Eric Bartholomew

08:00

Przejdźmy się ponownie deszczowymi ulicami Anglii. Wyobraźcie sobie nadmorski kurort, którego czasy świetności minęły, z morzem znikającym kompletnie w czasie odpływów. Nikt już tu nie wybiera Miss Anglii, ale zbudowany w stylu Art Deco, stojący przy samym molo, Midland Hotel robi ekskluzywne wrażenie. Obok stoi zabytkowy budynek byłej stacji kolejowej. To sam środek ciągnącej się wzdłuż całego Morecambe promenady, dzięki której nie wygląda ono jak każde inne miasto. Deszczowa i wietrzna pogoda zdaje się nie przeszkadzać biegaczom, rolkarzom, rowerzystom i innym sportowcom, najczęściej seniorom. Nad morzem czuć ducha miejscowości wypoczynkowej. Wakacyjna pogoda niejednokrotnie zmuszała nas do ucieczki przed deszczem (lub czekania z rowerami pod wiaduktem) i dzięki temu wiemy, gdzie zostało ukute określenie pogoda barowa. Dziś bardzo nietypowy bar.


Eric Bartholomew znajduje się niedaleko promenady, na głównym deptaku Morecambe. Główny deptak pomimo ciekawej architektury nie jest zbyt okazały, ale to głównie za sprawą panoszącego się remontu.

Eric Bartholomew, jak zaznaczałem już ostatnio (klik!), to słynny brytyjski komik, który przez ponad 20 lat bawił Anglików w swoich programach telewizyjnych. Pochodził właśnie z Morecambe i stąd też jego pseudonim. Mieszkańcy w centralnym punkcie miasta postawili mu pomnik, ale spokojnie - pomnik ofiar wojny też jest, tylko obok znacznie mniej wyeksponowany. Eric ma nawet swoją stałą ekspozycję w miejskim muzeum w sąsiednim, będącym siedzibą hrabstwa Lancaster.

Trochę Morecambe: 1) Odpływ (idzie przejść na drugą stronę zatoki), 2) Nadmorskie kamienice, 3) Centrum, 4) Najfajniejsza panorama gór ever!

Eric Bartholomew to pub należący do ogromnej sieci pubów i hoteli Wetherspoon, która powstała w 1979 roku i słynie z tego, że nawet najdziwniejsze obiekty (kina, teatry, banki, poczty, kościoły a nawet basen) przekształca w puby. Dziś jest ich około tysiąca na całych Wyspach.

Taka piękna pogoda zdarza się raz na tydzień!

Ten w Morecambe to ogromny, piętrowy pub, w którym można zjeść i napić się dobrego piwa. Jego wielkim plusem jest to, że jest otwarty od 8 rano. Na brak klienteli - także pijącej - nie narzeka nawet o tak bezbożnej godzinie. Na parterze jest zdecydowanie bardziej pubowo, jest bar z licznymi kranami i innymi alkoholami, są klasyczne wysokie stoliki i hokery oraz liczne telewizory z transmisjami wydarzeń sportowych. Wszędzie oczywiście są dywany, a ponoć nawet każdy lokal sieci ma swój własny wzór na dywanie. Na piętrze jest niewidoczna kuchnia i część wyglądająca bardziej restauracyjnie. O ile zamówienie składa się przy barze, to jedzenie już przychodzi "samo".


Na pierwszy ogień poszły dwa piwa wyglądające na amerykańskie, nawet podane w firmowych szkłach. Problemem lewego jest to, że jest warzone w Anglii. Amerykański  Devil Backbone robi to w kontraktowo w browarze Banks (rzekomo aby piwo było świeższe), wyłącznie dla sieci Wetherspoon. To American IPA, ale takie mocno stonowane. Poza tym podano ultra zimne, więc trzeba było poświęcić ręce na ogrzewanie. Fajna, ciasteczkowa podbudowa słodowa skontrowana jest goryczką o ziołowym i lekko owocowym charakterze. Jednak słodowość przeważa i tylko lekkie grejpfrutowe posmaki cieszą. 6/10. Shipyard (browar z Portland) to znów APA. Gdyby nie potworna wodnistość, to mógłby mi smakować bardziej, bowiem sporo tu owocowych akcentów w aromacie, które nie przekładają na smak. Ten to idealny balans między nijakością podbudowy i miałkością goryczki. 4,5/10.


Innym razem poszliśmy na śniadanie, no i każdy wziął po piwie, co szczególnie mnie ucieszyło, bo miałem cztery rożne do spróbowania. Doom Bar z Sharp's Brewery to jedno z popularniejszych piw, był do kupienia w większości knajp, ale to nie dziwi, bo browar należy do koncernu Molson Coors. To bitter i to zupełnie przeciętny, by nie powiedzieć totalnie nijaki. Niby bittery to takie właśnie piwa, ale praktyka pokazuje, że można zrobić to lepiej. Tutaj delikatna karmelkowa podbudowa słodowa zostawia słodkawe posmaczki, ale całościowo jest dosyć wytrawnie i ziemisto. I nijako. 4/10. Nine Standards No.2 to Pale Ale z mikrobrowaru browaru Settle Brewing Company z Settle w North Yorkshire (całkiem niedaleko od Morecambe). Wodniste to piwo i poza biszkoptowymi słodowymi posmakami pozbawione jakiegoś charakteru. Lekko słodkawe i lekko goryczkowe ze znów ziemistą goryczką. Ciut ciekawsze niż poprzednik, ale nie do powtórzenia. 5/10. Ruskin’s Bitter z browaru Kirkby Lonsdale to zaskakująco przyjemne piwo. Browar znajduje się Carnforth, miejscowości leżącej tak blisko Morecambe, że żałuję, że się tam nie wybrałem. Ech. To bardzo fajne piwo sesyjne, bowiem słodowość ciasteczkowa i herbatnikowa ma ciekawą i wyraźną kontrę ziołowo-trawiastą. W czasie picia pojawia się fajna nuta toffi, która nieco podbija to nie ukrywajmy niezbyt pełne piwo. 6/10. Blond Witch to piwo z także nieodległego Burnley, z dosyć znanego browaru Moorehouses. To piwo smakowało mi najbardziej z tych czterech, w niewodnistym zbożowym ciele pojawiły się lekkie nuty drożdżowe i miodowe, a także całkiem wyraźne cytrusy. Bardzo przyjemne piwo. 6,5/10.


Blond ejle, pale ejle, bittery, golden ejle - to kwintesencja angielskiego piwowarstwa. Nie są to style porywające, ale gładkie, nisko nasycone i mało alkoholowe piwa są wręcz stworzone do lania w siebie jedno za drugim. Na koniec zostawiam widok przez okno z lokalu, który bardzo przypadł mi do gustu.

Na przełomie czerwca i lipca taka pogoda była co dzień.

Zobacz także

3 komentarze

  1. pogoda masakra! deprecha 360 dni w roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam byłam/jestem zachwycona urlopem i mogłam odczuć angielską pogodę bardzo dobrze :) pogrzać to ja się mogę na Karaibach ;P a przynajmniej co chwilkę był pretekst do zajrzenia w inne piwne miejsce ;)niestety ogólnodostępne i popularne style nie trafiły do mnie, ale za to Towarzystwo miałam zacne i widoki przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy