Stara Pogoń - Pijalnia Piwa albo gorzkie żale nad sosnowieckim kraftem

17:00

Sosnowiec to specyficzne miasto... Tak mógłby zaczynać się każdy tekst dotyczący stolicy Zagłębia Dąbrowskiego. Dlaczego więc ten miałby się zacząć inaczej? Dawno temu miał powstać tekst będący swoistym przewodnikiem dla początkujących miłośników kraftu - takich, którzy podejmują trud i wysiłek znalezienia dobrego piwa w mieście. Lokale otwierają się, zyskują renomę, zaczynają być lubiane, a potem nagle znikają... Tak było. Dzisiejszy przewodnik mogę z czystym sumieniem ograniczyć do jednego miejsca, gdzie w Sosnowcu można napić się piwa rzemieślniczego. Mówię o Starej Pogoni - Pijalni Piwa, która znajduje się w mojej dzielnicy (Pogoń) - pół rzutu beretem od mojego zamczyska. Ale najpierw opis rzeczywistości i gorzkie żale.



Na początku był chaos, a z niego zaczęły nieśmiało wyglądać pierwsze sklepy, zasilające spragnione gęby w lepsze piwo. Sklep na "Alejkach", na Zagórzu (na tzw. Orionie), na Niwce, na Dęblińskiej, na Hallera, Dobry Procent. Każdy miał chwilowe wzloty i niechybnie, może nie upadał, ale przestawał inwestować w kraft - rozumiem, marny rynek. Przez krótki czas w kultowym niegdyś Pod Spodem było kilkadziesiąt butelek do wyboru i porter na kranie. Umarło. W międzyczasie nastąpiło Rino - pub, który w swojej ofercie miał masę butelek - można je było kupić po cenach sklepowych na wynos. Pojawiały się tam piwa premierowe, była tam zagłębiowska giełda birofilów - ogólnie miejsce sprzyjało piwu, ale nie ludziom i spotkaniom - było za zimno. 1,5 roku temu Rino zamknęło się z zamiarem przeniesienia w inne miejsce i już nie zmartwychwstało. W tym samym czasie powstał sklep z piwem regionalnym - Promil. Masa świetnych piw, zaangażowani właściciele i najpierw przeniesienie z mojej Pogoni na Niwkę, a tam upadek w starciu z nieuczciwą konkurencją, lokalnymi dresami, "mafią" i nieudolną policją. W międzyczasie otwiera się Pub Svejk, niewielki lokal znów serwujący jakieś nowości, butelki w czeskim klimacie i bardzo szybkie zamknięcie. Nawet nie wiem czemu. Sklep Piwne Imperium na głównym "deptaku" miasta - szybki zgon. Sosnowiec nie jest gotów na tę rewolucję. Tu wciąż panuje piwny socjalizm i bylejakość. Najlepiej (najciekawiej) piwnie zaopatrzonym sklepem jest Tesco i niech to będzie obraz nędzy i rozpaczy w prawie ćwierćmilionowym mieście. Jesteś więc Sosnowcze skazany na zakupy w Czeladzi, Będzinie a od niedawna także w Jaworznie. Już nawet nie ma po co jechać na Mariacką do Kato, bo wszystkie fajne piwa są bliżej, ale nie w Sosnowcu.

Żal i pytanie swoje kieruję do właścicieli pubów, barów, restauracji i innych lokali. Dlaczego nie ma u Was dobrego piwa? Jak to się dzieje, że wszędzie ludzie chcą pić dobre piwo, a Wy nie potraficie im tego zapewnić w Sosnowcu? Ja naprawdę nie mam się gdzie spotkać przy dobrym piwie.

Czy rzeczywiście jest u nas tak źle? Czy Sosnowiec to kompletna nizina społeczna, której członkowie albo piją wódkę w domu, jabole w parku albo pseudo piwa? Przecież knajp i knajpek jest całe zatrzęsienie.

Niech ten przydługawy żal Was nie zmyli - jest promyk nadziei. Oto naprzeciw piwnej kulturze wychodzi Pijalnia Piwa. Jest dobrze i piszę to dzień po tym, jak z kija nalano mi tam Cud nad Wisłą z Browaru Bazyliszek. Tego samego dnia przypałętali się i dosiedli do stolika Damian (Piwny Donosiciel) i Tomek (Biroholik). Ten przypadek pokazuje, że jest u nas potrzeba napicia się dobrego piwa, niezależnie w jakim byłoby to miejscu. Bo na pierwszy rzut oka Pijalnia Piwa wygląda średnio.


Z zewnątrz przypomina raczej małą spelunkę, przechodząc koło której rozsądna osoba zmienia stronę ulicy, którą się porusza. To na szczęście pozory. Niech Was nie zwiodą też parasole Kasztelana. Pogoń - dzielnica Sosnowca z cząstką krakowskiego klimatu, jak bywa nazywana nieco na wyrost (bo na szczęście nie jest nasza Pogoń tak tragiczna jak Kazimierz, z którym jest zestawiana) - to niewielkie kamieniczki, uniwersytety i kilka świetnych miejsc - Cafe Pogoń (jakby żywcem wyrwana z francuskiego miasta kawiarenka), Herbaciarnia Marzenie, kultowa pizzeria Stonehenge, która istnieje odkąd pamiętam. Lokalizacja - mimo że nie w centrum - bardzo dogodna.


W środku Pijalnia Piwa kontrastuje z tym, co na zewnątrz. Jasnobrązowe, stonowane wnętrze wykończone jest "tapetą" stworzoną ze starych gazet (kiedyś przez kilkanaście minut czytaliśmy je śmiejąc się z artykułów sprzed kilkudziesięciu lat). Pod oknem stoją wysokie krzesła, pod ścianą małe loże, na półkach są książki i kwiatki. Jest tam bardzo przyjemnie. Niewątpliwym plusem dla kibiców jest telewizor, na którym wyświetlane są mecze. Oczywiście przed Pijalnią jest spory ogródek. Tam też w czasie różnych wydarzeń (mecze LM) rozkładany jest grill.


Krany są dwa - na jednym Kasztelan, a na drugim piwo "sezonowe z Okocimia". Tym razem był to właśnie wspominany Bazyliszek;) Brzmi biednie w porównaniu do multitapów, ale jakie miasto taki wielokran. Na szczęście oferta butelek jest imponująca i zawsze można wybrać coś dla siebie - także nowości (my robiliśmy m.in. Babie Lato z Artezana, Crazy Mike'a, Belgzebuba z Redenu, Brown Foota i Żytorillo). Pod tym względem jest w porządku.


No i mam jakieś 8 minut z buta, co jest fantastyczną sprawą! Reklamuję więc i mam nadzieję, że lokal będzie zyskiwał popularność i rozwijał się.


Cud nad Wisłą z Browaru Bazyliszek zawiódł jednak moje (i nie tylko) oczekiwania. Głównie za sprawą nikłego aromatu (jakiś grejpfrut tam jest, ale wyjątkowo słaby) i nieprzyjemnie zalegającej goryczki o piołunowo-ziołowym charakterze. Nawet nie jest duża, ale i tak uprzykrza picie. Piwo przegina się w stronę słodowo-zbożową, jest niezbyt rześkie. No nie o to chodzi w american pale ale. Jestem na nie.



Zupełnie inaczej było w przypadku Artezana i Babiego Lata. Oto kolejny saison, który mi smakuje i ta tendencja zaczyna mnie niepokoić. Jeszcze za chwilę wrócę do rozsmakowywania się w witbierach i hefeweizenach. A nie, pojechałem. Tutaj jest kolendra, ale tak sprytnie ukryta pod płaszczykiem cytrusowym (amerykańskie chmiele), że stanowi ładny dodatek i nie zamula. Piwo ogólnie jest bardzo przyjemnie skomponowane - słodowe i kwaskowe jednocześnie. Owocowa goryczka pasuje tu idealnie i jest akuratna. Świetne piwo i świetny saison!


Jak smakuje Crazy Mike z Ale Browaru wszyscy wiedzą. Ten tutaj jest w wyjątkowo dobrej formie. Intensywnie owocowy, gorzki i po prostu świetny. Antypodami smaków jest niestety Belgzebub. Piwo jest zwyczajnie wadliwe. Aromat truskawek i poziomek zdominował kompozycję. Jest jakaś drożdżowość niby belgijska, ale w smaku tak samo zdominowana przez truskawkę. Piwo jest szczypiące, nieułożone i alkoholowe. Najgorsze jest to, że ludziom się będzie wydawało, że piwa z Belgii tak właśnie smakują... Belgzebub jest ohydny i nie nadaje się do picia.

Na szczęście wypiliśmy jeszcze po dobrym piwie na koniec. Pijalnia Piwa będzie na pewno odwiedzana przeze mnie częściej, choćby dlatego że w Sosnowcu nie mam alternatywy.

Zobacz także

2 komentarze

  1. W Dąbrowie Górniczej tez brakuje miejsc z dobrym piwem, jest co prawda pub Praga ale tam same czeskie piwa(czasami coś na nowofalowym chmielu się trafi lanego),trzeba się przejechać do Sosnowca na dobre piwko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Np. w Jaworznie, w którym pracuję, są dwa fajne miejsca z dobrym piwem :P
      DG i Sosnowiec to zadupia.

      Usuń

Obserwatorzy