Wielopak #37

14:31

Witaj Wielopaku, dawno cię nie było na blogu. Tak jak się spodziewałem, nagromadzenie tematycznych wpisów sprawiło, że nie miałem ochoty zabierać się za pisanie ciebie - wrażeń ze spożycia kilku przypadkowych piw z różnych browarów. Niemniej jednak przychodzi taki moment, że mam trochę mniej czasu, a przygotowanie ciebie pochłania go mniej. Spokojnie, będę do ciebie jeszcze wracał, ale z pewnością zdążysz za mną zatęsknić. 


Dziś w Wielopaku nr 37 jest różnorodnie i ciekawie. Wreszcie piłem Dybuka z Browaru Golem, wypiłem Rauchbier z Kuźni Piwowarów Browaru Jan Olbracht, 16° Rye Smoked IPA z ReCraftu, dwie nowości od Deer Bear oraz ostatniego Piotrka z bagien także od Olbrachta. Jeśli chodzi o te piwa, to najbardziej zaskoczony byłem ja sam.


Dybuk był debiutanckim piwem Browaru Golem, ale wtedy mi umknął pozostawiając ślinę wiszącą po pępek. Miałem wielką ochotę na ten żytni porter z dodatkiem soli i ziaren kakaowca, ale musiałem obejść się smakiem do czasu drugiej warki. Warto było czekać. Już mocno czekoladowym i kakaowym aromacie daje znać o sobie sól, trudno mi to odczucie nazwać, ale już wąchając wiadomo, że będzie słone. I jest bardzo wyraźnie. Jako fan takich połączeń jestem zachwycony. W smaku do głosu dochodzi bardzo przyjemna kawa Inka, a paloność w połączeniu z kakao kojarzy mi się nieco z mlekiem. Piwo jest wytrawne i dość goryczkowe. Jak na tak nietypowe piwo, Dybuk jest bardo pijalny i zaskakująco lekki. 7,5/10. Powtarzałbym. 


Rauchbier z Browaru Rzemieślniczego Jan Olbracht ma tylko jedną wadę. Aromat wędzony jest zbyt delikatny, jak na moje potrzeby. Ale to tylko z punktu widzenia osoby, której pierwszym w życiu wędzonym piwem był Eiche Doppelbock ze Schlenkerli. Niestety w piwie z Kuźni Piwowarów niedostatek nut dymionych sprawia, że bez większych zachwytów, ale i bez złorzeczeń rzecz jasna, piwo wypiłem i na kolejne nie miałbym ochoty. Niby wszystko jest na swoim miejscu - delikatny karmel, pieczony chleb i baza słodowa ze słodkawym sznytem, lecz brakuje mi tu czegoś przełamującego, na przykład potężnej szynki na języku. Jest ok. 6/10.


ReCraft postanowił uwarzyć dość ciekawe piwo, które jednak w moim odczuciu nie spełniło pokładanych w nim nadziei. 16° Rye smoked IPA, to jak nazwa piwa wskazuje, żytnie wędzone mocno nachmielone pale ale. Problem ino z tym, że to piwu brakuje balansu i większego pazura. Bardzo mi odpowiada spora gęstość piwa, ale z drugiej strony po zasypie spodziewałem się większej gładkości. Wędzonka jest bardzo mocna, przez co aromat i smak szynki przykrywa wszystko inne. IPA w tym nie ma w ogóle, nawet gorycz jest schowana pod słodową podstawą, a samo piwo pozostawia słodkawy posmaczek. Co najwyżej ok. 6/10.


Laidback pineapple z Browaru Deer Bear zaskoczył mnie najbardziej, ale też przyznam się bez bicia, że niczego dobrego się po nim nie spodziewałem (kupiłem z głupiej ciekawości i z uwagi na świetne piwa wypuszczane ostatnio przez browar). No bo czy osoba, która nie przepada za ananasem w piwie, może polubić piwo z ananasem? Okazuje się, że może, gdy jest to piwo kwaśne. Ananas zwykle cechuje się dużą słodyczą, która mnie zamula. Tu jest inaczej - jego intensywne nuty łączą się z chmielowymi nutami owoców tropikalnych, ale delikatna kwaśność elegancko łamie owoce. Laidback jest przez to mega rześki, soczysty, smakowity i doskonale sesyjny. Latem to potencjalny hit Juraty, Rowów i Mielna. 8/10.


A Let's cook - Gose z jeżyną też mnie - jako fana jeżyn i gose - zaskoczyło. Całkowicie in minus. Aromat jeżyny i poziomki był kompletnie nijaki i skojarzył mi się z jogurtem z Jogobelli. W połączeniu z wyraźnymi słonymi nutami i leciuteńkim kwaskiem wyszło piwo mdłe, słodkawe na finiszu i odpychające. Mimo równego podziału z Gosią męczyłem się nad swoją szklaneczką. Ona zresztą też. Chyba jednak jesteśmy jedynymi osobami w kraju, którym to nie smakowało. Cóż. 3/10.


Jan Olbracht w serii Piotrek z bagien zrobił takie piwo, którego ja oczekiwał bym zimą - imperialną wersję saison IPA. Niezbyt mocny aromat łączy w sobie nuty brzoskwini, pomarańczy i charakterystycznych belgijskich drożdży. Piwo moc pokazuje jednak w smaku, nie ma tu miejsca na głaskanie. Jest mocno fenolowe, owocowe, lekko wiejskie, nuta przypraw jest wyczuwalna, choć na szczęście kolendra nie wybija się za mocno. Nie wyczułem alkoholowości, ale też jakiejś bardzo dużej goryczy. Mimo to Piotrem ma wytrawny charakter i na przekór swojej mocy wchodzi gładko. 7,5/10. Ciekawa próba!

Nie jest najgorzej, prawda? Po trzy z tych piw bez wahania sięgnąłbym raz jeszcze! Laidback pineapple musi wrócić latem!

Zobacz także

2 komentarze

Obserwatorzy