Beer Cup 2018 - Epizod I

12:00

Taadaam! Trzecia edycja Beer Cup właśnie się zaczyna. Do końca roku będziemy emocjonować się kolejnymi potyczkami domowych piwowarów, konkurujących ze sobą piwami uwarzonymi w określonych stylach. Zabawa (tak, to zabawa!) polega na tym, że zgromadzeni w Absurdalnej goście otrzymują "ślepe próbki" piw - czyli nie wiedzą, kto uwarzył które piwo - i wybierają dwa najlepsze zgodnie z własnym smakiem, gustem i sumieniem. I to wszystko! Najlepsi przechodzą do kolejnych rund, gdzie schemat się powtarza.


Ja znów będę "udawał" patrona medialnego, ale traktuje to bardzo poważnie. Przed każdą bitwą przybliżę Wam styl, w jakim warzone jest piwo na bitwę, a także przedstawię Wam pretendentów do miana Mistrza Beer Cup. Dziś część pierwsza - na warsztat bierzemy styl lichtenhainer, a obcęgami szarpać będziemy Dominika Friedka, Kamila Witkowskiego, Seweryna Pająka i Marka Wolnika. Z powodu życiowych perturbacji w torturach zabawie ostatecznie nie mógł wziąć udziału piąty kandydat - Rafał Kuberek. Bitwa już w czwartek 11. stycznia. Poznajcie chłopaków tu, zanim zobaczycie ich na żywo.


Uwaga ciekawostka! Style w trzeciej edycji katowickich (a właściwie śląsko-zagłębiowskich) bitew piwowarskich zostały dobrane tak, aby piwowarzy mogli swoje piwa wysyłać jeszcze do innych konkursów w kraju (Podlaski, Łódzki i oczywiście Grand Champion PSPD). Niezły pomysł, szacun! Na pierwszy ogień idzie historyczny, zapomniany, a następnie odzyskany klasyczny styl niemiecki - lichtenhainer. Tu oddaję głos specjaliście od piw historycznych - Maćkowi Husowi z bloga No to po piwku! (klik!) Lichtenhainer to:

"Lekkie piwo wywodzące się z Turyngii, z okolic miasta Jena. Charakteryzowało się niskim ekstraktem (8-10 stopni Plato). Było to piwo, w którego zasypie używano słodu jęczmiennego i pszenicznego. Dodatkowo, zawsze przynajmniej jeden z używanych słodów był wędzony. Do jego wyrobu używano drożdży górnej fermentacji, a pierwotnie wykorzystywano fermentację spontaniczną. Następnie do fermentującej brzeczki dodawano bakterie kwasu mlekowego. W efekcie, otrzymywano kwaśne, wędzone i lekkie piwo, które było mętne i refermentowane w butelkach. Kolokwialnie mówiąc, było to „skrzyżowanie” Berliner Weisse i piwa grodziskiego. Ekstrakt tego piwa wynosił 7-10 stopni Plato i zawierało ono 2-4% alkoholu .Pisząc o piwach z okolic Jeny, warto wspomnieć o opisywanym przez Michaela Jacksona piwie Jenaer Weisse. Owe piwo było czymś pomiędzy Gose i Berliner Weisse (w wersji Schankbier). Było ono piwem pszenicznym, które było kwaśne jak Berliner Weisse, jednak posiadało moc i ekstrakt zbliżony do Gose, ale było warzone bez użycia przypraw (głównie kolendry) i soli jak piwa z Goslar i Lipska. Niektóre źródła podają, że do produkcji Jenaer Weisse wykorzystywano kminek. W Wöllnitz pod Jeną znajduje się gospoda „Talschänke”, w której sprzedawane jest lokalne piwo, nawiązujące do tamtejszych tradycji piwowarskich. Czy jest to Lichtenheiner czy Jenaer Weisse? Trzeba by pojechać do tejże gospody i to sprawdzić. Z opinii na Ratebeer i Beeradvocate, wnioskuję, że nie jest to piwo wędzone. Więc może raczej Jenaer Weisse? Ron Pattinson uważa, że omawiane piwo to ostatni warzony Lichtenhainer. Sam producent określa je jako Wöllnitzer Weisse."

Ufff... Historia piwa nie jest prosta! Jedyną polską interpretacją tego stylu, jaką ja kojarzę, jest pyszny Kwas Beta z niezawodnej Pinty. Jeśli pamiętacie, to wiecie czego się spodziewać. Przejdźmy więc do dzisiejszej fantastycznej czwórki. Dwóch z nich powinniście już dość dobrze znać, ale po kolei...

Dominik Friedek to założyciel Browaru Domowego Kazamat. Dominik zaczynał od produkcji domowych win, jednak była to dla niego ślepa uliczka. Warzeniem piwa zainteresował się w czasie pobytu w Norwegii. "Zmusiły mnie do tego ceny piw i brak owoców do kontynuowania winnej pasji. Dostępność brewkitów była dobra i łatwo było je przywieźć z Polski" - mówi. 


Ponoć warzy piwo dla siebie i znajomych, nie bierze udziału w konkursach, nigdy nie startował. Jednak jego garnek ma aż 70 litrów - jest moc! Dominik nie siedzi w naszym krafcie. "Nie interesują mnie jego trendy, gdyż z niego nie korzystam. Wkurzające jest granie na rekordy liczby premier, zamiast dopracowywania przepisów i specjalizowania się browarów" - pewnie wiele osób się z nim zgadza. Jego ulubionym piwem jest porter imperialny. "To jednak zależy od dnia - mówi - pory roku, nastroju. Lubie warzyć piwo i staram się być otwarty na bogactwo piwne i sugestie. Aktualnie próbuje swoich sił w piwach mocniejszych, a później będę próbował celował w kwasy. Ale to zależy od tego, czy znajdą one chętnych odbiorców". Uwaga, będzie bomba - Dominika interesuje kolarstwo wszelkiej maści. "Zaczynałem od Freeride i Downhill 12 lat temu, aktualnie enduro, cross country, szosa. W ciągu wielu lat startowałem w dziesiątkach zawodów w różnych kategoriach, co wiąże się z jeszcze większa liczbą treningów głównie w górach". Szacun! Prywatnie prowadzi on rodzinną wytwórnie makaronu (firma istnieje od 1991 roku). Co ciekawe Dominik nigdy nie pił piwa w stylu lichtenhainer i jego smak zna tylko z opisów. Zobaczymy jak sobie poradzi! 

Kamil Witkowski startuje w bitwach po raz drugi. Rok temu napisał mi, że jego browar jest bezimienny - w tym roku zdecydował się na nazwę Browar Domowy Kamil Witkowski. O początkach jego pasji możecie poczytać w tamtym wpisie - klik

Nie mylić Kamila z (baczność!) Prezesem (spocznij!)

Dlaczego Kamil ponownie staje w szranki? "Startuje trochę z nudów, trochę z ciekawości, a trochę dla tego dreszczyku emocji - śmieje się Kamil - Start w bitwach zmusza czasami do kombinowania. To na Beer Cup pierwszy raz uwarzyłem piwo kwaśne. W tym roku też się trafił kwas... Beer Cup to fajna impreza będąca zarazem pretekstem do spotkania ze znajomymi". Ja dlatego tak bardzo nie mogę się doczekać pierwszej bitwy, Wy pewnie też. Warto wspomnieć, że Kamil wygrał swoją pierwszą bitwę w poprzedniej edycji. Zdobył 52 głosy w bardzo ciekawym stylu robust porter! Kamil twierdzi, że nic się u niego nie zmieniło jeśli chodzi o warzenie. Dziś zdelegalizowałby kwaśne piwa wędzone. Jak to wróży przed bitwą w stylu lichtenhainer? Wy to ocenicie.

Seweryn Pająk i jego Kista Piwa to już weterani katowickich bitew piwowarów. Poznaliśmy go w lutym dwa lata temu, w czasie pierwszej edycji Beer Cup - trafił wtedy do grupy śmierci (klik!). W kolejnej edycji był w ćwierćfinale (sami zobaczcie!). Co będzie w trzeciej? "Już po raz trzeci zdecydowałem się wziąć udział w Beer Cup, a to ze względu na świetną atmosferę na bitwach oraz możliwość zaprezentowania swojego piwa szerszej publiczności. Poprzednie edycje wspominam dobrze, widać że organizatorom zależy na ciągłym udoskonalaniu formuły konkursu". 

Aleksander Doba (bez kajaka) załapał się na zdjęcie z Sewerynem i jego piwem (w Namaste) - zdjęcie ukradłem z fanpage'a Kisty Piwa

Seweryn stara się wciąż doskonalić swój warsztat - "Większą uwagę przywiązuję do warunków fermentacji, układania receptur - mówi - W ostatnim czasie zakupiłem nową chłodnicę oraz kilka innych pierdołek ułatwiających cały proces. Ostatnia edycja oraz obecna zmusiły mnie do zagłębienia tematu piw dzikich oraz kwaśnych i bardzo się z tego cieszę". Efekty są widoczne - komercyjnego piwa jego autorstwa mogliśmy spróbować w tamtym roku. "W ubiegłym roku udało mi się uwarzyć piwo ze swojej receptury w browarze ReCraft. Było to piwo na 5 urodziny Klubu Podróżników Namaste w Katowicach. Związałem też swoją pracę zawodową z branżą piwa rzemieślniczego, a to na pewno bardzo fajna sprawa robić coś z pasją". Seweryn twierdzi, że nie pija wielu nowości, ale w pamięci utknął mu szczególnie Kosmodrom z Browaru Reden i wędzonki ze Schlenkerli. "To klasyka odkryta o wiele za późno, na pewno będę chciał warzyć więcej piw wędzonych w domu" - mówi. Klasyka klasyką, ale co z aktualnymi trendami Sewerynie? "Jak już ktoś kiedyś napisał w odpowiedzi na to pytanie - to co mnie trochę martwi, to wieczna pogoń za nowościami. Szkoda że większą uwagę zwraca się na to, co kto tam nowego nawalił do kadzi - Omnipollo dalej czekamy - śmieje się - niż na to jaką browar trzyma formę ze swoimi znanymi wypustami. Mam też wrażenie że nie docenia się piw lekkich, sesyjnych, z zawartością alkoholu 3-4%. Wiadomo że prawdziwy szlojder (sztos po ślunsku - przyp. Piwne Podróże) musi mieć te 10%. No ale umówmy się, nie zawsze jest ochota na taki kaliber". Jak pójdzie Sewerynowi z lekkim sztosem dowiemy się już zaraz! 

Marek Wolnik debiutuje na Beer Cupie ze swoim browarem Czarci Kocioł. Warzy od ponad 4 lat, a zaczęło się od ciekawości, czy rzeczywiście da się zrobić piwo w domu. "Gustuję w smakach słodowych i 'palonych kablach'. Wszelakie odmiany stoutów i porterów podchodzą mi najbardziej. Osobiście piwo które wyrwało mnie z butów to Bacchus (wine RIS) od Olimpu i barley wine od De Molena". 


Nie jest Marek za to fanem piw mocno chmielonych. "Zdelegalizowałbym przechmielanie piwa - śmieje się -  wszystko musi być AIPAą lub IPAą. Brakuje po prostu dobrych piwo z solidną podbudowa słodową. Podoba mi się za to trend dodawania do piwa dziwnych składników i nie zakrywanie ich milionem IBU". Marek gotuje nie tylko piwo, ogólnie czuje się dobrze w kuchni. "Jestem też mocno wkręcony w swoja pracę jako programista w ING i wszystko co związane z fin-tech'ami. Poza tym dużo grywam w gry planszowe". Lichtenhainer to dla niego także tabula rasa. "Generalnie na losowaniu kategorii usłyszałem o tym stylu - "kiszona woda z parówek" - śmieje się - wyobrażam je sobie jako lekko kwaskowe piwo z wędzoną nutą. Żaden ze smaków nie powinien 'kopać w pysk'". Zobaczymy, czy kopnie, czy nie.

Pamiętajcie - już w czwartek o godzinie 19:00! Brak tradycyjnego opóźnienia może być zaskoczeniem!

No i jeszcze muszę wspomnieć o ważnym wydarzeniu na pierwszej bitwie - wraz z Hołdą Chmielu polejemy nasze kooperacyjne piwo - Kordyliery (szczegóły tu - klik!). Zapraszam do czytania i picia! 

Zobacz także

2 komentarze

Obserwatorzy