Punx not dead

16:53

Kiedy Ty idziesz do sklepu i zachwytem zauważasz, jak bardzo rozwinął się polski rynek piwa w ciągu ostatnich lat, bo obudził się złoty żubr - przecież on smakuje tak inaczej, z ciupaską po tatrach śmiga harnaś, bo lechu leży zimny, bo tyskie wystylizowało się na książęce, bo warka strong i Mariola o kocim spojrzeniu, że tyle piw smakowych - chyba każdy owoc już w piwie pływał, co tylko potwierdza, że piwo z sokiem ma się wciąż dobrze i w końcu wysyp radlerów (i podobnych) i nie wiesz czego się napić, nawet nie wiesz, jak wiele Cię omija.

Na świecie, w Europie i także w Polsce ma miejsce piwny bunt, swoista reformacja. Pierwsze wyjście z mroku eurolagerów, które wszystkie i wszędzie smakują tak samo i często są popularne dlatego, że smaku nie mają wcale, ale dobrze kopią. Zakres piwnych smaków, zapachów i kolorów jest przeogromny. Nastąpił powrót klasycznych, często już zapomnianych stylów, eksperymentuje się z nowymi odmianami. Piwowarzy domowi, browary restauracyjne i browary rzemieślnicze prześcigają się w warzeniu nietypowych odmian. Prześcigają się także w piwnym marketingu. Etykiety biją po oczach, slogany powodują, że staruszki mają zawały, a rodzice zatykają uszy swoim pociechom. Jedną z bardziej jaskrawych twarzy tych zmian jest BrewDog.


 "BrewDog is a post Punk apocalyptic mother fu*ker of a craft brewery"

Tym wesołym hasłem wita nas opis piwa na stronie internetowej szkockiego browaru rzemieślniczego BrewDog, którego logo jest kojarzone z bezkompromisowością oraz przekraczaniem granic.

Oni nie twierdzą, że ich piwa są dla każdego. Jedynie dla punkowych wyrzutków, którzy kontestują rzeczywistość. Taki obraz BrewDoga do mnie przemawia. Podoba mi się, właśnie dlatego że jest tak inne. Ich piwa nazywają się: Hardcore IPA, Dogma, Dead Pony Club, Chaos Theory, Anarchist Alchemist, czy Tactical Nuclear Penguin, który swego czasu (brzmi to podle wobec browaru, który ma 6 lat) miał uchodzić za najmocniejsze piwo na świecie. Na koniec zostawiłem Punk IPA, bo to właśnie miałem wielką przyjemność wypić.

"Welcome to a post Punk apocalyptic mother fucker of a pale ale."


Mała butelka (0,33 l.) praktycznie szczelnie okręcona jest wyrazistą etykietą. Rzuca się w oczy napis, piękny kolor, logo browaru, znajduje się dokładny skład piwa i artystyczny opis. Piwo ma kolor złoto pomarańczowy, nie jest klarowne, wieńczy je drobna biała pianka, która dość szybko znika. Punk IPA pachnie niesamowicie, to prawdziwa rewolucja w nosie - miałem wrażenie przechadzania się przez las, w którym pomiędzy ociekającymi żywicą jodłami rosną gęsto drzewa cytrynowe i pomarańczowe. Smak to już anarchia - mandarynki zagryzane grejpfrutem, a wszystko to posypane chmielem tak obficie, jak ulice kwieciem w boże ciało. Takiej goryczki uświadczysz tylko w piwie chmielonym chmielem amerykańskim. Mimo że podana gorzkość (IBU 45 - International Bitterness Unit; dla porównania wspomniane na początku piwa, nawet gdy wydają nam się gorzkie mają IBU na poziomie może 15) nie jest jakąś specjalnie wysoką dla piwa w stylu India Pale Ale. Piwo jest bardzo treściwie i okazało się satysfakcjonującym. Bardzo smaczne, chętnie do niego będę wracał i ochoczo sięgnę po inne propozycję BrewDoga.

Na koniec kilka słów o tym, czy jest India Pale Ale (oczywiście w telegraficznym skrócie). IPA (bo tak się po prostu nazywa ten styl) to odmiana stylu Pale Ale (jasne piwo górnej fermentacji), w opozycji (a właściwie w odpowiedzi, dla konkurencji) do którego w XIX w Pilźnie powstało jasne piwo dolnej fermentacji czyli dobrze znany pilzner (nota bene pierwszym w ogóle był Pilsener Urquell, który obchodzi właśnie 170 rocznicę pierwszego uwarzenia). Kiedy Anglicy kolonizowali Indie ich podstawowym napojem tam było piwo, a że nie mieli czasu bawić się w warzenie na miejscu, a woda hinduska już wtedy powodowała bóle brzucha i śmierć, zmuszeni byli pić piwo przywożone statkami z Albionu. Niestety okazało się, że ich ale nie jest w stanie wytrzymać 5-6 tygodni w ładowni i się nie popsuć. Wymyślono więc, że piwo przeznaczone dla tamtejszych kolonii będzie mocniejsze (również alkoholowo), a także dodatkowo nachmielone, bo większa ilość przyprawy chroniła trunek przez zarażeniem dzikimi drożdżami. Tak zakonserwowane piwo smakowało dobrze i stało się popularne nie tylko w Indiach. A dziś nie trzeba być imperialnym kolonialistą, by się tego pysznego piwa napić.

Zobacz także

5 komentarze

  1. Fantastyczny opis, zupełnie jakbym sama go piła i nawet ten zapach poczułam. Tomeczku, gdzie kupić to piwo? Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Znany w środowisku piwnym Marcin Chmielarz obalił (studiując teksty historyczne) mit, jakoby IPA pierwotnie była piwem mocniejszym (alkoholowo) od pale ale. A także jakoby to był gatunek przeznaczony wyłącznie na rynek hinduski (w Indiach sprzedawano i pale ale i IPA w tym samym czasie).

    A tak już abstrahując od tego, piwo recenzowane przez Ciebie to AIPA (american india pale ale), która od klasycznego wyspiarskiego IPA różni się znacznie (całkiem inne chmiele w obu przypadkach skutkują całkiem innym smakiem i chyba jedyną częścią wspólną jest spora goryczka).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny i uwagi. W takim razie doczytam to, co napisał Marcin Chmielarz. Jak poznam dobrze różnice między IPA a AIPA (czyt. wypije dużo), to będę mógł rozpoznać. Najbardziej może zaboleć to mój portfel;) Za to z uwagą przeczytałem Twój wpis o Punk'u i widzę, że też Ci smakował.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zwolennikiem mocno chmielonych piw, szczególnie amerykańskimi chmielami i Punk z tego browaru uważam za najlepszy. A powinien był przecież najlepszym być Hardcore, nieprawdaż? Jestem ciekaw Twojej opinii na temat tego piwa. Hardcore tylko może ładniej pachnie i to wszystko. Za bardzo wyczuwalny jest słód, który trochę tłumi chmiele. W Imperium Atakuje też jest wyczuwalny słód, ale tam efekt jest inny. No i alkohol-9.2 procent. Kolejny czynnik, który zabija chmiel. Tak więc Punk jest dla mnie lepszy, mimo że jest mniej nachmielony. Dobra jest też Dogma i 5 a.m.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie przyjdzie taki moment, że spróbuję każdego z nich. Póki co w szafeczce Paradox Jura. Mam chrapkę...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy