Browar Świdnica

12:00

Wycieczki do browarów kojarzą Wam się z odpicowanym sprzętem, który wygląda, jakby nigdy nie był używany? Wszystko błyszczy jak psom ta część ciała, którą godzinami wylizują bez opamiętania? Dziś zabieram Was do browaru rzemieślniczego pełną gębą, którego właściciel pokazuje, że da się warzyć piwo komercyjnie nie wydając milionów na sprzęt, a wszystko da się zrobić z niczego. Jeszcze nikt tam nie był!



Stolica księstwa świdnicko-jaworskiego ma ogromne tradycje piwowarskie, które postanowił przywrócić Rafał Harchala. Na starym mieście, w jednej z kamienic, w połowie drogi z rynku do Kościoła Pokoju (kto nie wie, co to jest Kościół Pokoju i jak wygląda, ten dupa wołowa) od 2015 roku znowu warzone jest piwo. Właśnie tam, w totalnie niepozornym miejscu ulokowany został Browar Świdnica. No ale jak tam trafiłem?

Próbowałem w zeszłe wakacje i nie udało mi się nawiązać kontaktu, a pomógł mi zbieg okoliczności. Oto po wizycie w Hoppy Lab (klik!), wraz z moim dobrym kumplem, świebodzicką szychą - Panem Łukaszem, poszliśmy na piwo do Białej Damy w Świdnicy. Od smsa do smsa i okazuje się, że nawiedzi nas bardzo dobry kumpel Łukasza - Norbert Karwowski, który buduje w Świdnicy browar (Browar Świdnicki dla odmiany) i zawiezie nas i zapozna właśnie z Rafałem Harchalą - spiritus movens Browaru Świdnica. Jeśli macie wrażenie, że te dwie nazwy będą Wam się mylić, to... nie wydaje Wam się.

Rafał Harchala niewyraźny z mojej i aparatu winy

Tak oto poznałem sporą część ludzi odpowiedzialnych za piwowarstwo rzemieślnicze w okolicy. Panowie odpowiedzialni są także za Świdnicki Festiwal Piwa, którego zeszłoroczna pierwsza edycja była ogromnym sukcesem. Rafał pokazał mi każdy zakamarek swojego browaru i muszę powiedzieć, że zdziwienie mieszało się z zachwytem.


Część właściwa browaru upchana jest na tak małej powierzchni, że właściwie trzeba się przeciskać między warzelnią a tankami. Sama warzelnia wcześniej wykorzystywana była w mleczarni. W ogóle całość sprzętu pochodzi z recyclingu lub jest samoróbką. This is kraft byczys. Rafał prosi, aby na zdjęciach jakoś to wyglądało. Wierzcie mi, że wygląda. Pozorny chaos potęgowany jest przez walający się dokoła sprzęt każdego rodzaju i przeznaczenia.


Uwagę przyciąga domowej roboty śrutownik i beczka po mocnym alkoholu, do której Rafał planował przelewać warzonego RIS-a. Browar stale współpracuje z lokalną wypasioną restauracją - Manufaktura - dla której warzy cztery stałe piwa. Poza tym jednak produkuje piwa pod własną marką. Rafał częstuje pysznym pilsem, smacznym AIPA, bardzo ciekawym cherry stoutem i RISem. Recepturę barley wine też przyuważyłem.


Na zapleczu znajduje się miejsce do spania w pobliżu kadzi, pierwszy kocioł warzelny Rafała na warki testowe i strefa propagacji drożdży. Gumowa podkładka, którą widzicie na powyższym zdjęciu leży obecnie u mnie na parapecie i zbiera się na niej szkło, którego jeszcze nie schowałem w gablocie. 

W tamtym roku do browaru nie trafiłem, ale Manufaktura była w moim zasięgu. Miedziane na duży plus.

Bardzo mi miło, że mogłem odwiedzić browar w trybie partyzanckim. Sam browar to świetny przykład tego, że jak się chce to można i żodyn urzędnik nie stanie na drodze. To też przykład tego, że można mieć zbyt na piwo "wokół komina" i jednocześnie nie ograniczać się do nudnych stylów. Ciekaw jestem, czy w najbliższe wakacje uda mi się upolować coś smacznego na Dolnym Śląsku. Do zobaczenia!

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy