Z innej beczki (Wodzisław Śląski)

09:00

Są takie momenty, w których całkiem zapominam o tym, że Sosnowiec jest piwną pustynią. Nie myślę o tym, nie przejmuję się. Cieszę się bliskością Piwnego Dworca w Czeladzi, świetnymi knajpami (Browariat, Kontynuacja, Absurdalna) w Katowicach, które są przecież rzut beretem od mojego siedliska, świecącą nieopodal lampką nadziei pod postacią Starej Pogoni. Czasem jednak nie daje mi spokoju myśl, że brak dostępu do dobrego piwa w dużym mieście to nie jest normalna rzecz. Takim kopniakiem była wizyta w Wodzisławiu Śląskim, o którego istnieniu do 30 roku życia pewnie bym nie wiedział, gdyby nie było tam niegdyś pierwszoligowej Odry. Ot miasto jakich wiele na Śląsku, nie wyróżniające się zupełnie niczym. Mieszka tam pięć (!!!) razy mniej ludzi niż w Sosnowcu, a mają pub, w którym na kranach są piwa kraftowe. Ten lokal to Z innej beczki i tam was dziś zabieram.



Dowiedziałem się o nim całkiem przypadkiem (nieoceniony fejsbóg) i postanowiłem, że jak tylko będę w Wodziu, to koniecznie zajrzę. To był dobry pomysł. Z innej beczki jest położone w jednej z uliczek odchodzących od rynku, a więc lokalizacja jest wyśmienita. A co znajdziemy w środku?


W środku powitał mnie drewniany bar z sześcioma kranami. Tak Sosnowcze, z sześcioma! Co prawda możemy się spierać co do serwowanych piw, ale na dwóch kranach krafty pełną gębą, a na pozostałych też raczej nietypowo. Z innej beczki godzi więc miłośników klasyki (ale nie najgorszej, z telewizyjnych reklam) i nowej fali. Z perspektywy Katowic ceny są mocno konkurencyjne. "Baliśmy się, czy ludzie będą kupować tak drogie piwo" - rzekł mi w rozmowie właściciel, na co oczywiście zrobiłem wielkie oczy życząc sobie tak "wysokich" cen u nas.


Sam lokal jest raczej kameralny, ale przy tym nowocześnie i przytulnie urządzony. Skórzane kanapy w stonowanych kolorach, drewniane blaty stolików, klinkier na ścianach, biała tablica z cenami piw oraz bardzo fajna grafika o produkcji piwa w korytarzu...


...który prowadzi do ogródka. A ogródek to najlepsza rzecz, jaka się temu miejscu mogła przydarzyć, kiedy termometr świruje. Jest bardzo duży i skryty pod wielkimi parasolami i płótnem. Pod nimi porozkładane są ozdobione logo leżaki, krzesła i stoliki sporządzone z beczek i wielkich szpul na kable. Ogródek jest przygotowany na inwazję całych rodzin - za sprawą kącika zabaw dzieci nie będą się tam nudzić. Miejsce jest fantastycznie odgrodzone od ulicy i siedziało mi się tam świetnie.


Na tyle świetnie, że zamiast jednego piwa wypiłem dwa. No ale skoro już były, to też trudno mi sobie było ich odmówić. Na początek poszedł Terrence czyli AIPA z Browaru Wąsosz, a potem kamień milowy naszego światka piwnego - Atak Chmielu, który znów okazał się być niestety bez formy.


Zazdroszczę wodzisławianom tego miejsca. Obsługa jest miła, zaangażowana, jest wybór piwa (bo oprócz lanych jest jeszcze trochę butli), a samo miejsce robi doskonałe wrażenie. Ja tam jeszcze wrócę.

Zobacz także

4 komentarze

  1. Da się? Widać, że da się.

    Popraw mnie jeśli się mylę ale w Sosnowcu (oprócz Pogoni od niedawna, gdzie jeszcze nie byłem) , Będzinie ani Dąbrowie G. (gdzie obecnie mieszkam, kiedyś była Sofa ale upadła) nie ma w tej chwili nie tylko knajpy gdzie można się napić choćby 2 piw kraftowych ale nawet knajpy gdzie można w naprawdę przyjemnych warunkach usiąść i napić się chociaż jakiegoś czeskiego pilsa?

    pozdrawiam,
    Przemek (poznaliśmy się nie tak dawno w Plejadzie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie ma. Było kiedyś Rino, ale umarło. Był Svejk w Sosnowcu, ale chyba nawet nie pół roku. Nie ma! ;(

      Pozdrawiam Przemku! Do zobaczenia może na piwie zamiast w sklepie;)

      Usuń
  2. Raciborskiego nie próbował? Czy może już znany smak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze pamiętam jak smakuje, więc nie próbowałem :-)

      Usuń

Obserwatorzy