogi zawodowe prowadzą mnie a to na Mazury, a to na Mazowsze czy do Wielkopolski. W ubiegłym roku regularnie bywałem w Małopolsce. Dziś zapraszam was do zobaczenia, jak skończył się jeden z takich wyjazdów. Zabieram was do podkrakowskiej Krzywaczki, do Browaru Alteria. Zapraszam!
Krzywaczka to podkrakowska wieś w powiecie myślenickim położona przy drodze numer 52, która prowadzi od Cieszyna do Zakopianki, łącząc się z nią na północ od miasta powiatowego. Podejrzewam, że kilka razy musiałem tamtędy przejeżdżać jadąc z Krakowa do Bielska, ale kompletnie nazwa nie zapadła mi w pamięć. Co innego w momencie, gdy pojawił się tam browar. Pewnego listopadowego popołudnia, gdy skończyłem pracę w Skawinie, postanowiłem pojechać do domu drogą okrężną, przez Krzywaczkę właśnie. Alteria wystartowała 2 lipca 2024 roku, więc w momencie, gdy to piszę, zbliża się pierwsze rocznica działalności i pół roku od mojej wizyty tam. Ależ ten czas za... ucieka.
Budynku browaru nie da się przegapić. Stoi tuż przy samej drodze otoczony przez na pozór przeskalowany parking, ale ponoć ten weekendowo jest nabity jak PKS do Lichenia w 2005 (pozdro dla Łysego). Bryła jest nietypowa, żeby nie powiedzieć dziwna. Trochę nowoczesny kloc, trochę pałacyk a'la ZUS tudzież kościół w Jastrzębiu Zdroju z lat 90. Ale za to elegancko, subtelnie rozświetlony dzięki wielkim, ciągnącym się przez całą wysokość budynku oknom. Neon nie pozostawia wątpliwości, z jakiego rodzaju przybytkiem mamy do czynienia. Od razu rzuca się w oczy dość nietypowa rzecz, a mianowicie beer-A-thru. Coś jak w McDonalds, podjeżdżacie samochodem, składacie zamówienie (menu skupione jest na jedzeniu, w tym śniadaniach) przez mikrofon i odbieracie towar w okienku. Bardzo spoko pomysł, szanuję. Podobny widziałem ostatnio w Pradze w Hostivarze. Ludzie korzystali.
Wnętrze jest częściowo nowoczesne i przestronne. W browarze dominują otwarte przestrzenie, antresole, co w połączenie z oświetleniem daje ciekawą atmosferę. Za sprawą pięknych kafelków, ciągnących się od parteru po bar na piętrze (na dole też jest jeden), dominuje jednak stylowy kolor żółty i to właśnie żółć definiuje to wnętrze. Na środku na parterze centralnie umieszczono miedzianą warzelnię, którą można podziwiać z każdej strony, w tym od góry z antresoli. Zresztą usiadłem w dogodnym do tego miejscu. Ostatnie piętro nie było dostępne, acz weekendami jest i się zapełnia.
Coś tam zagadałem o browarze z kelnerką, pokręciłem się i kiedy czekałem na jedzenie przed stolikiem stanął młody człowiek (strasznie to brzmi, ale faktycznie mam już swoje lata). To Mirosław Jasuba, główny piwowar Alterii. Mirek zabrał nie do tej części browaru, do której nie można wejść z ulicy, aczkolwiek wycieczki bywają tam oprowadzane. Fermentowania i leżakownia znajdują się pod ziemią. Wielkość pomieszczenia mnie zaskoczyła, jest rozległe i ma jeszcze sporo wolnej przestrzeni. Stoją tam tanki fermentacyjne, a także będące raczej rzadkością poziome tanki leżakowe. Jest też całkiem sporych rozmiarów rozlew do butelek. Dowiedziałem się, że restauracja i browar to rodzinny biznes, w który zaangażowana jest duża część rodziny, dlatego wszystko jest wychuchane.
W związku z tym, że byłem głodny, zjadłem przesmacznego burgera z niebieskim serem pleśniowym. Mniam. A do picia wybrałem piwo niskoalkoholowe, idealne na taki pit-stop w czasie podróży. Bardzo zresztą smaczne okazało się to piwo. Poza tym w menu jest klasyka piwowarstwa restauracyjnego - pszenica, pils i marcowe. Są także piwa sezonowe, ale Untappd pokazuje tylko stout, więc nie wiem, jak faktycznie to wygląda. Dostałem też piwa na wynos, ale przyznaję się bez bicia, że wciąż leżą w lodówce, podobnie jak kilkadziesiąt innych piw.
Zawsze się cieszę, gdy powstają nowe browary! Zawsze! Tak samo jest w tym przypadku. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś zajrzeć i sprawdzić, jak się ma Alteria! Was zachęcam do tego samego. Do zobaczenia na piwnym szlaku!
0 komentarze