Browar Czenstochovia

07:50

Piękny prezent otrzymałem na urodziny od moich dziewczyn! Voucher do piwnego SPA! Nigdy wcześniej w takim nie byłem. W grudniu nie bardzo można było skorzystać z takich atrakcji, zresztą oficjalnie nic nie można było. Co prawda żyjemy w kraju, w którym tradycje antypaństwowe (przydatne w PISlandzie) i podziemne mają się dobrze - wiele rzeczy tylko oficjalnie nie działało. Niestety nie dotyczyło to SPA, do którego mogliśmy się wybrać z Gosią dopiero w czerwcu. Tym samym mogę Wam opowiedzieć, jak było. Zapraszam na Miasta Świętej Wieży i do Browaru Czenstochovia. Będzie piwo, jedzenie i taplanie się w balii. 

Częstochowa to dla mnie terra incognita. Byłem w niej - nie licząc obowiązkowych przejazdów przez środek miasta w drodze na północ kraju - dwa razy. Raz, gdy w zawodowej podróży przesiadałem się na dworcu PKP na pociąg do Lublińca (tak, jechałem do szpitala). Drugi raz, gdy jechałem Polskim Busem na koncert Dark Tranquillity (zawsze będzie mi się kojarzył z wizytą w koszmarnym Browarze de Brasil) i autobus miał blisko godzinną przerwę na pseudo dworcu PKS. Częstochowa zwyczajnie mnie odstraszała. Okazuje się, że jak człowiek potraktuje Jasną Górę jako fajny skansen, to nawet ciekawie jest zobaczyć klasztor. Największy ubaw sprawiły mi nadawane co trzy minuty przez radiowęzeł komunikaty, by absolutnie nie wspierać finansowo różnych osób zbierających pieniądze dokoła Jasnej Góry. W dużym skrócie: Ci naciągacze nie mają nic wspólnego z naciągaczami od setek lat rezydującymi w górującym nad miastem klasztorze. Jasna Góra jest o tyle ciekawa, że poniżej znajduje się jedna z dwóch kraftowych miejscówek w Częstochowie - Pijalnia Piw Regionalnych. Kilka kranów a na nich nowości i lokalne piwa (nieszczęsny Wąsosz to rzut beretem od Częstochowy), niezły wybór butelek, wystrój piwny, ale ogólnie w stylu lat 90. Cała ciągnąca się na wschód aleja byłaby (a może i jest) niezłą imprezownią, gdyby nie cień sekty unoszący się nad miastem, który we mnie powoduje ogromny dysonans. No ale to moje poparte latami doświadczeń uprzedzenia, mało istotne. Najważniejszym punktem wyjazdu był bowiem Browar Czenstochovia


Czenstochovia powstała w 2009 roku i składają się trzy filary - Design Hotel, restauracja i SPA. Skorzystaliśmy z każdego. Hotel wewnątrz wygląda zupełnie inaczej niż z zewnątrz. Przesadzona, przerysowana, nadto udziwniona fasada i nijaki tył zupełnie nie korespondują z elegancją i pomysłem wewnątrz. Nasz pokój rzeczywiście był designerski i fajnie się w nim czuliśmy, choć w sumie byliśmy tam krótko. Całość wygląda zresztą całkiem przyjemnie. 


Dwupiętrowy restauracja ma dwojaki charakter. Właściwa część znajduje się na piętrze. To przestronna sala z mnóstwem stolików. W czasie kolacji odbywały się tam jednocześnie dwie imprezy i wciąż było miejsce, gdyby ktoś przyszedł. Restauracja ma nieco industrialny charakter, który podkreślają goła cegła, metalowe elementy i rozświetlające pomieszczenie okna. Po drugiej stronie od wejścia umieszczono pokrytą miedzią warzelnię, a obok - pomieszczeniu za szybą - małą leżakownię. Dwa wyglądające na wyszynkowe tanki znajdują się poza nią. Generalnie jej wystrój jest nieco nijaki, ale też nie zły. Znacznie ciekawiej wygląda pub (ma też osobne wejście od zewnątrz) piętro niżej. Można do niego zejść z restauracji i można za to dostać opieprz od obsługi, bo pub nie jest czynny w godzinach śniadaniowych i nie wolno. No ale jak już zszedłem, to mogłem porobić zdjęcia. Ma jasne, przytulne i ładnie urządzone wnętrze. Troszkę jak brytyjski pub. 


Nasz bon do SPA obejmował kolację po byczeniu się w balii. Wszystko - od przystawki do deseru - było wybitnie smaczne. Przyrządzone ze smakiem i elegancko podane. Z piwem pół na pół - Jasne było poprawne, Ciemne kompletnie żadne, a Koźlak smaczny. Największą niespodzianką okazało się być Miodowe, ale do niego wrócę za chwilę. Umówmy się, dla samego piwa nie warto jechać do tego browaru.


Co innego w połączeniu ze SPA. Nasza zabawa obejmowała wizytę w strefie saun a potem kąpiel piwną. W pierwszej największą atrakcją da mnie było wychodzenie z sauny i oblewanie się zimną wodą z balii. Idea groty solnej za to jest dla mnie nieodgadniona i nigdy nie zauważyłem jakiejkolwiek reakcji swej na przebywanie w takich okolicznościach. Kąpiel piwna to jednak już jada bez trzymanki. Oczywiście nie jest to kąpiel w piwie, a w wyposażonej w jacuzzi o regulowanej mocy balii, do której wlano mieszankę piwa, wody, chmielu, drożdży i tak dalej. Jeśli nie przekonuje Was gorąca woda, naga Gosia i bąbelki, wyobraźcie sobie, że tuż za Waszymi plecami jest kran, z którego leci piwo i możecie pić, ile chcecie. Z kranu leje się najlepsze piwo w browarze - Miodowe. Wiem, jak to brzmi, ale to piwo świetnie łączy w sobie jasnego lagera z odpowiednią goryczą z słodkimi nutami naturalnego miodu wielokwiatowego. Mariaż jest bardzo dobry, dzięki czemu zaostrzyłem swój apetyt czterema czy pięcioma Miodowymi. Nie wiem, czy kobieta z obsługi o nas zapomniała, ale leżeliśmy tam tak długo, aż się znudziliśmy.


Jeśli jesteście fanami dobrego piwa, to nie musicie specjalnie wybierać się do Czenstochovii, która co prawda warzy czasem ciekawsze rzeczy, ale pewnie sporadycznie. Natomiast jak już będziecie w mieście Świętej Wieży, to nic Wam nie zaszkodzi jedno czy pięć miodowych. No i piwne SPA jest warte uwagi. Mnie ten prezent bardzo ucieszył!


Ps. w drugiej kraftowej miejscówce też byliśmy. Piwiarnia położona jest w bramie znajdującej się przy głównej alei. Wybór piwa na dwunastu kranach jest całkiem zacny, ale sama miejscówka średnio ciekawa wizualnie. Na szczęście można było siedzieć na zewnątrz, bo ciepły czerwcowy dzień do tego zachęcał. 

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy