Brovaria - Rewizyta

08:30

Całkiem niedawno zapraszałem Was gorąco do gdańskiej Brovarni, zdając relację ze swojej wakacyjnej wizyty w tym fantastycznym browarze. Tym razem Brovarnia zjawiła się z rewizytą. Za sprawą przemiłych piwowarów - Bartka i Emila - dotarło do mnie pięć wielkich flaszek piwa, które sobie następnie skwapliwie spijałem wieczorami, bo w domu piję tylko późnymi wieczorami, gdy dzieci już śpią. 



Tak oto w domowym "zaciszu", a ten cudzysłów nie będzie zaskoczeniem dla żadnego rodzica (bo kto ma dzieci, ten w cyrku się nie śmieje), mogłem spróbować Jasnego, Sunset Ale (bitter.), Black IPA, Hircum (a na pewno jakiś koźlak) oraz prapremierowo porteru bałtyckiego. Czy byłem kontent? Jak Sasin z wyborów.


Takie piwa jak Jasne smakują najlepiej na świeżo, najlepiej bezpośrednio w browarze, najlepiej w wakacyjnym klimacie. Właśnie tak poczułem się pijąc to piwo w domu, niczym przeniesiony do nieco zatłoczonego Gdańska, do ogródka z widokiem na jedną z wysp. Piwo jest pełne, rześkie, odpowiednio goryczkowe i nadaje się do tego, by sobie taką butelkę 0,75 l. wychlać na raz. Bardzo dobra rzecz. Moja ocena: 3,8/5.


Sunset Ale to jedno z dwóch odkryć tego przeglądu, ale po nim nie spodziewałem się tego. Jest to powiem piwo w stylu best bitter. Ale to jest tak dobry bitterek, że głowa mała. Totalnie klasyczny i stylowy, ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Chmielowy, lekko karmelowy, odpowiednio goryczkowy (wyraziście, nie przytłaczająco), słodowy, pijalny. Flaszka zniknęła jak Anżej Dupa po wyborach. Szybciutko. Moja ocena: 3,6/5.


To właśnie Black IPA (limited edyszyn) rozwaliło mi system! Mega intensywne a przy tym lekki piwo. Masa w nim czekolady przełamanej iglakami i cytrusami. W tle pojawia się nutka nieco słodszego chmielu, a na finiszu uwydatnia się charakterna goryczka. Jak to się pije, to musicie się sami przekonać. Paluszki lizać! Wielka flaszka to niedosyt. Moja ocena: 4,3/5.


Z tym piwem jedynie miałem problem. W dodatku to nawet nie jest ono. To znaczy piwo w butelce to nie jest Hircum, a zupełnie nowy koźlak, który do czasu wysyłki piwa nie doczekał się jeszcze etykiety, a wyjaśnił mi to dopiero Bartek, gdy go zagadnąłem. Ale to nie ten problem. Kwestia jest taka, że - o ile całkiem lubię koźlaki - ten wydawał mi się bardzo utleniony. Przez cały czas picie nie opuszczało mnie poczucie żucia zakurzonej tektury. Kto nigdy nie żuł tektury, niech pierwszy rzuci kartonem! Piwo straciło przez to trochę wyrazu. Najgorsze jest to, że widziałem, że inni bardzo chwalę tego koźlaczka i tym bardziej mi przykro. Oceniłem na 2,5/5. Ale czuję, że problem mógł dotyczyć tylko mojej butelki, to przecież ręczny rozlew. Szkoda, bo wiem, że chłopcy byli zadowoleni z piwa.


Na koniec zostawiłem sobie niespodziankę, nie widziałem, co tam jest. Jedyną wskazówką było to, że w browarze wcześniej nie było warzone. W związku z ciemnym kolorem założyłem, że to porter bałtycki i na szczęście się nie pomyliłem. Nazywam go Porterem Bałtyckim, bo do dziś nie znam innej nazwy, ani parametrów. Nie sprawiło to jednak, że nie mogłem cieszyć się tym piwem, a - wierzcie mi - było się czym cieszyć. Bardzo to klasyczny, ale też złożony porter. W zapachu cieszył eleganckim połączniem melanoidynów, karmelu, kakao i czekolady, a w saku dołączyły do nich akcenty śliwkowe, toffi i nawet orzechowe. Piwo jest gładkie i wytrawne na finiszu. Bardzo dobre i potężnie pijalne. Moja ocena: 4,2/5.

Bardzo dobrze zrobiły mi te piwa. Kolejny zestaw, który pokazuje, że warto wychodzić poza... hehe strefę hype'u i próbować piw z mniej znanych browarów. Niby to wiem od dawna, ale jakoś dałem się porwać temu szalonemu prądowi świeżych IPA i konieczności bycia na bieżąco. Serdecznie polecam Wam Brovarnię w czasie wizyt w Trójmieście.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy